Rozdział 22

5.8K 479 266
                                    

Siedzieliśmy sobie i gadaliśmy o jakiś glupotach. Draco ciągle nie umiał powiedzieć mojego imienia. Jestem ciekaw czy on ma jakąś blokadę w gardle? Albo w psychice? Wymuszę to kiedyś na nim. Wiem! Zacznę mówić do niego również tylko po nazwisku.

Po dłuższym czasie, rozwinął sie jeden problem. Mam już tylko pół godziny... Muszę wracać. Czy ja w ogóle powiedziałem o tym czasie drugiemu mnie? Te pytanie zabrzmiało jakbym miał rozdwojenie jaźni. Nieważne.

- Emm... Draco, to możemy już wracać? - No tak. Zacznę z tym nazwiskiem od jutra.

- Po co tak wcześnie?

- Umówiłem się z Ronem i Hermioną. - Skłamałem.

- Olej ich. Jesteś w jednej z najdroższych, londyńskich restauracji, a ty chcesz iść do jakiegoś dziurawego kotła. - Jestem w głupiej kropce.

- Ale to jest ważne.

- Ale co niby nazywasz ważnym? - Na przykład to, że jak nie wrócę na czas to zniknę.

- Nieważne. Po prostu mnie teleportuj - oznajmilem.

- Jak chcesz - powiedział, po czym zawołał po rachunek. Z pewnością była to duża liczba, której na złość nie chciał mi pokazać. Wychodząc, w ogóle się do mnie nie odzywał.

- Musisz się tak złościć?

- Nie. Wiesz co? Będę skakał z radości, że wolisz dwie wiewiórki ode mnie.

- Nie powiedziałem ani razu takiej rzeczy o tym iż rzekomo wolę ich. - Nie odpowiedział. -  Następnym razem będę z Tobą do wieczora i później.

- Ale nie będziesz już ode mnie uciekał?

- Nie wiem. Nic nie obiecuję.

- No to ja już wiem gdzie cię zabrać byś nawet o tym sekundę nie pomyślał.

- Pewnie kolejna tajemnica?

- Owszem.

- Mam się bać?

- Jak chcesz.

Prześliśmy do jakiegoś miejsca, gdzie nie było tylu ludzi i teleportowaliśmy się z powrotem do Hogsmeade. Wymyśliłem jakąś wymówkę by sobie poszedł, że  nie mogą nas razem zobaczyć. On tylko prychnął i ruszył w swoją stronę.  Kiedy byłem przy trzech miotłach, zorientowałem się, że drugi ja nic nie wie o tej godzinie. Gdy zaglądałem przez okno, zobaczyłem, że są, znaczy jesteśmy sobą bardzo zajęci, więc raczej nie powinni zobaczyć jak spróbuję coś zrobić. Zauważyłem też, że siedzą tam Hermioną z Ronem. Spróbowałam jak najciszej otworzyć skzypiące drzwi, co nie do końca mi się udało, ale nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Szybko pobiegłem do przyjaciół i się za nimi ukryłem.

- Pomocy - wyszeptałem.

- Harry? Co ty tu robisz? Przecież ty jesteś tam... - Weasley robił się coraz bardziej zdziwiony.

- No tak jakoś wyszło.

- Przypuszczałam, że to się tak skończy... Po co ja ci to mówiłam? Czyli co, mam teraz odciągnąć tę dziewczynę od stolika?

- Fajnie by było.

- Ile jeszcze ci czasu zostało?

- Pięć minut.

- Okey, poczekaj tu chwilę - powiedziała, po czym wstała z krzesła i ruszyła w kierunku mnie i Mariki.

- O co tu chodzi? - spytał rudzielec, zupełnie nic nie rozumiejąc.

- Namieszałem dość mocno i potrzebowałem się rozdwoić.

- Dwie randki w tym samym momencie?

Because I Love You. | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz