Rozdział 13

587 45 6
                                    

Drzwi zamykają się za nami, a czekający na korytarzu Avengers poruszają się gwałtownie. Spoglądam na diabolicznie uśmiechniętego Lokiego, a następnie na Petera. Najbardziej obawiam się jego reakcji.

─ Co to ma być?! ─ pyta Tony, odpychając się od ściany i stając naprzeciwko nordyckiego boga. ─ Czemu ma ściągnięte kajdany?!

Loki uśmiecha się znacząco i zerka na mnie. Biorę głęboki wdech i szukam jakiejś przyjaznej twarzy, która przynajmniej w małym stopniu zrozumie moje wybory.

Nikogo takiego nie znajduję.

─ Loki ma broń przeciwko nim. Użyjemy jej.

Tony unosi brew i spogląda to na mnie, to na Lokiego. Opuszcza ręce wzdłuż ciała, jakby nie miał już sił do tego wszystkiego.

─ Czego chce w zamian? ─ pyta Thor i prostuje się dumnie, zaciskając mocniej palce na trzonku swojego młota.

─ Czemu uważasz, że od razu czegoś chcę? Może lubię być bezinteresownie pomocny?

Thor piorunuje brata wzrokiem.

─ Chce dostać mojego ojca. ─ Nikt nie jest zdziwiony moją informacją, jednak nikt też jej nie rozumie. ─ I dostanie go ─ dodaję pośpiesznie, wiedząc, że muszę brzmieć jak bezduszna, wyrodna córka. Nie ważne jak okropny jest rodzic, to zawsze rodzic, prawda?

Powinni być zadowoleni. Taka zapłata za pomoc jest lepsza niż jakakolwiek inna, jakiej mógł zażądać Loki.

─ Po co mu on? ─ pyta Natasha, piorunując wzrokiem nie tylko Lokiego, ale i mnie.

─ To już moja tajemnica. ─ Loki pochmurnieje i zaczyna się nudzić. Atmosfera gęstnieje. Żaden Avenger nie jest zadowolony z moich informacji, Lokiego bez kajdanek i czyhającego niebezpieczeństwa.

─ Musimy wykonać plan ─ oznajmiam. Twarze większości zebranych promienieją, a przynajmniej znika z nich pochmurność i poczucie beznadziei. ─ Mój ojciec nie może znajdować się na Ziemi kiedy użyjemy broni. Thor, zabierzesz go stąd.

Nordycki bóg kiwa głową i patrzy na Visiona. Wskazuje na niego młotem.

─ Pójdziesz ze mną.

─ Weźmiecie ze sobą Petera i Iron Mana ─ dodaję. Peter ożywia się i patrzy na mnie ze zdziwieniem i namiastką gniewu. Odwracam wzrok i ku swojemu niezadowoleniu zauważam rozszerzający się uśmiech Lokiego. ─ Mój ojciec będzie na rozmowie z amerykańskim prezydentem. Będą go bronić najlepsi, może nawet sam Łowca.

─ A czy on przypadkiem cię nie śledzi? ─ pyta Vision.

─ Bezpieczeństwo ojca jest ważniejsze niż zniszczenie mnie.

─ W dodatku tam gdzie wyruszamy nie trzeba się martwić o Łowcę ─ dodaje Loki. Peter pochmurnieje jeszcze bardziej, ale się nie odzywa. Uporczywie staram się nie patrzeć mu w oczy.

─ To znaczy się gdzie? ─ pyta Tony.

─ Idziemy po broń. Wanda, pójdziesz z nami? ─ pytam. Dziewczyna zerka najpierw na Visiona i dopiero potem potwierdzająco kiwa głową. ─ I jeszcze Kapitan.

Reakcja Petera jest gwałtowniejsza. Wzdryga się i piorunuje mnie wzrokiem, zaciska dłonie w pięści, aż bieleją mu kostki. Po raz kolejny odwracam wzrok.

─ A co z nami? ─ pyta Natasha, rozkładając ręce. ─ Stark, Parker, Thor, Vision, Wanda, ty i ten pomiot lodowego diabła macie zadania. A reszta?

─ Polecicie do reszty przywódców, którzy mają się spotkać z Upadłymi. Uratujecie ich.

Czarna Wdowa uśmiecha się nieznacznie i unosi brwi. Wyraz jej twarzy zdaje się mówić, że doskonale zdaje sobie sprawę, że dostali jedno z najtrudniejszych zadań, ale przy tym wcale się nie dziwi, że to właśnie ona je otrzymała.

Bohaterka Avengers. Age of Fallen AngelsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz