Rozdział 15

3.6K 304 30
                                    

Lubie ten rozdział i mam nadzieję, że i wam się spodoba ;3 

Dajcie znać w komentarzach! 

Miłego czytania <3

-----------------------

- Ten film był okropny! – jęknęła niezadowolona Camila. Zaśmiałam się razem z Mani, a brunetka uderzyła mnie łokciem w ramię. 
- Idę po coś o picia – poinformowała moja przyjaciółka. Wstała i wyszła z pokoju zostawiając nas same.
- Przynieś mi piwo! – zawołałam za nią.
Była piątkowa noc i razem z dziewczynami postanowiłyśmy zrobić sobie wieczór filmowy. Pierwsze obejrzałyśmy - tylko i wyłącznie przez błagania Camili - Pamiętnik i razem z Normani niemalże zasnęłyśmy, gdy dziewczyna zalewała się łzami.
Następny film na szczęście wybrałyśmy my i był to jeden z bardziej krwawych horrorów jaki kiedykolwiek oglądałam.
My do tego przywykłyśmy, ona najwyraźniej nie.
- To był naprawdę straszny film – poskarżyła się smutnym głosem i skuliła na kanapie. Pokręciłam głową i przyciągnęłam ją do siebie. Od razu wtuliła się w moją klatkę piersiową, a ja objęłam ją ramieniem.
- Przecież lubisz horrory.
- Co nie zmienia faktu, że się po nich boję. Do tego to było mega krwawe. – Skrzywiła się i ukryła głowę w zagłębieniu mojej szyi. Poczułam przyjemne ciepło i zagryzłam wargę. Cholera, to było wspaniałe uczucie. Chciałam czuć je częściej, móc ją całować i być przy niej, ale nie jako przyjaciółka, lecz ktoś więcej. Pierwszy raz pragnęłam mieć kogoś przy sobie.
- Camz, dzięki Tobie jestem szczęśliwsza – wyszeptałam i musnęłam ustami jej głowę.
- Naprawdę? – Podniosła na mnie wzrok i uśmiechnęła się szeroko. – Ja dzięki Tobie też, kochanie. – Ponownie się we mnie wtuliła, a ja poczułam przyjemne ciepło. Może nie mówiła tak do mnie często, ale uwielbiałam to i za każdym razem miałam ochotę poprosić ją, by powiedziała to ponownie, żeby to nagrać. Słuchałabym tego w kółko.
- Dziewczyny, dzwonił Ethan. – Do pokoju wróciła Normani. Podała mi puszkę piwa i usiadła na fotelu. – Siedzą w parku i chcą się spotkać.
- Nie – odpowiedziałam od razu i otworzyłam napój. Wzięłam potężnego łyka i oparłam się o oparcie. Zrobiło mi się niedobrze na samą myśl o tym, że Camila miałaby spędzić czas z nimi. Już zabrałam ją na imprezę i to wystarczyło.
- Dlaczego nie? – zapytała brunetka i usiadła prosto. Spojrzała na mnie tymi swoimi brązowymi oczami i zmarszczyła brwi. – Byłyśmy na imprezie.
- Nie chcę, żebyś spędzała z nimi czas – odparłam chłodno, a ona przewróciła oczami. Dobrze wiedziała w jakim towarzystwie się obracałam, więc o co jej chodziło?
- Jest tylko Ethan i jakiś chłopak – powiedziała Mani, a ja spojrzałam na nią wrogo.
- Będę z Tobą – wyszeptała dziewczyna i chwyciła mnie za dłoń. – A z Tobą jestem bezpieczna.
Przez chwilę rozważałam, czy to na pewno dobry pomysł, ale ona miała rację. Ktokolwiek jej zagrozi, zabiję go gołymi rękami. Nikt nie położy na niej dłoni, jeżeli ona nie będzie tego chciała.
Westchnęłam i kiwnęłam głową. Dziewczyna pocałowała mnie w policzek i szybko wstała. Kątem oka widziałam uśmiech na twarzy Mani, ale zignorowałam go. Wiedziałam, że chodziło jej o tego buziaka i to w jakiej pozycji nas zastała. Nikt tak dobrze jak ona nie wiedział, jak bardzo nie znoszę się przytulać. Ale oczywiście przy Camz było inaczej, jak zawsze.
Dopiłam szybko piwo, zgniotłam puszkę i wstałam. Ubrałam bluzę, buty i w trójkę wyszłyśmy z mieszkania mojej przyjaciółki.
One zaczęły rozmawiać na jakieś luźne tematy, a ja zastanawiałam się czy nie dostałam na głowę. Dlaczego zgodziłam się, żeby iść z Camilą? Przecież oni na pewno będą naćpani.
Poprawiłam kaptur i włosy, po czym spojrzałam na uśmiechającą się brunetkę, która mimo rozmowy z Mani była bardzo blisko mnie. Miałam ochotę chwycić ją za rękę, ale tak chodziłyśmy tylko wtedy, gdy byłyśmy same. Nie wiedziałam nawet, czy tego chce, więc odpuściłam. Nie chciałam, by czuła się niekomfortowo.
Po kilku długich minutach doszłyśmy do ciemnego parku. Ktokolwiek był z tych okolic Miami wiedział, że w nocy nie powinno się tutaj przebywać w samotności. My za to znałyśmy ten park jak własną kieszeń i ludzi przebywających tutaj również. Nie bałyśmy się, mimo że za każdym razem, gdy w szkole przebywała policja ostrzegali, że zawsze siedzą tutaj Ci 'najgorsi'.
- Gdy będziesz chciała iść, powiedz od razu – wyszeptałam jej do ucha. Ona kiwnęła głową i przybliżyła się do mnie jeszcze bardziej, gdy weszłyśmy do części, w której nie było latarni. A to dopiero połowa.
- Boisz się? – zapytałam i objęłam ją ramieniem.
- Przy Tobie nie, dlatego wolę być blisko – odparła wtulając się we mnie. Uśmiechnęłam się i musnęłam ustami czubek jej głowy.
- Jesteście urocze – odezwała się Mani.
- Zamknij się – westchnęłam. Usłyszałam cichy śmiech Camili, co wywołało mój uśmiech. Jej cichy chichot był czymś najlepszym na świecie, naprawdę.
Po chwili ujrzałam na końcu ławeczkę, na której siedziało dwóch chłopaków. Oboje palili zapewne zioło i głośno się śmiali. Cała się spięłam, naprawdę nie uważałam, że to najlepszy pomysł.
- Cześć! – zawołała Mani i pomachała im. Oni, gdy usłyszeli jej głos wstali, a telefony, które trzymali w rękach oświetliły im twarze. Zatrzymałam się w półkroku i spojrzałam na chłopaka stojącego obok Ethana z niedowierzaniem.
- Nie mówiłaś, że będzie Dave – syknęłam. Dziewczyna od razu na mnie spojrzała i wzruszyła ramionami.
- Nie miałam pojęcia. Ethan powiedział, że jest z kolegą.
- Zajebiście. – Wypuściłam przez zęby powietrze i pokręciłam głową. Przyciągnęłam do siebie bardziej Camilę. Miałam ochotę zawrócić. Wszyscy tylko nie ten dupek.
- Kto to? – zapytała szeptem Camila.
- Trzymaj się od niego z daleka – odparłam jedynie i niechętnie do nich podeszłam.
- Jauregui, w końcu do nas wróciłaś – powiedział wesoło Ethan i przybił ze mną piątkę. – Czy to ta ślicznotka z imprezy?
- Tak, to Camila – przedstawiłam ją. Dziewczyna podała mu rękę, a on musnął ją ustami patrząc mi w oczy. Gdy zobaczył jak na niego patrzę, wybuchnął śmiechem i uderzył mnie w ramię.
- Luzik, Laur. Nie zabiorę Ci dziewczyny – zaśmiał się i przewrócił swoje przekrwione oczy. Ciekawa jestem ile dzisiaj tego wypalił.
Chłopak rzucił się na Mani, a ja wciąż myślałam nad jego słowami, którymi Camila chyba się nawet nie przejęła, bo wciąż tkwiła w moim uścisku. Gdyby jej się nie spodobało jego spostrzeżenie, odsunęłaby się, prawda?
- Nie znaczy, że ja tego nie zrobię. – Uśmiechnął się Dave i sięgnął po dłoń dziewczyny.
- Nawet nie myśl o tym, że ją dotkniesz – warknęłam i stanęłam tak, że Camila stała za mną. Chłopak przechylił głowę w bok i obdarzył mnie swoim przyćpanym wzrokiem.
- Jauregui, wciąż chowasz urazę?
- Nie, Dave – odparłam. – Nie chcę po prostu byś jej dotykał. Jeszcze ją czymś zarazisz, albo ona będzie śmierdzieć jak gówno. – Uśmiechnęłam się i wzruszyłam ramionami. Widziałam jak zacisnął pięści, ale nie odezwał się. Czułam jak Camila ściska materiał mojej bluzy na plecach. Denerwowała się. Atmosfera była napięta i to bardzo. Nienawidziłam tego synka z całego serca.
- Piwko? – zapytał Ethan przerywając niezręczną ciszę.
- Podziękuję – odparłam chłodno i chwyciłam dziewczynę za dłoń. Pociągnęłam ją na ławkę, na której od razu usiadłyśmy. Camila oparła się o moje ramię, a ja objęłam ją czule. Nie miałam zamiaru jej z nich wypuszczać, nie dzisiejszego wieczoru.
- Co tam, Lauren? Jak nowa szkoła? W ogóle się do nas nie odzywasz – poskarżył się Ethan. Otworzył puszkę z piwem i stanął naprzeciwko mnie.
- Nic, wszystko dobrze – odparłam. Dobrze wiedział, że nigdy nie byłam typem osoby, która się rozgaduje. Nie z nim.
Pociągnął spory łyk i spojrzał na Camilę.
- Nie chcesz się napić? – zapytał wyciągając w jej stronę rękę z puszką.
- Nie – odpowiedziała od razu. Uśmiechnęłam się i oparłam głowę o jej.
- Co wy takie mało rozmowne?
- Zacznijmy od tego, że nie chcę tutaj być – powiedziałam wprost. Miałam gdzieś to czy się obrażą, czy nie. Ja naprawdę nie chciałam tam siedzieć. Zdecydowanie bardziej wolałabym leżeć na kanapie i oglądać choćby nawet kolejny raz 'pamiętnik' niż być tutaj, patrzeć na ich zjarane twarze i słuchać pijackiego bełkotu.
- Kiedyś byłaś zabawniejsza – westchnął i z kieszeni wyciągnął jointa.
- Podaj datę, jestem ciekawa – wcięła się Mani. Camila zaśmiała się głośno, a ja pokazałam przyjaciółce środkowy palec. Czy ja nie byłam zabawna? Oczywiście, że byłam, ale tylko przy Camili. Ona jako jedyna z tych wszystkich ludzi wiedziała jaka jestem naprawdę.
- James znów organizuje wyścigi – odezwał się dotąd milczący Dave. Zaciągnął się skrętem i spojrzał na mnie. – Wracasz do tego?
- Jeszcze nie wiem – odparłam szczerze. – Muszę to przemyśleć. Stawki te same?
- Tak. – Kiwnął głową i napił się piwa. – W końcu ta jebana przerwa się kończy – warknął. Odwróciłam wzrok i wzięłam głęboki wdech. Nie chciałam wspomnieniami wracać do tego, co było, ale nie potrafiłam tego zostawić.
- Jebana? Na ich miejscu zrobiłbyś to samo.
- Nie.
- Nie? – zakpiłam. – Gdyby Twojej młodszej siostrze się coś stało?
- To nie powód, by zamykać taki interes. Czy Ty pamiętasz ile oni na nas zarabiali?
- Rodzina jest ważniejsza, cioto. – Zacisnęłam dłonie w pięści i próbowałam się nie zdenerwować, ale było to o wiele trudniejsze niż przypuszczałam, że będzie. Takie głupie gadanie tylko mnie irytuje.
- Pozbierali się? – zapytała ostrożnie Mani widząc moje nastawienie.
- Connor ponoć wpadł w jeszcze gorsze towarzystwo, ale Max mu pomógł. Dlatego wracają, chcą wszystko powrócić do normy – wyjaśnił Ethan i wypuścił gęsty dym z płuc. – Zrobiłbym to samo. Zajęcie wolnego czasu to najlepsze wyjście. Gdybym miał siedzieć sam w czterech ścianach..
- Możemy zmienić temat? – zapytałam zirytowana. – Każdy przeżywa wszystko inaczej, więc zamknijcie ryje i skupcie się na jaraniu zioła. – Przewróciłam oczami. Poczułam na dłoni lekki uścisk. Przeniosłam od razu wzrok na dziewczynę. Ona nawet na mnie nie patrzyła, jedynie splotła nasze palce, co uznałam za naprawdę kochane. Uśmiechnęłam się i kciukiem pogładziłam wewnętrzną skórę jej dłoni.
- Max ma nową dupę, która go zmusiła do odnowienia tego wszystkiego – odezwał się Dave. Czy on znów wrócił na tej pieprzony temat?
- Słyszałam, że to jedna z bliźniaczek. Wszyscy uważali, że jest z nim dla kasy, ale moim zdaniem go kocha.
- Błagam – jęknęłam. – Podobał jej się od podstawówki.
- Skąd Ty to wiesz?
- Powiedziała mi na jednej z imprez. – Uśmiechnęłam się. Ash była naprawdę świetną dziewczyną i nawet próbowała coś ze mną zacząć, ale to ja nie dałam rady. Może fajnie się z nią rozmawiało, ale wszędzie było jej za dużo. Poszłam na piwo, do kina, na domówkę czy nawet do Mani – była tam. Do tego jej usta nigdy się nie potrafiły zamknąć. Mimo że nie byłyśmy razem, miałam ochotę ją niejednokrotnie pocałować tylko po to, by się zamknęła.
Na szczęście pojawił się ponownie Max i to mu rzuciła się na szyję.
- Lauren, mogę Cię na słówko? – zapytał Ethan patrząc w ekran telefonu.
- Czego chcesz?
- Porozmawiać. – Spojrzał na mnie porozumiewawczo. – Ale w cztery oczy. Camila może na Ciebie zaczekać.
- Czy to będzie okej? – zapytałam i spojrzałam na jej twarz. Kiwnęła niepewnie głową i uśmiechnęła się. Spojrzałam na Mani, która od razu kiwnęła głową i stanęła obok niej.
Poszłam za chłopakiem nieco dalej. Zakładałam, że nie chciał, aby ktokolwiek nas usłyszał.
- Co jest? – zapytałam i oparłam się o drzewo. Chłopak przeczesał swoje gęste włosy dłonią i napił się z puszki.
- Chcą, żebyś wróciła – powiedział w końcu. Nie musiał niczego więcej dodawać, dobrze wiedziałam o co chodziło. Wzięłam głęboki wdech i uderzyłam głową o twardą korę drzewa.
- Nie zmuszają Cię – odezwał się ponownie. – Ale proszą byś to przemyślała, bo byłaś w tym dobra.
- Jak Camila się dowie..
- Nie chcę, żebyś wszystko sobie niszczyła, Laur. – Potarł moje ramię. – Przemyśl to. Pamiętaj, że zawsze możesz do tego wrócić i nigdy nie będziesz skreślona. Oni traktują Cię jak córkę.
- Dzięki, Ethan, ale..
- Zostaw mnie! – Przerwał mi krzyk dobrze znanej mi osoby. Nie patrząc na chłopaka rzuciłam się biegiem, a z tego co się zorientowałam on biegł zaraz za mną.
- Odczep się od niej, Dave! Lauren Cię zajebie.
- Nie boję się tej jędzy – odparł głośno chłopak i zaśmiał się. Usłyszała pisk Camili, co spowodowało, że biegłam jeszcze szybciej o ile to w ogóle było możliwe. Szybko byłam na miejscu. Normani próbowała odepchnął chłopaka od Camili, która była na ławce i szamotała się z nim. Zacisnęłam mocno dłonie w pięści i bez zastanowienia pokonałam dzielącą nas odległość. Mani od razu odeszła, a ja odepchnęłam chłopaka od dziewczyny. Upadł na kolana i zaśmiał się.
- Dave, co odpierdalasz?! – krzyknął zdyszany Ethan.
- Chciał wpierdol, to będzie miał – powiedziałam i kopnęłam go w twarz. – Nie boisz się mnie, tak?
- Nie – odparł pewnie i wstał. Uśmiechnął się w moją stronę. Krew wypływała z jego nosa przez moje kopnięcie. Chłopak ruszył w moją stronę, a ja bez wahania wymierzyłam mu cios w twarz. Następnie kolejny i kolejny aż w końcu upadł. Usiadła na nim i bez przerwy okładałam go pięściami nie przejmując się bólem, który czułam. Miałam ochotę go zabić za to, że dobierał się do Camili. Słyszałam jedynie jego jęki i błagania o to bym przestała. Nie chciałam. Ogarnęła mnie złość i agresja.
- Lauren, wystarczy – powiedział Ethan. Zignorowałam to. Kolejny cios. Jego twarz była cała sina, a z ust, łuku brwiowego i nosa leciała krew.
- Lauren, do kurwy! – krzyknął chłopak i odepchnął mnie od Dave'a. Chciałam mu się wyrwać, ale mi nie pozwolił. – Lauren, idź lepiej do Camili – powiedział już spokojniej. Kiedy tylko usłyszałam to imię odwróciłam się w jej stronę. Siedziała podkulona w objęciach Normani i płakała. Głowę ukryta miała w jej ramieniu, a moja przyjaciółka próbowała ją uspokoić. Na marne.
Podeszłam do niej i dotknęłam jej ramienia. Od razu się wzdrygnęła i niemalże podskoczyła.
- Hej, Camz. To ja – wyszeptałam. Dziewczyna od razu na mnie spojrzała. Zobaczyłam ulgę w jej ciemnych już nieco podpuchniętych oczach. Wzięłam ją w ramiona, a ona ponownie wybuchła płaczem.
- Zabieram ją do siebie – powiedziałam do Mani. – Twoi rodzice wrócą rano, nie chcę sprawić problemu. Cioci coś nakłamię – wyszeptałam, a ta jedynie kiwnęłam głową. Podniosłam nieco Camilę tak, że oplotła mnie w talii nogami i ukryła twarz w zagłębieniu mojej szyi. Nie zwracając już uwagi na nikogo odeszłam w stronę najbliższego wyjścia.
- Dziękuję – wyszeptała drżącym głosem.
- Nie masz za co, skarbie – odparłam i przejechałam dłonią po jej plecach. – Nikt Cię nie skrzywdzi. Obiecuję Ci to – pocałowałam jej głowę i przycisnęłam mocniej do swojego ciała.
Dave już dawno zaszedł mi za skórę, ale dzisiaj przesadził. Skrzywdził moją księżniczkę, a tego nikt nie mógł zrobić. Nawet jak ona znajdzie sobie chłopaka, to i tak będę jej pilnować.
Taka osoba jak ona nie powinna cierpieć. Nigdy.

Impossible / Camren Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz