Lipiec 2019
To już drugi miesiąc od kiedy zajmuje się Harrym. Nie jest mi łatwo. Kiedy patrzę jak u jego twarzy wisi smutek chce mi się płakać a do tego, poczułam coś do niego.
- Pomóc Ci w czymś Taylor? - Zapytała mnie jego rodzicielka, kiedy wycierałam pot z jego czoła.
- Nie nie trzeba naprawdę. Tylko chciałabym pani powiedzieć, że bóle Harrego stają się większe, zresztą widać po jego ustach - poinformowałam. Zawsze kiedy Harrego coś bolało to zaciskał usta, dzięki temu wiedzieliśmy czy wszystko z nim w porządku czy nie. Ale ostatnio tak zaciska, że jego usta zaczynają prawie pękać.
Jego matka podeszła do łóżka w którym się znajdował.
- Wiem Tay, powiedziałam to doktorowi i on stwierdził, że go zabierze na kilka dni do szpitala. - Na jej twarzy ujawnił się smutek, zresztą od momentu którego Harry miał wypadek prawie nigdy się nie uśmiechała. Proponowałam jej, żeby na parę godzin gdzieś wyszła się wyluzowała, przecież wie, że dobrze sobie radzę. Ale zawsze odmiawia. Nawet boi się wychodzić z domu jakby myślała, że Harry zaśnie już na zawsze. Chcę ją jakoś podnieś na duchu ale nie udaje mi się to. Rozmawiałam na ten temat z moją rodzicielką ale zawsze mi mówi, że to jest za zbyt duży wysiłek. I, że powinnam zmienić sobie osobę ale ja nie chcę, nie chce zostawiać Harrego. Zawsze czuję, że jak przychodzę do niego to na jego twarzy jakby widniał uśmiech ale ja po prostu wiem, że on się uśmiecha mimo w duchu jego tak może być.
- Wiesz, Tay jest już prawie po piątej może powinnaś już pójść do domu i odpocząć. Tak dużo pomagasz mi przy Harrym. Przecież tyle wolontariusze nie powinni robić. - nalegała mnie.
- Wiem ale ja po prostu przywiązałam się do Harrego, że aż trudno mi go opuścić.
- Tay czasami nie warto się przywiązywać do ludzi, którzy ci sprawiają ból - powiedziała ze smutkiem - proszę pójdź do domu, ja sobie poradzę.
- No dobrze, jak by pani potrzebowała pomocy to wie pani co ma robić - poinformowałam i skierowałam się ku drzwi.
- Tay przecież bez ciebie dobrze poradzę. - Powiedziała z matczynym wyrazem. - Do zobaczenia Tay.
- Do zobaczenia - przytuliłam się do niej na pożegnanie i wyszłam.
Weszłam do samochodu i pojechałam w kierunku domu. Jak zawsze czekała na mnie mama i Pierre. Pierre mieszka z nami już od miesiąca, jej rodzice wogóle nie dzwonią do niej nie interesują, Pierre bardzo to przeżywa i do tego ta ciąża ją wykańcza. Za osiem miesięcy ma urodzić prześlicznego chłopca albo dziewczynkę. Przez kilkanaście tygodni próbowałam ją nakłonić, żeby nie dokonała aborcji, chociaż to było bardzo trudne i na szczęście udało mi się namówić. Nie zrobiła tego ani też nie powiedziała o ciąży Zaynowi, powtarzam ciągle jej żeby wreszcie go poinformowała a ona zamiast tego zerwała kontakt z nim. Niestety przez ten czas kiedy Harry miał wypadek ledwo sobie radzę. Czasami myślę sobie, że nie poradzę sobie ale tata zawsze powtarzał, że nie warto się poddawać i ta myśl zawsze podnosi mnie w duchu.
- Cześć Tay! Jak tam było w pracy?
- spytała mnie Pierre. Wyglądała nie za dobrze, po jej twarzy było widać, że płakała.- Pierre co się stało?
- Moja babcia nie żyje. - Od tego momentu zaczęła płakać, podeszłam do niej i przytuliłam ją.
- Oj Pierre nie możesz się tym teraz przejmować, wiem, że to będzie trudne ale musisz teraz zapomnąć, przecież jesteś w ciąży. - Wiem, że po tym co powiedziałam Pierre nie było dobre ale naprawdę w tym stanie może poronić. Babcia była dla niej bardzo ważna i po tym co dowiedziała się, że Pierre jest w ciąży nie opuściła jej, ale nie mogła Pierre z nią zamieszkać ponieważ, jej babcia mieszka w domu starców.
![](https://img.wattpad.com/cover/56429522-288-k982294.jpg)
CZYTASZ
Tylko mnie kochaj
FanfictionDwie zwykłe dziewczyny. Czyli Taylor i Pierre. Taylor zawsze marzyła, żeby zostać wolontariuszką i chciała pomagać ludziom którzy są w śpiączce. I to się spełniło. Dostała chłopaka, Harrego, który kiedyś ją dręczył i wyśmiewał się z niej ale mimo...