Słowa dziennikarza docierają do mnie i boleśnie przygniatają mnie do ziemi. Chyba zaraz stracę resztki pewności siebie. Odpowiedzialność zaczyna mnie niebezpiecznie przygniatać, a pomysłów na ratowanie sytuacji brakować.
— Prezydent zgodził się na spotkanie z przedstawicielami niebiańskich istot już dwudziestego czwartego września. Będzie to bardzo uroczyste ugoszczenie aniołów w postaci bankietu. Zaraz potem politycy i ich goście spotkają się w Białym Domu, gdzie wszystkie poważniejsze aspekty zostaną omówione — mówi dziennikarz, a ja odwracam głowę i spoglądam przez ramię na stojących przy drzwiach Tonyego i Steve'a.
— Mówiłeś, że powiadomisz władze — prawie syczę, a Stark ze wzrokiem wbitym w ekran telewizora robi krok do przodu.
— I powiadomiłem. Widocznie mnie zignorowali.
Niedobrze. Bardzo niedobrze. Widocznie władze wierzą tym „niebiańskim istotom", które przybyły „szerzyć pokój i miłość". Zastanawia mnie jak ludzie mogą być tak ślepi na ich prawdziwą naturę. Czy naprawdę tak łatwo dali się omamić pięknu?
— Jak myślisz? Jakie mogą być ich intencje? — pyta Steve.
Wzdycham i pocieram twarz chcąc przegonić zmęczenie po ostatniej nieprzespanej nocy. Cały czas martwiłam się o upadłe anioły i Wandę, która znienawidziła mnie i postanowiła zignorować moje ostrzeżenie. Kto wie jak bardzo teraz jest podatna na wpływy Lokiego?
— Jak najgorsze — odpowiadam. — Raczej nie liczmy na pokojowe rozmowy.
— Przecież to diabły, Rogers. A czego się spodziewałeś?! — mówi Tony i przez chwile mierzy się z Kapitanem wzrokiem. W końcu Steve odpuszcza i odwraca twarz w moją stronę. Zdaje się o mnie martwić, ale staram się unikać jego towarzystwa. Pocieszanie mnie, tylko odbiera mi energię.
— Za ile dni odbędzie się spotkanie? — pytam.
Steve podchodzi do kanapy, na której siedzę i opiera na niej umięśnione dłonie. Wciąż się we mnie wpatruje.
— Za pięć — odpowiada Tony, a ja kręcę głową. Do oczu napływają mi łzy. Tak mało czasu!
— Mamy tylko tyle na uratowanie świata — mówię i wstaję.
Steve i Tony przyglądają mi się badawczo, wyczekująco. Wzdycham sfrustrowana ich wzrokiem. Zapewne chcą usłyszeć jakiś chytry plan zapewniający Avengers zwycięstwo. Szkoda tylko, że żadnego takiego nie mam. Przestępuję z nogi na nogę, co zauważa Kapitan.
— Może dajmy jej spokój Tony. Niech Angel pomyśli, a zaraz potem przedstawi nam swój plan.
Zerkam na niego z wdzięcznością, a on nieznacznie kiwa głową i uśmiecha się lekko.
— Niech przynajmniej nam powie coś ważnego. — Tony patrzy na mnie twardo, a ja w duchu przeklinam jego ciekawość. — Cokolwiek? Na pewno masz coś na upadłych. Tylko powiedz co.
Zamykam oczy, aby zebrać myśli w ładny rządek, a następnie wybrać te najważniejsze. W końcu je otwieram i spoglądam na Starka uważnie.
— Mam Cyryla.
— Kogo?!
Steve jest autentycznie zaskoczony i jakby trochę zniesmaczony. Odwracam wzrok, by nie patrzeć na jego wykrzywioną w grymasie twarz i wbijam wzrok w jak zawsze obojętnego Starka.
— Jest to jeden z diabłów. Stary... znajomy.
— Więc go znajdź i dowiedz się co kombinują!
Zamykam oczy i biorę głęboki wdech. Po chwili czuję dłoń na swoim ramieniu. Patrzę w bok, pewna, że ujrzę Petera, ale zamiast jego brązowych oczu, widzę błękitne tęczówki Steve'a.
CZYTASZ
Bohaterka Avengers. Age of Fallen Angels
FanfictionJestem jedną z Avengers i teraz wiem, że cokolwiek się stanie muszę nią pozostać. Teraz już na pewno nie będę uciekać. Powróciłam, ale nie oznacza to spokojnego życia. Upadłe Anioły powstają z piekieł, aby przejąć świat. Avengers musi walczyć lepiej...