Rozdział 20

188 8 0
                                    

Przepraszam za tak długą nieobecność ale niestety nie miałam weny do pisania i zapomniałam zupełnie o tym opowiadaniu! :/ Mam nadzieję, że dam radę dodać w najbliższym czasie kilka rozdziałów i zakończymy pierwszą część "I belive I can love". Enjoy!


BPOV

Po spotkaniu z Edwardem wróciłam do domu przez okno i od razu i położyłam się do łóżka. Zdecydowałam, że nikomu nie opowiem, o naszym spotkaniu. Od razu zaczęłyby się pytania, a ja chcę ich uniknąć. Faith z pewnością zapytałaby, dlaczego pozwoliłam mu odejść. Miałabym powiedzieć prawdę, że jestem słaba i nie mogłabym go zabić? Nie. To całkowicie przekreśliłoby moją i tak już zniszczoną karierę pogromcy. Położyłam Elvisa na szafce nocnej i zasnęłam.

Obudziłam się późnympopołudniem, zadowolona, że nikt nie starał się wyciągnąć mniez łóżka szybciej. Zapukałam do pokoju, któryzajmowała Faith, by zapytać, co dziś dla mnie przygotowała. Jejodpowiedź mnie zaskoczyła.

- Niestety, Bello, muszęwyjechać. Dosłownie na kilka dni. Wrócę najszybciej jak sięda, obiecuję – zarzekała się, kiedy wrzucała kilka ubrań doplecaka.

- Co się dzieje? – usiadłam na łóżku,aby wydobyć z niej informację. Wydawała się zdenerwowana.Martwiłam się o nią.

- Nic – odparła szybko. – Awłaściwie... Parker mnie wezwał. Rada tworzy armię przeciwko... -tu się zawahała. Zupełnie nie wiem dlaczego. – Przeciwko Jamesowii potrzebują doświadczonych pogromców.

- Aleprzecież Rada cię wywaliła. Podobnie jak mnie – przypomniałamjej.

- Widzisz Bello, to nie jest takie proste – zapięłaplecak i przysiadła obok mnie. – Jesteś młoda, ja walczę kilkalat. Uwierz, że naprawdę niewielu pogromców dożywatrzydziestki.

- Ale moja babcia, mój ojciec...

-Tak, oni są tymi nielicznymi przykładami. Chociaż myślę że twójojciec zapewne by zginął, gdyby nie to... wydarzenie –powiedziała. – poza tym tam, gdzie mieszkałaś było do tej pory wmiarę bezpiecznie. Wszędzie jest lepiej, niż u mnie, w Kalifornii,chociaż strażnicy nie zwracają uwagi na ten Stan. Ale to długahistoria. Pogromcy zajęli Kalifornię już kilkaset lat temu.Wychowałaś się w innym świecie, Bello.

- Przecież niemasz mocy. Jak im pomożesz?

Zaśmiała się.

- Mammoc. Moc, którą większość z nas zupełnie ignoruje. Moc,którą próbuję obudzić w tobie. Teraz, kiedy maszsztylety jesteś w stanie sama poradzić, przynajmniej częściowo.Kiedy wrócę nauczę cię czegoś więcej. Teraz jestempotrzebna Radzie, jako jedna z naszej piątki – wyciągnęłaportfel ze swojej kurtki, która wisiała na krześle stojącymobok łóżka i pokazała mi fotografię.

- Kto to? -spytałam, patrząc na piątkę ludzi w moim wieku. Uśmiechali siędo fotografa. Widać było, że zdjęcie ma już kilka lat.

-To moi przyjaciele. Pogromcy. Wychowywałam się z nimi –wyjaśniła. Spojrzałam na nią zaskoczona.

- Wprzeciwieństwie do ciebie, ja odkąd pamiętam byłam przygotowywanana przyjęcie swojego daru. Oni mieszkali w moim mieście, więc byłonam razem lżej. Trzymaliśmy ze sobą w liceum, niestety, późniejnasze drogi się rozeszły. Ale teraz ich spotkam – zauważyłam,że się uśmiecha. Szczerze. – Parker zaproponował mi, abym podczasbitwy dowodziła jedną z drużyn przyjęłam jego propozycję,ciesząc się jak dziecko. Zwłaszcza, że dowiedziałam się, iżmoja paczka tam będzie. Nie mogłam odmówić.

I belive I can loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz