Rozdział 7

411 17 1
                                    

- Kurwa, stary wzięło cię!- ekscytował się Emmett, gdy już wpakował swoją wielką dupę do mojego auta. Mam nadzieję, że nie odtańczy w nim jakiegoś pierdolonego tańca szczęścia. Jestem bardzo przywiązany do mojej zabawki i gdyby Emm ją przypadkiem rozpierdolił, mógłbym się zdenerwować.

- Tak. Wzięło mnie, kurwa! Zadowolony? -warknąłem, ruszając z parkingu. Miałem nadzieję, że przestanie wymachiwać swoimi łapami.

- No pewnie! Wiesz jaki spokój zapanuje w naszym domu? Kurwa, jestem wniebowzięty – i chuj. Emmett zaczął podskakiwać jeszcze bardziej. Popierdoliło go.Teraz jestem już tego pewny.

- Czekaj. Co się działo?Ostatnio niczego nie zauważyłem – odezwałem się, zaskoczony jego wypowiedzią.

Wampir zamarł w bezruchu i poprawił nerwowo swoje czarne loczki. Widocznie powiedział coś, czego nie powinien był mówić.

- No bo wiesz... Esme wkurwiła się na Carlisla... za to, że wybrał ciebie... parę razy mu nawet przyjebała. Dasz wiarę? – zarechotał, ale widząc moją minę przestał się cieszyć.

- Nie rozumiem, przecież Esme mnie zaakceptowała... – zastanawiałem się, przypominając sobie zachowanie wampirzycy, którą uważałem za swoją drugą matkę.

- Tak. Ona cię uwielbia. Jednak sądziła, że jesteś za młody i Carlisle spierdolił ci życie. Ale teraz masz Bellę i wreszcie jesteś szczęśliwy. I moje życie wreszcie wróci do normy. Wkurwiona Esme, to Esme nie do wytrzymania.

- Nikt nie spierdolił mi życia. Na razie nie mam Belli i nie jestem inny niż wcześniej. Więc nie masz się z czego cieszyć. Przekaż tylko Esme, żeby się mną nie martwiła.

- No chyba sobie, kurwa,żartujesz! Gdyby się dowiedziała, że ci powiedziałem, to urwałaby mi głowę, albo coś innego. Nic jej nie powiem! Która godzina? – powiedział Emmett na jednym oddechu.

- Prawie czwarta, a co?

- Czwarta? Kurwa, jedź szybciej.

Wzruszyłem ramionami, nie pytając go o nic więcej i przyspieszyłem. Po kilku minutach zaparkowałem przed domem Belli. Emmett wybiegł w ludzkim tempie z samochodu i otworzył drzwi używając klucza schowanego pod doniczką z paprotką. Nie miałem pojęcia skąd wiedział, że właśnie tam Bella go włożyła.

Rzuciłem okiem na torby z zakupami i zrezygnowany pokręciłem głową. Na najmniejszej,czerwonej przyklejona była koperta. Otworzyłem ją i zobaczyłem,że w środku jest kartka od Alice.

Najpewniej jestem teraz z Bellą na zakupach. Kupię jej coś, co ci się spodoba, nie martw się. W tej torbie jest coś, co na pewno pokocha. Dasz jej to w odpowiednim momencie. Postanowiłam przekazać ci to w ten sposób,bo Bells nie musi od razu tego zobaczyć.

Kocham Alice, ale uważam, że nie powinna wybierać prezentów dla mojej, mam nadzieję, przyszłej dziewczyny! Sam potrafię to zrobić!

Spojrzałem do środka i moim oczom ukazało się malutkie pudełko z przepasane aksamitną wstążką z napisem Tiffany.Delikatnie uchyliłem wieczko i wyciągnąłem cienki łańcuszek z białego złota, z którego zwisało duże serduszko na którym diamenciki układały się w literę E. Zakochałem się w tym wisiorku. Było pewne, że Bella dostanie go już niebawem. I mam nadzieję, że spodoba się jej równie mocno jak mi. Powtórzę już całkowicie poważnie: kocham Alice!

Odłożyłem pudełko na miejsce i wyszedłem z samochodu. Moich uszu dobiegła znajoma melodia. Wszedłem do domu i zobaczyłem siedzącego na kanapie Emmetta, oglądającego... „Strażnika Teksasu"!

I belive I can loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz