Spojrzenie

622 54 0
                                    


Ziewnąłem przeciągle poprawiając niesforne włosy. Przekroczyłem próg szkoły z ogromną niechęcią. Pomimo ogromnej chęci zaśnięcia nie udało mi się zmrużyć oka. Bałem się ponownego spotkania z koszmarem, przez który obudziłem się z krzykiem. Jednak bardziej przerażało mnie to, że bałem się czegoś o czym nie miałem pojęcia. Nie pamiętałem co mi się śniło, lecz i tak przyprawiało mnie o nieprzyjemne dreszcze.

Idąc korytarzem obserwowałem te wszystkie przepełnione szczęściem dzieciaki. Zaczynały mnie powoli denerwować. Byłem cholernie zmęczony. Jedyne czego pragnąłem to sen.

Jak zawsze kierowałem się w stronę sali klubowej. Gdy dotarłem do schodów na piętro, ostatni raz spojrzałem na przepełniony nastolatkami korytarz i prychnąłem pod nosem. Wchodziłem powoli po białych stopniach rozmyślając gdzie mógłbym umieścić moje zmęczone ciało tak by było mi wygodnie. W pewnym momencie omsknęła mi się stopa. Nim zdążyłem się zorientować co się dzieje, leżałem na zimnych płytkach u podstawy schodów. Nie dość, że i tak byłem wykończony przez brak snu to teraz jeszcze to. Na szczęście nie było w pobliżu żadnej nauczycielki. Nie chciałem by ktoś patrzył na mnie w tym stanie i jeszcze udawał, że go to obchodzi tylko dlatego, że pochodziłem z bardzo zamożnej rodziny. Podniosłem się do pozycji siedzącej i rozejrzałem się dookoła. Żaden z uczniów nie był choć w najmniejszym stopniu zainteresowany moją osobą. Naprawdę mnie to ucieszyło. Powoli zacząłem wstawać. Spodziewałem się nagłej fali bólu, lecz nic takiego nie nastąpiło. Odetchnąłem z ulgą. Wyprostowałem się i zacząłem sprawdzać uszkodzenia mojego ciała. Wszystko wydawało się w porządku dopóki gwałtownie nie poruszyłem dłonią. Syk wydobył się z moich ust. Czyli jednak musiałem udać się do pielęgniarki.

~*~

Szedłem powoli korytarzem w stronę gabinetu szkolnej higienistki. Cały czas trzymałem się za obolały nadgarstek. Starałem się omijać prawdopodobne miejsca pobytu nauczycieli. Wybrałem drogę obok gabinetu dyrektora. Uznałem, że będzie to najbezpieczniejsza opcja, ponieważ ten zawsze był zamknięty.

Przechodząc obok czarnych drzwi z tabliczką „DYREKTOR" zauważyłem, że były lekko uchylone. Czyli jednak kiedyś stamtąd wychodził. Z ciekawości przystanąłem na chwilę. Przyjrzałem się dokładnie wnętrzu gabinetu. W pewnym momencie zauważyłem stojącego w środku wysokiego chłopaka. Ten jakby wyczuł, że na niego patrzę i odwracając się namierzył mnie wzrokiem. Po moim ciele rozlała się nagła fala ciepła. Odsunąłem się od drzwi. Co chłopak o platynowych kosmykach robił w gabinecie dyrektora? Jak dotąd trzymał się poza terenem szkoły. Czemu akurat dzisiaj postanowił do niej wejść? Ruszyłem przed siebie z milionem pytań w mojej głowie. Poczułem się nawet trochę nimi przytłoczony. Potrząsnąłem mą białą czupryną przez co kilka pasm opadło mi na oczy. Natychmiast je poprawiłem. Nie chciałem powtórki z rozrywki. Wystarczył mi bolący nadgarstek. Skręciłem w prawo, kierując się w stronę gabinetu pielęgniarki.


Cztery SłowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz