Pragnę zamienić się w mrówkę, albo coś jeszcze mniejszego, ale dochodzę do wniosku, że lepiej trochę poczekać zanim postanowię walczyć lub uciekać. Nie mogłabym zostawić wszystkich dookoła samych – niczym tchórz.
Piekielny Łowca jednak nie chce czekać na mój ruch i rzuca we mnie toporem wyszarpanym ze swoich poranionych pleców. Odskakuję na bok, padając na podłogę i robiąc przewrót wprzód. Od razu wstaję, a zielony olbrzym wgniata Łowcę w podłogę. Słyszę trzask łamanych kości, ale to tylko rozwściecza potwora.
— Uciekaj — mówi Tony, odwracając się w moją stronę. Jego zacięta mina nie daje mi możliwości na myślenie. Iron Man nie bierze pod uwagę mojej niesubordynacji. Szybko odwracam się i wybiegam na korytarz zalany czerwonym światłem.
Postanawiam pobiec w przeciwną stronę niż ta, którą przybiegłam. Może to jakoś zmyli Łowcę, który pobiegnie za niewłaściwym tropem? Bo jestem pewna, że Avengers nie powstrzymają go przed ruszeniem za mną w pogoń.
I się nie mylę...
Ledwo skręciłam za róg, by po chwili usłyszeć głośne kroki Łowcy i poczuć smród siarki i śmierci, który ze sobą niesie. Kręcę głową z obrzydzeniem, po czym zamieniam się w geparda, by opóźnić czas, w którym dojdzie do naszego spotkania. Bo na pewno tak będzie... Przed Piekielnym Łowcą można uciekać, ale zawsze dojdzie do konfrontacji, która w wielu przypadkach jest przegrana.
W końcu dobiegam do pomieszczenia, w którym Stark spędza najwięcej czasu z nas wszystkich. Warsztat. Nie odwracając się za siebie i próbując nie słyszeć odgłosów zbliżającego się niebezpieczeństwa, wpisuję kod dostępu. Drzwi rozsuwają się przede mną, a ja wbiegam do środka i szybko je za sobą zamykam.
Biorę parę głębokich wdechów kiedy lampy zapalają się oświetlając pomieszczenie pełne narzędzi i metalu. Powoli przechodzę między stołami i zastanawiam się co robić.
Nie powinnam uciekać z Avengers Tower, ale na pewno nie jestem tu bezpieczna. Konfrontacja też nie wchodzi w rachubę. Nie pierwszy raz mam do czynienia z Piekielnym Łowcą, ale nigdy nie musiałam z nim walczyć. Zazwyczaj spotykałam go jak przychodził do piekła z truchłem swojego celu, bądź ledwo żywym stworzeniem, które okazało się obiektem zainteresowań mojego chorego ojca.
Teraz to ja jestem celem i nie mam pojęcia co robić.
Nie mam wiedzy i umiejętności Starka, na pewno nie przygotuję z przedmiotów leżących na stole jakiejś doskonałej machiny, która uratuje mi życie. Moje moce przydadzą się w walce, ale i tak mnie nie uratują. Tutaj potrzeba naprawdę wielkiej siły – najlepiej kumulacji wielu potęg.
Nagle słyszę jak ktoś uderza w metalowe drzwi. Łowca próbuje dostać się do środka. Wpadam w panikę, ale to dobre. Przynajmniej przystępuję do działania. Chwytam pierwszy lepszy niedokończony pistolet czy też bombę i staram się zrozumieć jego działanie. Podobny przyrząd miałam na treningu i chyba wiem jak go włączyć.
Problem w tym, że temu chyba brakuje jakiejś części...
Metal ugina się pod siłą uderzeń Łowcy. Zarys jego pięści odbija się w wejściu. W końcu pojawia się szpara i po chwili do środka wparowuje ten potwór. Jest bardziej pokiereszowany niż wcześniej. Zapewne Avengers go nie oszczędzili, ale i tak nie dali mu rady. Mam tylko nadzieję, że sami przetrwali konfrontację z Łowcą.
Potwór patrzy na mnie i od razu przechodzi do rzeczy. Nie mówi za wiele jeśli cel już jest na wyciągnięcie ręki. Umierasz w bólu, ale też w ciszy. Rzuca we mnie jednym z tych małych, ostrych jak diabli sztyletów, ale nie trafia. Czasami umiejętność zamieniania się w pszczoły jest przydatna. Łowca warczy z wściekłości, po czym podchodzi do mnie, szybko zamachując się maczetą skąpaną w jego krwi. Jako pszczoła łatwiej unikać mi jego zamachnięć, ale to i tak nie najłatwiejsza robota.
![](https://img.wattpad.com/cover/80891931-288-k622603.jpg)
CZYTASZ
Bohaterka Avengers. Age of Fallen Angels
FanficJestem jedną z Avengers i teraz wiem, że cokolwiek się stanie muszę nią pozostać. Teraz już na pewno nie będę uciekać. Powróciłam, ale nie oznacza to spokojnego życia. Upadłe Anioły powstają z piekieł, aby przejąć świat. Avengers musi walczyć lepiej...