Część 10

184 14 5
                                    

Czułam na sobie przyjemnie ciepły ciężar, było mi zaskakująco wygodnie i nic mi się nie śniło co graniczyło z cudem. Nie miałam zamiaru się ruszyć nawet o milimetr bo to wszystko mogło okazać się tylko moim wyobrażeniem, a moja piękna bańka szczęścia by prysła. Leżałam tak więc przez 10 min dopóki nie uświadomiłam sobie, że nie wiem gdzie jestem. Usiadłam na miękkim łóżku, które na pewno nie było moje i starałam sobie przypomnieć co się dziś rano tak właściwie stało.

Biegałam, spotkałam Maxa, atak paniki nad jeziorem, a potem nic kompletnie nic zasnęłam czy zemdlałam nie pamiętam. Postanowiłam skupić się na otoczeniu lecz było to trudne zważywszy na panującą ciemność. Jedyne światło dawało okno i drzwi wyjściowe na balkon które były nie osłonięte jednak nawet to nie pomagało. Niebo było czarne a widok za oknem przerażający nie chodziło mi wcale o nie zadbany ogródek ani las który był za płotem, lecz wichurę i ulewę tak przerażającą, że nawet jak bym chciała nie wyszła bym z tego domu za żadne skarby. Nie pomagał mój lęk przed deszczem który mógł wywołać kolejny atak.

Rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju zwracając uwagę na każdy szczegół. Pokój był z tego co zauważyłam w odcieniach szarości, na przeciwko łóżka wisiał telewizor pod którym stała szafka. Przy oknie stało biurko i fotel a obok nich stała piękna czarna gitara która na razie najbardziej mi się podobała. Po mojej lewej natomiast były dwie pary drzwi i ogromna szafa z lustrem. Łóżko na którym leżałam było by pierwszą rzeczą rzucającą się w oczy wchodząc tutaj zwłaszcza, że przy nim stał puchowy biały dywan, który aż prosił o położenie się na nim.

-Skończyłaś już?- Podskoczyłam i złapałam się za miejsce gdzie znajduje się serce, zaskoczona nagłym pytanie osoby leżącej obok mnie. Popatrzyłam w tamtą stronę i ujrzałam Maxa leżącego obok mnie w samych bokserkach, zlustrowałam go wzrokiem i przełknęłam ślinę, która zaczęła napływać mi do ust. Już wcześnie widziałam go bez bluzki ale za każdym razem podobało mi się jeszcze bardziej, miałam ochotę jeździć palcem po jego tatuażach ale musiałam się powstrzymać. Kiedy zorientowałam się, że zadał mi pytanie przywołałam się do porządku i odpowiedziałam poważnym głosem

-Teraz tak.- uśmiechnął się do mnie zadowolony z odpowiedzi. Chciałam go spytać o to jak tu się znalazłam ale widocznie moja pytająca mina wystarczyła by domyślił się o  co chce zapytać.

-W połowie drogi zasnęłaś a chwilę potem zaczęło padać nie wiedziałem gdzie cię zanieść więc stwierdziłem, że tu jest najbliżej. Co do twojego ubioru byłaś cała mokra więc żeby cię nie przeziębić przebrałem cię w swoje ciuchy mam nadzieję że się nie gniewasz.- powiedział lekko zawstydzony i zarumieniony? Tak zarumieniony, uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w lekko czerwony policzek dziękując mu tym samym.

-A teraz chodź tu do mnie jeszcze się nie wyspałem.- Przytuliłam się do niego na nowo zakopując w kołdrze. Max był gorący w obu znaczeniach tego słowa więc wtuliłam się w niego jak w najlepszego misia i pogrążyłam się w przyjemnym śnie.

Obudziłam się parę godzin później i spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 13 mój pęcherz dawał mi się we znaki więc jedyne o czym myślałam było skorzystanie z toalety. Nie było to jednak takie proste bo silne ramiona chłopaka obejmowały mnie i nie zapowiadało się że szybko się uwolnię. Im bardziej się wierciłam tym uścisk był mocniejszy westchnęłam zdenerwowana i usłyszałam piękny męski śmiech, zaraz żaden piękny. Popatrzyłam na jego właściciela z chęcią mordu w oczach. A on szczerzył się jak mysz do sera

-Puść mnie.- poprosiłam

-Nie- powiedział z poranną chrypką. Przez ten dźwięk dreszcze przeszły po moim ciele a w moim brzuchu pojawiło się stado motyli. O nie błagam tylko nie to.

Tajemnice PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz