Rozdział 12

678 45 17
                                    


Ważna notka na samym dole - proszę przeczytaj i odpowiedz! :)

Angel Dare

Otwierają drzwi i wprowadzają mnie do dużego pomieszczenia, podobnego do tego, w którym jeszcze niedawno leżałam u boku Petera. Dalej jestem pod ziemią, w bunkrze, który okazał się o wiele bardziej rozległy niż myślałam – pełen korytarzy i sal. Na razie Łowca jest daleko i nie zagraża mi tak bardzo jak jeszcze przed paroma godzinami. Tylko czekam na moment, gdy to wszystko ulegnie zmianie...

Wchodzę do środka, otoczona przez innych Avengers. Czarna Wdowa i Iron Man są tuż obok mnie, jakby bali się, że zaraz ucieknę. Podnoszę schyloną głowę i moim oczom ukazuje się szeroko uśmiechnięty Loki. Jest przywiązany do jakiegoś fotela, za nim stoją czujni Thor, Vision i Wanda. Chociaż znajduje się w otoczeniu niezbyt przyjaznych mu ludzi, jest bardzo zadowolony. Prostuje się na tyle ile pozwalają mu krępującego go więzy i mówi:

— Miło cię znowu widzieć, Fanny*. — Zatrzymuję się w pół kroku. — Przypuszczam, że już nie jest ci tak zimno, jak po naszym ostatnim spotkaniu?

Peter wyrywa się do przodu, ale szybko chwytam go za rękę. Czuję jego mocno napięte mięśnie i wbijam w nie paznokcie. Kiedy Peter spogląda na mnie, kręcę ostrzegawczo głową. Może i Loki jest związany, ale dalej niebezpieczny.

Podchodzę do Lokiego, czując na sobie uważne spojrzenia reszty. Staram się nie myśleć o ich obecności. Teraz jestem tylko ja i Loki i sprawa, którą musimy niezwłocznie załatwić.

Pochylam się nad nim, a Loki uśmiecha się jeszcze szerzej.

— Ty i Thor macie problemy — oznajmia.

— Wszyscy je mamy — odpowiadam i wzruszam ramionami.

Szyderczy uśmieszek Lokiego i iskry w jego oczach zaczynają mnie irytować. Nordycki bóg wychyla się w swoim fotelu i zwraca się do stojących za mną Natashy, Starka i Petera:

— Ona chce zostać ze mną sama.

W jednej chwili fotel odchyla się do tyłu. Mebel prawie, że leży na betonowej podłodze. Drewno cicho trzeszczy od mocnego uścisku Thora, który pochyla się nad bratem. Prostuję się gwałtownie.

— Nie igraj z nami, bracie. Współpracuj.

— Jakby kiedykolwiek tego chciał — prycha Tony.

Thor przywraca fotel do pionu. Loki nie ma już takiej zadowolonej miny. Patrzy na mnie wymownie, jakby był zły, że nie potwierdziłam jego słów. Odwracam wzrok, chcąc uniknąć oskarżycielskiego spojrzenia. Zwłaszcza, że w pewnym stopniu Loki ma rację.

— Thor powiedział mi, że ktoś chce cię zabić — mówi Loki. — Na twoim miejscu schowałbym się w o wiele lepszym miejscu niż ten bunkier.

— Nie ma takiego miejsca, w którym uchroniłabym się przed Łowcą.

— Nie na Ziemi. — Uśmiecha się znacząco. — Ale ty nie chcesz się ukrywać, Angel. Przecież cię znam Kacey**.

Wyczuwam rosnące napięcie. Spoglądam na Thora, który jako jedyny jest przyzwyczajony do tych irlandzkich imion i gierek Lokiego. Boję się jednak spojrzeć na resztę Avengers, a zwłaszcza na Petera, któremu raczej takie spoufalanie się z wrogiem nie może się podobać.

Kucam i starając się zapomnieć o otaczających nas Avengers oświadczam:

— Łowca to moje ostatnie zmartwienie. — Loki ani trochę nie wydaje się przekonany. Unosi brwi w niemym, retorycznym pytaniu. — Trzeba powstrzymać Upadłych.

Bohaterka Avengers. Age of Fallen AngelsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz