Rozdział 22

3.4K 246 9
                                    

Tydzień później

Obudził mnie głośny trzask. Od razu zerwałam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na miejsce w łóżku, które powinno być zajęte przez Camile, ale jej nie było. Rozejrzałam się i kiedy ujrzałam sylwetkę Camili na środku pokoju od razu wstałam. Mruczała coś cicho pod nosem i była w pozycji zgiętej w pół. 
- Camz? – Podeszłam do niej wolnym krokiem. Usłyszałam jej ciche łkanie. Szybko znalazłam się obok niej i się schyliłam. Odsunęłam jej dłonie, którymi zakrywała twarz i ujrzałam jej zapłakane, czerwone oczy, przez które moje serce pękło. Nie widziałam jej zapłakanej od tygodnia i to naprawdę bolało. Taki widok.
Siniak, który miała na twarzy już powoli zaczął schodzić, a jej dobry humor powrócił. Przynajmniej tak pokazywała. Widywałam niekiedy jak fałszywie go udaje przed innymi, a kiedy byłyśmy same ściągała tę sztuczną maskę. Wciąż nie potrafiła się przede mną otworzyć, ale nie miałam o to do niej pretensji. Rozumiałam ją.
- Skarbie.. – wyszeptałam i kciukiem pogładziłam jej policzek. – Co się stało?
- Uderzyłam się o to pieprzone łóżko – warknęła i szturchnęła je nogą, przez co ponownie jęknęła z bólu. Zaśmiałam się cicho i pokręciłam głową. Camila była taką ofermą.
Wzięłam dziewczynę na ręce i położyłam na łóżku. Nachyliłam się nad nią i delikatnie musnęłam ustami jej obolałe kolano. Usłyszałam jej ciche westchnienie, przez co się uśmiechnęłam i zajęłam miejsce obok niej. Dziewczyna od razu się we mnie wtuliła.
- Lepiej? – zapytałam odgarniając włosy z jej czoła. Pokiwała bez słowa głową, a ja objęłam ją ramieniem i pocałowałam w głowę. Splotłyśmy nasze nogi, a ja zaciągnęłam się jej zapachem. Nigdy się chyba nim nie nacieszę.
Przez dłuższą chwilę leżałyśmy w ciszy, która mi nie przeszkadzała. Nie potrafiłam zasnąć. Wolałam nacieszyć się jak najdłużej chwilami, gdy trzymałam ją w ramionach.
Kochałam ją.
Jej dotyk i sposób w jaki się we mnie wtulała.
Sposób w jaki na mnie patrzyła.
Jej barwę głosu.
Jej śmiech. Tak, kocham jej śmiech.
Jej brązowe oczy, które zawsze się we mnie wpatrywały z tak ogromnym uczuciem.
Kochałam w niej wszystko.
To jak marszczyła nos, albo jak zagryzała wargę, gdy nad czymś myślała.
To było moje pierwsze zakochanie, które było tak cholernie mocne.
Wszystko potoczyło się tak jak powinno; z początkowych rozmów do przyjaźni i w końcu do wzajemnej miłości.
Wiedziałam o niej wiele. Przez nocne rozmowy na plaży dowiedziałam się o niej naprawdę ciekawych rzeczy.
Wiedziałam jaką lubi herbatę czy też kawę. Jakie było jej ulubione ciasto, czy też potrawa. Że najbardziej kocha wiosnę. Wtedy zawsze chodzi po różnych parkach, przesiaduje godzinami na ławeczce i ogląda jak wszystkie rośliny powracają do życia.
Kochała wolną muzykę. Nie dlatego, że często bywała smutna, lecz pomagała jej się skupić, zebrać myśli.
Nie przepadała za domówkami. Wolała spędzić wieczór z książką na fotelu i z kubkiem herbaty niż spijając się w czyimś domu.
Była wspaniałą osobą, która zasługiwała na wszystko, co najlepsze. Wciąż nie byłam pewna, czy będę dla niej odpowiednia, ale przysięgłam sobie, że zrobię wszystko, by była szczęśliwa. Jeżeli będzie trzeba zacznę nawet nosić mniej obcisłe spodnie, a bluzy zamienię na golfy.
Zrobię dla niej wszystko.
Wszystko, aby uśmiech pojawił się na jej twarzy.
Może byłyśmy razem tylko tydzień, ale moje uczucia były pewne. Znałyśmy się doś długo, co umocniło moje uczucia. Nie potrafiłabym zakochać się wciągu kilku dni.
Zaczęło się od zauroczenia jej wyglądem i tym, że mnie rozumiała, ale z czasem zakochałam się w niej całej. W jej cudnym charakterze i sercu.
Jej wnętrze było wysadzane złotem.
- O czym myślisz? – zapytała gładząc mnie delikatnie po klatce piersiowej.
- O nas – odparłam i splotłam nasze palce.
- O czym konkretnie?
- Jesteś moją pierwszą miłością, wiesz? – Odgarnęłam wolną dłonią włosy z jej czoła i złożyłam na nim delikatny pocałunek. Zawsze było mi trudno, żeby się otworzyć i mówić o swoich uczuciach, ale tamtej nocy.. Postanowiłam to zmienić. Przynajmniej spróbować. Wzięłam głęboki wdech i pozbierałam myśli. – Jesteś pierwszą osobą, którą pocałowałam z miłością. Którą tule z własnej woli, która jest dla mnie najważniejsza na świecie. Tylko dla Ciebie i Tay zrobiłabym wszystko. Jesteś moim wszystkim, Camz. Wiem, że nie znamy się długo, a jeszcze krócej jesteśmy razem, ale moje serce nigdy nie biło tak szybko na czyiś widok, czy głos jak na twój. Ja Ciebie naprawdę kocham, Camila. To nie jest jakieś zauroczenie, czy.. nie. To mi się nie wydaje. To jest prawdziwe – wyznałam patrząc w jeden punkt cały czas bawiąc się jej palcami. Kochałam to robić. Ogólnie jej dotyk bardzo dobrze na mnie działał. Zawsze potrafił mnie uspokoić.
A Normani od kilku lat szukała jakiegoś triku na ogarnięcie mnie..
- Lauren.. – Dziewczyna usiadła obok mnie i skrzyżowała nogi. Podciągnęłam się na rękach i oparłam się o ramę łóżka. – Naprawdę?
- Tak, Camz. To co powiedziałam było najszczersza prawdą – wyszeptałam i sięgnęłam po jej dłoń. Splotłam nasze palce i uśmiechnęłam się do niej szeroko.
Ten uśmiech pierwszy raz od lat był prawdziwy.
To był uśmiech, o którego istnieniu zapomniałam po śmierci mojego taty.
To było prawdziwe. Wszystko takie było.
- Jesteś dla mnie wszystkim, Lo – powiedziała i przybliżyła się do mnie. Nasze twarze były bardzo blisko siebie. – Całym moim światem. Dzięki Tobie moje serce ponownie ożyło, zaczęło bić tak jak powinno.
Poczułam przyjemne ukłucie w brzuchu. To było ze szczęścia. Pierwszy raz czegoś takiego doświadczyłam.
Wolną dłoń ułożyłam na jej policzku i przejechałam po nim delikatnie kciukiem. Przymknęła oczy, a usta zostawiła lekko uchylone.
- Jesteś dla mnie stworzona – wyszeptałam i musnęłam delikatnie jej usta. Dziewczyna od razu pogłębiła pocałunek i wplotła palce w moje włosy. Zmieniła szybko swoją pozycję i usiadła na mnie okrakiem. Moje dłonie wylądowały na jej biodrach i delikatnie je ścisnęłam. Mruknęła cicho prosto w moje usta, a ja uśmiechnęłam się przez pocałunek.
Po chwili oderwałyśmy się od siebie. Obie próbowałyśmy unormować oddech. Camila wtuliła się w zagłębienie mojej szyi, a ja zaczęłam delikatnie głaskać ją po plecach opuszkami palców. Cicho zamruczała do mojego ucha. Wiedziałam jak bardzo to uwielbia.
Jak byłam małym dzieckiem, a między mną i moją mamą było jeszcze dobrze, a nawet bardzo tak spędzałyśmy każdy wieczór. Ja drapałam ją moimi – wtedy – małymi rączkami, a ona opowiadała mi bajki. Zawsze zasypiałam w połowie. Była mistrzem w bajkach. Chociaż często potrafiła się w nich pogubić i po kilka razy powtarzała to samo zdanie, które kompletnie nie miało sensu, i tak je kochałam. Zastanawiałam się niekiedy, czy kiedykolwiek opowiedziała chociażby jedną bajkę Taylor. Gdy młoda nie potrafiła zasnąć zazwyczaj mamą wyręczał tata albo ja, bo jak ona twierdziła 'moja wena sprzed lat się kończy'. Nie potrafiłam w to uwierzyć, ale tak najwidoczniej było. Albo skończyła się na mnie, albo naprawdę jej się nie chciało.
Za to tata potrafił ją zastąpić. Może zamiast o pięknych księżniczkach w zamku i rycerzu na koniu mówił o samochodach (jedna marka kochała drugą, ale ze względu na pochodzenie nie mogły ze sobą jeździć) i można się było przy nich bardziej pośmiać, one i tak były najlepsze.
Gdybym tylko mogła, chciałabym się cofnąć o kilka lat, usiąść ponownie na łóżku obok młodszej siostry, spojrzeć na jego twarz i wysłuchać jeszcze raz chociażby jednej z jego opowieści.
- Hej. – Camila pogłaskała mnie po policzku, co wyrwało mnie z mojego chwilowego zamyślenia. Nawet nie wiedziałam kiedy łzy zaczęły wypływać spod moich powiek. Gdyby nie ona pewnie wciąż byłabym zamyślona, a po chwili całkowicie zalana łzami. – Dlaczego płaczesz? O czym myślisz?
- Nic takiego – odparłam i odwróciłam wzrok. Nie chciałam płakać na czyiś oczach. Nienawidziłam okazywać tej słabości, nawet przy niej.
- Lo, widzę przecież. Wiesz, że zawsze mi możesz wszystko powiedzieć, prawda? – Objęła moją twarz dłońmi i spojrzała mi w oczy. Kiwnęłam głową i złożyłam buziaka na jej ustach.
Zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę jej opowiedzieć o moim tacie, czy zostawić to na inną okazję. Czy ją to w ogóle interesowało?
Stop.
Zamknęłam oczy i przypomniałam sobie jej ostatnie słowa: 'Zawsze możesz mi o wszystkim powiedzieć, a ja tego wysłucham. Dla ciebie to może być drobiazg, rzecz, która Twoim zdaniem nie jest ważna, a dla mnie.. Ja tego wysłucham. Wszystko, co z Tobą jest związane, jest dla mnie ważne'.
Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam oczy. Ponownie napotkałam jej piękne, czekoladowe tęczówki i nieśmiały uśmiech na twarzy.
Wszystko w niej było takie piękne.
- Myślałam o tacie – powiedziałam półszeptem. Zaczęłam bawić się materiałem jej koszulki. – Znaczy.. To drapanie Ciebie po plecach najpierw przypomniało mi dobre czasy, gdy byłam kochaną córeczką mamusi, później o bajkach, które mi opowiadała i w końcu o tacie.
- Opowiadał Ci bajki?
- Nie mi, ale Taylor. – Zagryzłam delikatnie wargę i odgarnęłam włosy z twarzy. – Zawsze znalazł dla tego malucha czas. Ona za bardzo go już nie pamięta, ale ja mam w głowie dokładny obraz jak się nią zajmował. I mną. Był niczym mój najlepszy przyjaciel i wszystko robiliśmy razem. Mama zawsze żartowała, że zacznie być zazdrosna, bo miał lepsze relacje z mną niż ona. – Zaśmiałam się cicho i pokręciłam głową. – Kochał motoryzacje i to po nim mam chyba tę smykałkę do tego.
- Jeździł na motorze? – zapytała, a ja spojrzałam jej w oczy i pokręciłam głową.
- On wolał auta – odparłam. – Ale obiecał mi, że kupi kiedyś motor dla mnie. Miałam wypatrzony jeden model, który od zawsze mi się podobał i..
- Kupiłaś go, prawda?
- Tak. – Spuściłam wzrok. Poczułam łzy pod powiekami. Pokręciłam głową i wtuliłam się w jej klatkę piersiową. – Tęsknię za nim. Po jego śmierci wszystko się spieprzyło, a moja matka.. Przestała nią po prostu być. Kiedyś po pijaku powiedziałam Normani, że razem z nim straciłam i ją.. Ale taka była prawda. Ledwo z nią rozmawiałam, a ona nie potrafiła na mnie już normalnie spojrzeć. Pościągała ze ścian wszystkie zdjęcia, na których był albo on, albo ja. Wszystko. Pozbyła się tego, a ja.. Chciałabym to odzyskać, wiesz? Nie mam po nim niczego.
- Wyrzuciła to?
- Nie, nie byłaby w stanie. Gdzieś to ukryła, ale na pewno nie w mieszkaniu. Przeszukałam je.
- Piwnica? – zasugerowała, a ja się od niej oderwałam i spojrzałam tępo w punkt na podłodze. Zmarszczyłam brwi i oblizałam wargę. Dlaczego ja nigdy na to nie wpadłam? Przecież to oczywiste. Gdzie indziej mogłaby to ukryć jak nie właśnie tam?
- Muszę tam pojechać – stwierdziłam. – Muszę to znaleźć.
- Pojadę z Tobą, ale nie teraz, skarbie. – Pogładziła kciukiem mój policzek, a ja pokiwałam głową. Gdyby teraz ktoś nas tam znalazł, osądziliby o włamanie i próbę kradzieży. Ja mogłam iść do ośrodka, ale nie Camila. Ją musiałam chronić od wszystkiego, co złe. Przysięgłam to sobie.
- Twój tata musiał być bardzo podobny do Ciebie, hm?
- O tak, był. Mama zawsze powtarzała 'mnie możesz się wyprzeć, ale nie ojca. Jesteście za bardzo podobni'. – Zaśmiałam się. – Nawet spaliśmy w takich samych pozycjach i chodzę w ten sam sposób, co on. Ciekawe czy i Taylor przejmie to po Jauregui.
- Ona już jest Twoją małą podobizną. Nawet odzywa się tak samo jak Ty. Troszkę mnie to przeraża.
- Pf – prychnęłam i spojrzałam na nią. – Nie podoba Ci się mój sposób mówienia?
- Chodzi mi o to, że jesteś wulgarna i zgryźliwa. – Pokazała mi język i dźgnęła mnie w brzuch. – Oczywiście nie dla mnie. Tylko byś spróbowała, a skopałabym Ci ten zgrabny tyłek.
- Uu, ktoś przejmuje tę 'gadkę' po mnie. – Uśmiechnęłam się zadziornie i ścisnęłam delikatnie jej biodra. Przewróciłam nas zgrabnie i szybko tak, że dziewczyna leżała pode mną. Zarzuciła dłonie na moją szyję, a ja musnęłam ustami jej szyję.
- Mam to po dziewczynie. – Poruszyła zabawnie brwiami. – Ale mam nadzieję, że w domu będę się hamować, bo nie chcę, żeby Sofi to przechwyciła.
- Właśnie, dlaczego nie mogła wczoraj być w domu na tym wieczorze bajek? – zapytałam i ogarnęłam kilka włosów, które były na jej czole.
- Jej przyjaciółka z klasy miała urodziny. Kazała mi Cię przeprosić i przełożyła na następny. Masz czas?
- Dla rodzinki Cabello zawsze – odpowiedziałam i wpiłam się w jej usta. Ona od razu odwzajemniła pocałunek.
Był środek nocy, ale nie przejmowałyśmy się tym. Całowałyśmy się, śmiałyśmy.. byłyśmy po prostu szczęśliwe. Tak bardzo ją kochałam.

Impossible / Camren Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz