Rozdział 14

298 7 1
                                    

- Jeszcze raz! – warknęła Bella,kiedy po raz kolejny tej nocy leżała pode mną, a ja przyciskałem wargi do jej szyi. Muszę przyznać, że z każdym treningiem była coraz lepsza i jej siła rosła z dnia na dzień, co zaskakiwało nas oboje.

- Daj spokój kochanie, jutro szkoła, a popołudniu wylatujemy na Alaskę. Nie chcesz się wyspać? -dziewczyna wróciła już do swojego domu. Nie mogła przecież spędzić u mnie reszty życia. Nie, żebym miał coś przeciwko...

- Nie! – podniosła się z ziemi, otrzepując liście ze spodni. – Jest sześć do pięciu dla ciebie. Jeżeli teraz cię pokonam, to pójdę spać. Tylko żadnych forów, Cullen.Dobrze wiem, kiedy oszukujesz – powiedziała i zniknęła między drzewami.

Zacząłem rozglądać się po lasku, wypatrując Belli w ciemnościach. Wiedziałem, że jest niedaleko, jednak cały czas miałem wrażenie, że stoi za mną, nie ważne jak szybko i w którą stronę się obracałem. Wreszcie poczułem kopnięcie w kręgosłup. Wyciągnąłem rękę za siebie, chwyciłem ją za kostkę i niezbyt mocno odepchnąłem od siebie. Nienawidziłem tego robić, jednak wiedziałem, że to wszystko jest konieczne, aby mogła przeciwstawić się moim pobratymcom.

Zobaczyłem ją biegnącą kilkadziesiąt metrów ode mnie. Ruszyłem więc za nią, a ona przystanęła. Kiedy ją dogoniłem spojrzała na mnie z wyrzutem.

- Dlaczego mnie nie atakujesz?

Zamiast odpowiedzi zamachnąłem się i uderzyłem ją w twarz. Odwróciła się wokół własnej osi i walnęła mnie pięścią w szczękę tak mocno, aż się zachwiałem. Odbiła kilka moich ataków, a kiedy ponownie udało mi się ją uderzyć zaatakowała mnie tak samo jak wcześniej, ale tym razem lżej. Jednak zanim zdążyłem się ruszyć znowu się obróciła i uderzyła zaciśniętą dłonią mój drugi policzek. Unikała przez jakiś czas moich ciosów.Chciała podciąć mi nogi i w ten sposób mnie przewrócić,ale nie ze mną takie numer. Podskoczyłem, a ona to wykorzystała.Zanim sama zdążyła wylądować zamachnęła się drugą nogą, aby mnie kopnąć. Uchyliłem głowę w ostatniej chwili. Tańczyliśmy dookoła siebie w pozycji obronnej. Bella była przygotowana, że użyję do ataku rąk. Jednak ja wyrzuciłem lewą nogę i kopnąłem ją w prawy policzek. Starałem się być delikatny, ale zrobiłem to chyba zbyt mocno, bo dziewczyna uderzyła w drzewo, które trzasnęło, jednak się nie złamało. Trochę mnie to zdekoncentrowało, ale to jej wystarczyło. Odbiła się od drzewa i rzuciła się na mnie, łapiąc moje przedramiona. Odepchnąłem ją od siebie. Uderzyła o kolejne drzewo, jednak tym razem byłem o wiele delikatniejszy. Nie poruszyła się, dopóki nie byłem wystarczająco blisko jej, by mogła mnie dosięgnąć nogą. Kopnęła mnie w bok żeber i tym razem ja zderzyłem się głową z drzewem.

Kiedy się odwróciłem już stała za mną gotowa do ataku. Odepchnąłem ją od siebie, a ona przeturlała się przez ramie, szybko stając na nogi. Próbowałem ją uderzyć,jednak nie mogłem trafić. Muszę to przyznać – była szybsza.Zablokowała moją rękę swoją i przy pomocy drugiej, nie wiem jakim cudem, rzuciła mną w taki sposób, że leżałem na plechach. Odbiła się od ziemi, aby jej uderzenie miało większą siłę, kiedy we mnie trafi, jednak widząc co zamierza obróciłem się kilka razy, by znaleźć się jak najdalej od niej. Zanim się wyprostowała po nieudanej próbie ataku, ja zdążyłem się podnieść. Nie poddała się. Stanęła za mną i jedną ręką oplotła moją szyję, natomiast drugą wykręciła moją rękę,równocześnie plątając moje nogi ze swoimi, starając się,bym stracił równowagę. Zacząłem cofać się do tyłu, aż poczułem, że przyciskam ją do drzewa. Wtedy jej uścisk zelżał,a ja wykorzystałem moment by nas odwrócić i ją popchnąć.Przewróciła się, jednak równie szybko się podniosła.

Znowu staliśmy przed sobą, mierząc się wzrokiem, jak najwięksi wrogowie. Dziewczyna puściła się biegiem przed siebie i ja też ruszyłem, zanim zdobyła przewagę. Chwyciłem ją w pasie,uniemożliwiając jej jakikolwiek ruch.

I belive I can loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz