Część 2

295 16 10
                                    

Godzina wychowawcza była moją pierwszą i zarazem najbardziej znienawidzoną przeze mnie lekcją, nie chodziło o sam fakt, że trzeba na niej być i słuchać różnych ważnych i mniej ważnych informacji lecz o osobę, która to wszystko opowiadała. Robiła to bowiem w taki sposób że nie dało się jej nie nienawidzić. Pani Eva Clark uczyła nas od podstawówki i wciąż zwracała się do nas jak do głupich dzieci, tłumaczyła wszystko jakby rozmawiała z grupą 6 latków a nie 17,18 latków. Nienawidziła mnie z całego serca zresztą z wzajemnością głównie dlatego, że będąc młodszą nie byłam aniołkiem i dostawała przy mnie gorączki. Nie raz miałam wizyty u dyrektora ale po tak częstych spotkaniach w końcu Pan Joseph sobie odpuścił wykłady na temat dobrego zachowania i przymykał na wszystkie moje wybryki oko. Dawał mi taryfę ulgową a z niektórych wybryków sam nie potrafił powstrzymać śmiechu. Kto by pomyślał że doniesienie dyrektorowi na wykorzystywanie uczniów przez nauczyciela może go bawić, no ale cóż każdy ma inne poczucie humoru jak widać Joseph ma podobne do mojego.

Weszłyśmy z kuzynką do sali i usiadłyśmy w naszym stałym miejscu, którego jedyną wadą była pusta ławka przed nami ale nie mogłyśmy narzekać bo za nami siedział nasz genialny w ściąganiu kolega, któremu wystarczyło coś dać a otrzymywało się ładną piąteczkę z sprawdzianu.

Gdy rozbrzmiał dzwonek sygnalizujący rozpoczęcie lekcji do klasy wkroczyła średniego wzrostu pani Clark jak zawsze jej ubiór był elegancki i poważny. Mimo zbliżającej się pięćdziesiątki wciąż chodziła w szpilkach, dzień w dzień ponieważ mówi że bez nich czuje się niska. Jej nos zdobiły okulary, które wydawały się powiększać jej zielone oczy a już lekko siwe włosy spięte były w koczka . Zmierzyła wszystkich srogim spojrzeniem i usiadła na swoim miejscu ja natomiast po sprawdzeniu przez nią obecności włożyłam słuchawki do uszu i położyłam głowę na ławkę zasłaniając wszystko długimi włosami i postanowiłam się zdrzemnąć przez te 45 min lecz nie było mi to dane bo po krótkim czasie poczułam szturchanie w ramię otworzyłam oczy i popatrzyłam pytająco na kuzynką ta natomiast odpowiedziała, że jest ważne ogłoszenie więc mam słuchać.

Wyciągnęłam słuchawki i patrzyłam wyczekująco na panią buraczek która postanowiła potrzymać nas w niepewności albo zapomniała co chciała powiedzieć . Parsknęłam na swoje myśli na co popatrzyła na mnie karcąco. Ciągle mnie obserwując zaczęła mówić

-Moi drodzy za tydzień przyjedzie do nas dwóch uczniów z Nowego Jorku mam nadzieję, że ciepło ich przyjmiecie i nie wykręcicie żadnych numerów w szczególności zwracam się do ciebie Alexis rozumiemy się?

-Nic nie obiecuję.- Uśmiechnęłam się do niej wrednie i powróciłam do mojego wcześniejszego zajęcia.

Następną lekcją była biologia na której wyjątkowo robiliśmy doświadczenia a dokładniej mieliśmy pokroić żabę i wyciąć serce, nie mam problemów z tego typu zadaniami czego nie, można powiedzieć o Wiki która w trakcie prawie zemdlała więc przerwę przesiedziała u naszej pielęgniarki która nie była dużo starsza od nas.

Kolejne dwie lekcję to matematyka na której robiliśmy zadania z podręcznika i język polski, na którym przerabialiśmy książki potrzebne do napisania matury. W końcu zadzwonił upragniony dzwonek na długą przerwę więc skierowałyśmy się na stołówkę po drodze oczywiście nie obyło się bez wywodów kuzynki co do płci nowych uczniów.

Weszłyśmy na stołówkę i udałyśmy się do naszego stałego stolika. Nie lubiłyśmy jak ktoś się do nas dosiadał i wcinał w rozmowy. Oczywiście był na stołówce też stolik "elit" dziewczyn, które my zwyczajnie nazywałyśmy dziwkami ale co tu dużo mówić. Były one jak mrówki a na ich czele stała największa suka jaką świat widział, która wabiła się Sindy. Już nie raz chciałam ją zamordować niestety nie miała jeszcze okazji, żeby wytrącić mnie do tego stopnia z równowagi.

Dołączyło do nas moje rodzeństwo z którym rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się resztę przerwy jakby tych innych ludzi tu nie było bo, można powiedzieć że dla nas nie istnieli.

Po lekcjach czekaliśmy w samochodzie na bliźniaki i śpiewałyśmy piosenkę w radiu. Byłyśmy tak pochłonięte słowami że nie zauważyłyśmy jak ktoś wszedł do auta, ale gdy skończyłyśmy śpiewać i odwróciłyśmy się przestraszone na dźwięk oklasków do tyłu zauważyłyśmy, że to Leo i Mia. Zapieliśmy pasy czego przestrzegałam za każdym razem gdy jechaliśmy samochodem i zaczęliśmy jechać w stronę domu kuzynki uzgadniając wcześniej, że to u niej zjemy obiad. Po drodze rozmawialiśmy o karierze piosenkarskiej mojej i kuzynki ale ona mimo że była z nami ciałem nie była duchem a ja obiecałam sobie, że jak tylko wejdziemy do jej pokoju porozmawiam z nią o tym co ją męczy.

Zatrzymałam się na podjeździe małego kremowego domku z dwoma garażami i ogródkiem z basenem. Wysiedliśmy po czym skierowaliśmy się do środka domku kuzynki.

____________________________________________________________________________

Jeśli to przeczytałeś/przeczytałaś zostaw coś po sobie:)

Hej!! to już 2 część piszcie co o tym myślicie bo nie wiem czy coś zmienić czy zostawić tak jak jest, każda opinia jest dla mnie ważna.

Tajemnice PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz