Rozdział XII Megan

560 32 2
                                    

HOPE

Minęły cztery miesiące, odkąd nie ma Julii. Wiele się przez ten czas zmieniło. Dowiedziałam się, że nie jestem córką moich rodziców. Kiedy wróciłam do domu, ciotka to potwierdziła. Płakałam dużo. Nie mogłam się z tym pogodzić. Mieszkam dalej w domu mojej siostry. Wciąż nie trawię "mojej rodziny", z wyjątkiem Frey. Elijah i jego żona są irytujący. Rebekah myślała, że od razu będę mówić do niej ciociu, chodzić z nią na zakupy i robić wszystkie inne rzeczy. Czym nie zdobyła u mnie sympatii. Na dodatek była ciągle zła, bo odwołała ślub.  Hayley i jej rodzina są najgorsi ze wszystkich. Kobieta mnie irytuje. Jej mąż doprowadza do szału. Dzieci mi nie przeszkadzają. Freya, za to jako jedyna mnie rozumie, nie naciska na mnie. Jest kochana. Tylka ją w pełni zakceptowałam. Nawet mówię do niej ciociu. Teraz oficjalnie jestem dziewczyną Scotta. Skończył z uciekaniem. No, może trochę mu w tym pomogła. W końcu jesteśmy szczęśliwi, a na pewno on. Ja będę w pełni szczęśliwa kiedy wróci Julie.  W tedy wszystko będzie dobrze. W końcu będę mogła skopać tyłek mojemu ojcu. Nadrobiłam zaległości. Wiem kim jest Niklaus Mikaelson i wcale mnie to nie przeraża. Wręcz przeciwnie. Wszelkie wzmianki o nim potęgują mój gniew.

Była już połowa października, więc na dworze robiło się chłodno. Szczególnie wieczorem. Mój zegarek pokazywał godzinę ósmą. Dzisiejszy dzień zmierzał już ku końcu, a ja wracałam ze szkoły. Miałam dodatkowe zajęcia od godziny szóstej. Mój chłopak mnie na nie zaprowadził. Miał po mnie przyjść. Niestety coś mu wypadło, więc wracam sama. Po drodze wystąpiłam do sklepu. Ciotka zżera wszystko, ale nigdy niczego nie kupuje. Postawiłam na gotowe dania, bo żadna z nas nie potrafi niczego przyrządzić. Zapłaciłam za zakupy i poszłam do domu. W środku było cieplutko. Normalnie kocham nasze ogrzewanie. Zdjęłam kurtkę i buty. Ubrałam kapcie króliczki i ruszyłam do kuchni. Wypakowałam zakupu i zagrzałam sobie wczorajszą zapiekankę. Scott się nade mną zlitował i zrobił mi coś dobrego. Po zjedzonym posiłku, włączyłam telewizor. Po godzinie ktoś zadzwonił do drzwi. Nie miałam pojęcia kto to mógł być. Scott i reszta wchodzą tu jak do siebie, więc to nie oni. Ciotka wyjechała i ma wrócić dopiero za tydzień, więc też odpada. W końcu wstałam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam znajomą twarz. Kobieta od razu weszła i mnie przytuliła. Nic się nie zmieniła. Z jej złotych oczu wciąż bił blask. Kasztanowe włosy spływały po ramionach. Prezentowała się świetnie. Jak zawsze. Tylko jedna rzecz się zmieniła. Nie była sama, w jej ramionach spało dziecko.

- Hope, jesteś jeszcze piękniejsza. - powiedziała w końcu mnie puszczając.

- Ty też wyglądasz świetnie Megan. - powiedziałam do przyjaciółki mojej siostry.

Zamknęłam drzwi. Zaprowadziłam ją do salonu. Miałam złe przeczucie. Megan pojawiła się pierwszy raz od półtora roku. W dodatku z dzieckiem. Coś tu bardzo nie grało. Nie mówiłyśmy nic, w końcu ona przemówiła.

- To jest Ben, mój syn. -powiedziała.- Muszę pogadać z Juls. Kiedy wróci?- zapytała.

- Cztery miesiące temu, Klaus Mikaelson porwał moją siostrę. Wciąż jej szukam. Nikt nie wie gdzie jest. -wyjaśniłam. - Jeśli chcesz mogę zadzwonić do Scotta.- powiedziałam a ona  się spieła.

- Co Scott robi w Nowym Orleanie?- mówiła lekko zaskoczona. - Nie dzwoń do niego.- dodała po chwili.

- Mieszka. A, ty skąd wiedziała gdzie się przeprowadziłyśmy?- zapytałam zaskoczona jej odpowiedzią. Przecież Scott zawsze był wyjściem nr 2.

- Juls zostawiła mi wasz nowy adres. Nie miałam pojęcia, że ktoś ją uprowadził. Gdybym wiedziała to bym tu od razu przyjechała. W sumie mogłam się domyślić. Nie odbierała, ani nie dzwoniła. Przecież to do niej nie podobne. Jestem taka głupa. - zaczęła mówić bez przerwy. Zawsze tak robiła, kiedy się czymś denerwowała.

- Spokojnie Megan, to nie twoja wina.- uspokoiłam ją. - Powiedz po co przyjechałaś, może będę umiała ci jakoś pomóc.

- Nie obraź się Hope, ale nie praktykujesz magii w takim stopniu co twoja siostra. Nie poradzisz sobie z tym zaklęciem.- oznajmiła.

- To prawda.- przyznałam jej rację.- Ale znam kogoś potężnego. - dodałam po chwili.

- Tak?- zaciekawiła się.

- Zadzwonię do niej myślę, że będzie w stanie ci pomóc powiedziałam, a ona się zgodziła.

Wstałam i poszłam do drugiego pokoju. Wzięłam telefon i wybrałam numer mojej ciotki. Freya na pewno będzie chętna do pomocy.

F: Kochanie cieszę się, że dzwonisz.- oznajmiła kobieta.

H: Mam sprawę.- powiedziałam od razu.

F: Jak zawsze.- śmiała się. - Więc, czego potrzebujesz?- zapytała.

Wyjaśniłam jej sprawę, a na koniec dałam jej Megan do telefonu. Ciotka powiedziała, że zaraz przyjedzie. Po drodze miała wstąpić do ogrodu mojej siostry. Czekałyśmy na nią chwilę, bo była u mnie już piętnastu minutach.
Wpuściła się sama.

- Już jestem.- krzyczała od drzwi.-Hope chodź mi pomóc.- zawołała.

Poszłam do holu. Zastałam Freye całą obładowaną różnymi rzeczami. Szybko wzięłam od niej kilka rzeczy i ruszyłyśmy do kuchni. Tam zostawiłam wszystko i Freya kazała zawołać Megan, więc tak też zrobiłam. Dziewczyna siedziała koło dziecka, które położyła na kanapie.

-Freya chce żebyś przyszła do kuchni.- oznajmiłam.- Spokojnie będę patrzeć na twoje dziecko.- zapewniłam ją.

Ona tylko się uśmiechnęła i poszła do kuchni. Ja natomiast usiadłam obok małego chłopca. Był naprawdę słodki. Pewnie wszystkie dzieci takie są, oczywiście kiedy śpią. Miał może sześć, albo siedem miesięcy. Miał takie same włosy jak jego mama. Zresztą był do niej ogromnie podobny.
Po pewnym czasie zaczęło mi się nudzić, więc wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać stare zdjęcia. Chwilę później usłyszałam jakiś pisk. Popatrzyłam się na chłopca i zamarłam. Nagle wszystko stało się jasne. Wyjazd Megan, jej dziwne zachowanie. Reakcja na Scotta. Wszystko do mnie dotarło, kiedy zobaczyłam oczy chłopca. Oczy które tak bardzo kochałam, oczy Scotta.


⌚⌚⌚⌚⌚⌚⌚⌚⌚⌚⌚⌚⌚⌚
Dwanaście! Miało być tak pięknie, a ja znów musiałam coś namieszać. Wiem kochacie to. 😗

Back To Home | Hope Mikaelson (Sisters Quinn)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz