Część 14

118 9 1
                                    

Wiki

Po tym jak pożegnałam się z kuzynką obserwowałam jeszcze jak odjeżdża przytulona do bruneta. Byli by uroczą parą miałam tylko nadzieję, że w tym wszystkim brunet nie zrobi jej krzywdy i nie chodzi mi tu wcale o krzywdę fizyczną lecz psychiczną. Za dużo już wycierpiała i teraz należał jej się w końcu spokój, szczęście i miłość. Zostałam obrócona do blondyna, który przyglądał mi się uważnie

-Wszystko w porządku.- kiwnęłam głową

-Po prostu się zamyśliłam.- uśmiechnął się, pocałował mnie w policzek i objął w tali opierając brodę na mojej głowie. Czy wszyscy mężczyźni muszą być tacy wysocy. Staliśmy tak chwilę po czym Alan wyciągnął do mnie rękę więc patrzyłam na niego niezrozumiale .

-Daj mi kluczyki.- niechętnie i z ociągnięciem wyciągnęłam dany przedmiot z kieszeni i podałam chłopakowi.

-A teraz się odwróć.- patrzyłam na niego zdziwiona

-Jeśli masz zamiar odjechać kiedy się obrócę to dopadnę cię i wykastruje.- na moje słowa Alan automatycznie złapał się za swoje przyrodzenie i wykrzywił twarz w grymasie na co zachichotałam. Mimo wszystko stanęłam plecami do blondyna i czekałam na to co zrobi po chwili nic nie widziałam bo zasłonił mi oczy a do ucha wyszeptał zachrypniętym i zmysłowym głosem

-Szybko byś tego pożałowała kotku.

-Czemu?- Spytałam zaciekawiona

-Bo gdy już będziesz moją dziewczyną jak sprawie ci przyjemność. Jeśli mnie wykastrujesz jak to zrobię?- Nie odpowiedziałam nie wiedziałam co, bo takiej odpowiedzi się nie spodziewałam. Stałam tam zdziwiona jego słowami a jednocześnie zainteresowana. Alan natomiast jak gdyby nigdy nic pocałował mój policzek i usadowił na motorze a następnie sam usiadł przede mną więc objęłam go i przytuliłam się najmocniej jak umiałam.

Odpalił maszynę i ruszył w drogę mimo zasłoniętych oczu zdałam się na inne instynkty słyszałam samochody i czułam smog spalin co w niczym mi nie pomagało więc po pewnym czasie odpuściłam sobie. Nie wiem ile jechaliśmy ale kiedy w końcu się zatrzymaliśmy wciąż słyszałam samochody. Gdzie mógł mnie przywieźć, chciałam zdjąć chustkę z oczu ale zostałam zatrzymana przez męskie ręce i podniesiona w stylu panny młodej.

Chłopak szedł ze mną na rękach najpierw po schodach później chyba gdzieś weszliśmy bo było tu cieplej. Alan przywitał się z innym mężczyzną jak zdążyłam usłyszeć Alfredem i niedługo potem postawił na ziemi chociaż bardziej w windzie? Przemieszczaliśmy się do góry więc gdy usłyszałam charakterystyczny do otwierania drzwi dźwięk wiedziałam już na pewno, że się nie myliłam. Zostałam pociągnięta za rękę i przytulona do klatki piersiowej chłopaka a następnie zdjęto mi zasłonę z oczu. Obróciłam się w jego stronę i spytałam

-Zawsze tak się bawisz?- chyba nie rozumiał o co chodzi bo patrzył na mnie pytająco. Wskazałam na chustę w jego ręce.

-Jeśli będziesz chciała to w każdej sytuacji jej użyję.-czy to było dziwne, że wyobraziłam sobie jak mnie nią związuje. Zaśmiałam się na swoje myśli i dopiero teraz spojrzałam gdzie tak naprawdę jesteśmy. Byliśmy w gabinecie z ogromnym oknem z widokiem na panoramę miasta. Widziałam budynki i samochody z góry ten widok zapierał dech w piersi. Mimo późnej godziny kierowcy wciąż się gdzieś śpieszyli a miasto było oświetlone jak w dzień. Trwaliśmy z chłopakiem w tej samej pozycji i żadne z nas się nie odzywało w końcu postanowiłam przerwać tę ciszę.

-Jakim cudem wpuścili cię tutaj bez problemu?

-To firma mojego ojca a gdy skończę naukę będzie moja poza tym prawie każdy mnie już tu zna więc nie mam z tym problemu.

Tajemnice PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz