Rozdział 19

224 5 0
                                    

EPOV

Kiedy wypróżniłem wszystkie butelki wódki, jakie miałem pod ręką postanowiłem zadzwonić do Faith. Nie miałem pojęcia gdzie jej szukać, chociaż coś mi mówiło, że pewnie znalazłbym ją w Forks. Wyszedłem z kościoła i wybrałem numer.Odebrała po kilku sygnałach.

- Proszę, proszę, z kim mam przyjemność rozmawiać. Sam Edward, kolejny klucz Absaloma. Czemuż to zawdzięczam ten zaszczyt? – przywitała się, a w jej głosie było słychać drwinę.

Nie wiedziałem co mam powiedzieć.Nie spodziewałem czegoś takiego. Ona wie. Dużo wie. Poza tym byłem pewien, że nie zostawiłem jej mojego numeru.

-Podprowadziłam twój numer z komórki Belli, jeżeli się zastanawiasz skąd go mam – powiedziała, jakby czytała mi w myślach. Nawet gdyby potrafiła to robić, to byłem za daleko. Poza tym to niemożliwe! – Podobasz mi się – zaśmiała się. Przysięgam, że ona jest stuknięta.

- Mam dla ciebie propozycję – zacząłem od razu, nie dając po sobie poznać, że mnie zaskoczyła. – Chciałabyś być bezpieczna?

Ponownie usłyszałem donośny śmiech.

- Ależ ja jestem bezpieczna.Potrafię o siebie zadbać i nie myśl, że długo jeszcze będziecie się ukrywać w lochach. Nie bądź śmieszny.

Kurwa, ona wie więcej niż przypuszczałem! To niemożliwe...

-  Najszybciej jak to możliwe przyjedziemy po was. Pozwolę jednak odkryć cholernie wymyślne miejsce waszego pobytu Parkerowi, albo twojemu stwórcy. Nie chcę im zabierać zabawy, mamy czas, a poza tym chcieliby wiedzieć skąd mam informację, a ja nie mam ochoty się tłumaczyć. Powiem im to co wiem, tylko jeżeli sytuacja zrobi się beznadziejna. Jestem krok przed wami, Edwardzie. Ale nie martw się.Na razie to ty jesteś bezpieczny.

Chciałem coś powiedzieć,ale nie dopuściła mnie do słowa.

- Jesteśmy gotowi.Wszyscy. Przekaż pozdrowienia dla Aro od jego ulubienicy. Cóż,teraz pracuję dla Białych. Wiem, że chciałeś mi zaoferować współpracę, ale dzięki, nie skorzystam. Do zobaczenia.

Rozłączyła się. Kurwa i cholera jasna! Tyle zostało z mojego pomysłu. Może i nie zyskałem sobie sojusznika, ale dowiedziałem się ważnej rzeczy: Faith jest niebezpieczna i musi zginąć. Im szybciej, tym lepiej.

Kilka dni minęło mi na polowaniu i czekaniu na powrót Aro, który miał przyjechać w sobotę i przywieźć księgi potrzebne do zdobycia szczegółowych informacji o naszym rytuale.

Irytowały mnie szeptane rozmowy na temat żony Aro, którą sproszkowałem. Czy jedna wampirzyca robi aż tak wielką różnicę?

W piątkowy wieczór postanowiłem odwiedzić Jacoba.Musiał czuć się samotny. Gdziekolwiek go zamknęli.

-Witaj, przyjacielu – powiedziałem, wchodząc do krypty. Moi inteligentni towarzysze zamknęli go w jednej z okolicznych piwnic. -Mam nadzieję, że dobrze cię tu traktowano.

Nie odpowiedział. Nie spodobało mi się to. Zobaczyłem, że leży na gołej podłodze, a ręce i nogi ma do niej przykute za pomocą grubych łańcuchów.

- Miałem plan, ale niestety nie wypalił. Wiesz, niektórzy pogromcy są tacy głupi –spojrzał na mnie, a w jego oczach mogłem zobaczyć odrazę. -Dlatego przychodzę do ciebie. Dam ci jeszcze jedną szansę na powrót do normalnego życia. Zgadzasz się pracować dla mnie?- spytałem, podchodząc do niego bliżej.

Przez jego twarzy przemknęły różne uczucia. Strach, zdecydowane, zastąpione przez niepewność. Wreszcie przybrał pokerową minę i odpowiedział po kilku sekundach, starannie wycedził każde słowo, tak aby było zrozumiałe, mimo jego zachrypniętego głosu.

I belive I can loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz