Rozdział 2

4.3K 298 8
                                    

- I jak Ci mija dzień? – Naprzeciwko mnie na szkolnej stołówce usiadła Ally – dziewczyna, która rano musiała oprowadzić mnie po szkole. Nie myliłam się, prywatne szkoły są o wiele gorsze od publicznych. Każdy z osobna patrzył na mnie tak jakby dyrekcja kilka dni wcześniej wywiesiła moją kartotekę na głównym korytarzu, aby każdy mógł sobie poczytać. Nigdy nikt nie patrzył na mnie tak jak Ci ludzie. Do tego za każdym razem słyszałam jakieś szepty za swoimi plecami. Może i ciocia chciała dla mnie dobrze, bo to jedna z lepszych szkół w mieście, ale wyszło jak wyszło.
Podniosłam wzrok na blondynką, po czym chwyciłam butelkę z wodą.
- Wprost bajecznie.
- Co się stało?
Jak dobrze, że wyczuła sarkazm. Zawsze śmiałam się z ludzi, którzy go nie wyłapują, bo jak można żyć bez niego? Skoro nie mogę być nie miła, mogę być sarkastyczna. Tego mi nikt nie zakaże.
- Czy Ty wspominałaś, że wasza szkoła jest tolerancyjna? – zapytałam zakręcając butelkę po tym jak się napiłam. Przechyliłam głowę i spojrzałam na nią. Zmarszczyła brwi i delikatnie pokiwała głową. Rano przez większość czasu mówiła o tym jak ta szkoła wszystkich akceptuje zupełnie tak jakby znała wszystkie moje występki i chciała zapewnić, że nikt mnie tutaj nie osądzi.
- Gówno prawda. – Ugryzłam jabłko, które zabrałam na drugie śniadanie i odwróciłam wzrok. – Ale dziękuję, że pytasz.
- Ktoś Ci coś powiedział?
- Prosto w oczy nie – odparłam.
- No to skąd..
- I właśnie o to kurwa chodzi – przerwałam jej zirytowana i wstałam. – Nikt nie powiedział mi niczego prosto w oczy tylko szeptają między sobą.
- Ale skąd..
- Nie jestem głupia, Ally. – Zabrałam swój plecak i nie czekając na jakąkolwiek jej reakcje ruszyłam w stronę wyjścia z pomieszczenia. Ponownie czułam na sobie wzrok każdej osoby, a byłam na tyle zdenerwowana, że byłam w stanie podejść do pierwszej lepszej i wymierzyć jej cios prosto w twarz. Ale nie mogłam. Obiecałam cioci, że będę się hamować i panować nad emocjami.
Założyłam więc na głowę kaptur i pchnęłam mocno drzwi. Miałam jeszcze dziesięć minut przerwy, więc mogłam wyjść ze szkoły, aby zapalić. Tylko to pozwoli mi normalnie myśleć i mnie uspokoi.
Szłam przez korytarz pełen uczniów i z każdym kolejnym moim krokiem ich rozmowy stawały się coraz cichsze aż w końcu słychać było jedynie szepty. Wiem, że moja przeszłość nie jest kolorowa, ale czy to powód, aby wytykać mnie palcami? Nikt w tej szkole mnie nie poznał ani nie zamienił ze mną ani jednego słowa, więc nie rozumiem skąd to pochopne zdanie o mnie. Byłam pewna, że ktoś wypuścił jakieś plotki na mój temat albo był na jednej z imprez, na której byłam i ja.
Szłam tak szybko, byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam dziewczyny, która szła w moją stronę. Szybko poczułam jak we mnie uderzyła, a jej książki upadły na podłogę.
- Uważaj – warknęłam i podniosłam wzrok. Ujrzałam tą piękną parę czekoladowych tęczówek, którą widziałam w nocy. Od razu zrobiło mi się głupio, że tak się odezwałam. Pokręciłam głową i schyliłam się, aby podnieść to co jej upadło. Jakim cudem nie wiedziałam, że ona chodzi ze mną do szkoły?
- Przepraszam – szepnęłam, gdy ona schyliła się obok mnie w tym samym celu co ja. – Byłam zamyślona i dość zirytowana, nie powinnam była na Ciebie tak wyskoczyć.
- Och, nie przejmuj się. Wszystko w porządku – zapewniła i uśmiechnęła się delikatnie.
- Aż tak źle?
- Co? – Zmarszczyła brwi nie wiedząc o co mi chodzi. Podniosłyśmy się, więc wręczyłam jej książki.
- Zawsze jak dziewczyna powie, że wszystko jest w porządku to znaczy, że nie jest – wyjaśniłam i przeczesałam palcami włosy.
- To wszystko jest... Nieważne. Naprawdę, nic się nie stało – zaśmiała się. – Dlaczego nie wiedziałam, że dziewczyna z plaży chodzi ze mną do szkoły?
- Mogłabym zapytać dokładnie o to samo. – Uśmiechnęłam się. – Ale tak poważnie to mój pierwszy dzień.
- I? Podoba się?
- Nie denerwuj mnie.
- Co się..
- Camila! – Usłyszałyśmy krzyk, na który brązowooka od razu zareagowała. Odwróciła się i uśmiechnęła szeroko na widok wysokiej blondynki. Przymknęłam oczy i pokręciłam głową. Ta dziewczyna była ze mną na kilku lekcjach i była do mnie chyba najbardziej nieprzyjaźnie nastawiona. Za każdym razem czułam na sobie jej wzrok, który był pełen obrzydzenia, nienawiści. Zupełnie tak jakbym odbiła jej dziewczynę.
- Dinah, cześć.
- Co Ty robisz z... - Spojrzała na mnie od góry do dołu i wskazała palcem. – Z nią?
- Wderzyłyśmy w siebie i... Dinah, wszystko dobrze?
- Po prostu chodź. – Pociągnęła ją za rękę w przeciwnym kierunku i zniknęły za zakrętem. Camila nawet nie zdążyła na mnie spojrzeć. Zachowanie jej przyjaciółki trochę zabolało i było kolejnym przykładem, że ta szkoła nie jest dla mnie. Ludzie mnie tutaj nigdy nie zaakceptują i prędzej ją spalę niż polubię.

Impossible / Camren Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz