1.4. Opowieść nudnej dziewczyny

960 37 0
                                    

Wybiła w końcu godzina 15:30 . Lekcje klasy Laury właśnie dobiegły końca. Wychodząc ze szkoły potknęła się na schodach ,co nie wiedzieć czemu zdarzało jej się dosyć często. Kiedy się otrzepywała miała nadzieję, że nikt nie widział jej upadku. Rozejrzała się dookoła. Na placu było co prawda parę osób, ale każda była zajęta rozmową bądź zabawą swoim smartfonem. Schodząc ze schodów dostrzegła, że jedna osoba stoi oparta o drzewo i ledwo powstrzymuje się od śmiechu . Czyli niestety ktoś jednak widział jej drobne (zazwyczaj bywało gorzej)  potknięcie.
- To nie było śmieszne Jason.
- Było.
- Przestań się śmiać, bo się udławisz.
Chłopak spoważniał.
- Dobrze. Wiesz może dlaczego nie było dzisiaj Emily w szkole?
- Miałam o to samo spytać ciebie.
- Jesteś jej jedyną przyjaciółką i nie wiesz co się z nią dzieje?
- A ty jesteś jej jedynym chłopakiem i nie wiesz co robi?
- Mam nadzieję, że jedynym.
Oboje się zaśmiali. Potem nastąpiła chwila ciszy. Zaczęli iść w stronę przystanku, który był 3 minuty drogi od szkoły.
- Naprawdę nie wiesz Jason?
- Gdybym wiedział to bym cię nie pytał.
- Racja. Myślisz, że coś się stało na tym wyjeździe?
- Nie, na pewno nie. Raczej nie. Chyba nie.
- Nie jesteś przekonujący.
- Przecież gdyby coś się stało to by napisała prawda?- spytał retorycznie niemal pewny, że ma rację.
- To zależy od tego co by się stało.
Minęli szkołę i zbliżali się do przejścia dla pieszych. Nie było na nim świateł co zawsze bulwersowało Laurę. Jak w pobliżu budynku szkoły może nie być sygnalizacji świetlnej? Kiedyś nawet chciała napisać do Rady Miasta, ale bateria w komputerze się rozładowała i uznała to za znak, że nie powinna tego robić.
- Tak teraz sobie myślę…
- O czym? – przerwał jej Jason.
- Nawet nie napisała, że wróciła do domu. Zawsze pisała. Jason, zawsze.
- Przestań panikować. Dlaczego wy  tak szybko wpadacie w panikę?
- Bo jesteśmy dziewczynami. Dziewczyny na ogół przejmują się ludźmi i ich uczuciami w przeciwieństwie do chłopaków, którzy na ogół myślą tylko o sobie.
- Auć. Zabolało.
- Miało boleć.
- Szczerze?
- Tak. – powiedziała nic nie wyczuwając.
- Musisz potrenować nad swoimi ripostami, bo to było słabe.
- Wiesz co? Nie odzywaj się do mnie.
- Dobrze.
Dalszą drogę spędzili w ciszy. W końcu przystanek był już na ich horyzoncie. Laura szła ze spuszczoną głową, Jason patrzył przed siebie.
- Laura.- nagle wyrwał oboje z zamyślenia.
- Miałeś się do mnie nie odzywać.
- Tak wiem, wiem, ale czy to czasem nie nasz autobus?
- O kurczę. – krzyknęła.
Zaczęli biec. Jason bez problemu dobiegł do autobusu natomiast Laura miała bardzo słabą kondycję. Całe lato spędziła na wylegiwaniu się nad jeziorem i czytaniu powieści fantastycznych. Zawsze myślała, że fantastyka nie jest dla niej, ale Emily bardzo nalegała, żeby przeczytała książkę Cassandry Clare. Okazało się, że Laura ją pokochała. Resztkami sił dobiegła do autobusu, ale tylko dlatego, że Jason wcześniej zdążył wsiąść i zatrzymać kierowcę. Zajęli swoje ulubione miejsce po prawej stronie w przed ostatnim rzędzie autobusu.
- Trzeba popracować nad twoją kondycją Lou.
- Nie mów tak do mnie. Wiesz, że tego nie znoszę.
- Wiem.
- Jesteś złośliwy.
- Muszę mieć jakieś wady, nie ma ideałów.
- Szkoda.
Po 20 minutach nadszedł czas na ich przystanek. Jason odprowadził Laurę pod same drzwi jej domu.
- Wchodzisz?
- Nie dzisiaj.
- Idziesz do Emily?
- Tak, zdenerwowałaś mnie. Muszę sprawdzić czy żyje.
- To jak już sprawdzisz to daj mi znać dobrze?
- Oczywiście szefowo.
- Cześć.
- Cześć.
Stała jeszcze chwilę i patrzyła jak jej przyjaciel odchodzi. Kiedy znikł z jej pola widzenia weszła do domu.
- Cześć mamo! Max! Jestem.
Zamknęła drzwi. Zdjęła buty i odwiesiła kurtkę .
- Halo, czy nikogo w tym domu nie obchodzi to, że wróciłam do domu?
Na szczycie schodów pojawił się Max.
-Laura!
Chłopiec zbiegł  ze schodów i rzucił się na siostrę obejmując ją w pasie. Laura odwzajemniła uścisk i pogłaskała brata po głowie.
- Hej Max. Co tam?
- Mam gorączkę i nie poszedłem do szkoły.
- A mama wie, że uciekłeś z łóżka?
- Nie, ale nie mów jej, bo nie pozwoli mi już oglądać kreskówek.
- Cały dzień oglądasz kreskówki?
- Nie, trochę kolorowałem. Narysowałem ciebie.
- Super, musisz mi potem pokazać, a teraz zmykaj do łóżka zanim mama cię zobaczy.
- Mamy nie ma, pojechała do sklepu.
- I zostawiła cię samego?
- Tak, przecież jestem już dużym chłopcem.
- Dobrze duży chłopcze, kreskówki czekają.
Max pobiegł z powrotem do swojego pokoju, a Laura poszła do kuchni. Na blacie leżała mała karteczka.

Musiałam wyskoczyć do babci i do sklepu. W lodówce masz gulasz. Na półce jest syrop daj go proszę o 17 Maxowi.

Mama

Laura o dziwo nie była jeszcze głodna. Wyrzuciła kartkę do kosza i poszła do swojego pokoju. Położyła torbę na krzesło i rzuciła się na łóżko. Przez chwilę leżała i wpatrywała się w sufit. Zastanawiała się nad tym co powiedziała jej nauczycielka. „Taka okazja nigdy się już nie powtórzy”, „Podobno nie wierzysz w przypadek”. Słowa pani Patner biegały w jej głowie.
- Nie rozumiem, dlaczego miałabym śpiewać w filmie? Jest tyle utalentowanych dziewczyn. Nawet jak pójdę na ten casting, nie mam szans wygrać. Przed jej oczami pojawił się Jason, a w jej głowie brzmiały jego słowa: „Jest w ogóle coś co sprawia ci trudność?”.
Może warto spróbować- wyszeptała.
Sięgnęła do torebki po telefon. Jedna nowa wiadomość.
Jason: Żyje! Zgubiła telefon.

Odetchnęła z ulgą. Przyłożyła telefon do serca, uśmiechnęła się i spojrzała na zdjęcie z Emily na jej stoliku nocnym. Rzuciła telefon na łóźko, a potem sama się położyła. Przyłożyła głowę do poduszki i zasnęła.

Kierunek: Los Angeles (Poprawiane)Where stories live. Discover now