Yixing pov.-Biegnij za nią!- krzyknął Baek w moją stronę.
-Co?- spytałem zdezorientowany.
-Biegnij kurwa!- wydarł się głośniej, a ja dopiero sobie uświadomiłem, że Rin uciekła. Natychmiast wybiegłem z komendy w celu znalezienia jej.
Park?
Miasto?
Czy las?
Oczywiście, że wybrała by las bo nikogo tam nie ma i może pobyć w samotności. Szybko się tam skierowałem i zacząłem go przeszukiwać. Zaczynało się robić ciemniej i zimniej, a jej nie ma. Usłyszałem cichy płacz i ruszyłem za źródłem dzwięku. Zauważyłem postać siedzącą na pniu... Rin. Natychmiast pobiegłem do niej i opatuliłem ją swoją bluzą. Usiadlem koło niej, a ta wtuliła się we mnie i zaczęła szlochać. Wziąłem dziewczyne na ręcę i zacząłem kierować się z nią do naszego domu. Ta wtuliła się we mnie i prawdopodobnie zasnęła. Spoglądnąłem na nią przez co kącik moich ust podniósł się do góry. Wyszedłem z lasu i zostało nam jakieś 5 minut drogi do domu. Szybko poprawiłem Rin i ruszyłem w kierunku mieszkania. Gdy znaleźliśmy się przed blokiem wpisałem sprawnie kod i wszedłem do klatki. Ostrożne wchodziłem na drugie piętro i zapukałem do drzwi. Drzwi otworzył mi Lu z Jun Su na rękach. Przepuścił mnie do środka, a ja zaniosłem dziewczyne do swojego pokoju. Ułożyłem ją wygodnie na łóżku, przykryłem kołdrą i pocałowalem w czoło. Miałem już wychodzić z pokoju gdy usłyszałm jak telefon Rin zaczął dzwonić. Wziąłem urządzenie do ręki i odebrałem.
~Halo?
~Halo Pani Byun ChanRin?- spytał głos po drugiej stronie który brzmiał bardzo poważne. Szczerze troche się przeraziłem
~Nie, jej przyjaciel Zhang Yixing- chyba jeszcze nie miałem prawa nazywać się jej chłopakiem?~ ChanRin śpi
~Mógłby pan jej przekazać, że jej mąż jest w szpitalu?- co? Baek jest w szpitalu? Przecierz pare godzin temu ja i Rin odwiedzaliśmy go w więzieniu. Co połknął widelec i tak chciał uciec? Przecierz to nie możliwe on by się nie posunął do tak drastycznych rzeczy... chyba, że ?
~Oczywiście przekaże, dobranoc- nie czekając dłużej na odpowiedz rozłączyłem się i odłożyłem telefon obok Rin. Szybko wstałem i wyszedłem z pokoju kierując się do salonu. Zgrabnym ruchem wziąłem Tao pod rękę i zacząłem go prowadzić do przed pokoju.
-Ubieraj się jedziemy do szpitala- oznajmiłem, a ta panda stała i się na mnie lampiła. Walnałem go w bok, a ten szybko się ogarnął i zaczął się ubierać. Jak najszybciej wyszliśmy z mieszkania i poczłapaliśmy do samochodu. Zająłem miejsce kierowcy i z piskiem opon ruszyliśmy. Na miejsce dotarliśmy po zaledwie 2 minutach. Natychmiast pobiegłem do recepcji, a Tao powoli za mną biegł. Słabą kondycje ma.
-Przepraszam gdzie... znajde Byun Baekhyuna- powiedziałem zdyszany do pielęgniarki. Ta tylko spojrzała na mnie, a następnie w papiery.
-Pan?
-Zhang Yixing- odpowiedziałem natychmiastowo, a kobieta tylko kiwnęła głową.
-Sala 45 i tylko pan może wejść- powiedziała wskazując na mnie długospisem. Wymieniłem się z Tao spojrzeniem, a ten posłał mi łagodny uśmiech. Odwrócilem się i strzeliłem jak proca do danej sali. 41, 42.... o 45!! Nadusiłem klamke i wparowałem do pomieszczenia. Pierwsze co zauważyłem to Hyun leżący na łóżku podłączony do różnej aparatury. Podszedłem do niego i usiadłem na łóżku spoglądając na niego.
-O hej Yixi- powiedział i się do mnie przytulił. Co mu podali, że jest tak szczęśliwy i miły dla mnie?
-Hej- odpowiedziałem nie mrawo- Co ci się stało?- spytałem lustrując jego ciało.
-A nic wielkiego- odpowiedział natychmiastowo i zaczał się śmiać. Dobra to już jest chore. Za dużo szczęścia i miłości leci od tego typka. Napewno go podmienili.- Tylko za kilka dni rozpoczynam chemie bo ponoć na przeszczep za późno.-;zaraz chwila jaka chemia?
Przeszczep?
Czy Baek ma raka?
Ale przecierz to nie możliwe!
Prawda?
CZYTASZ
Internetowy Książe II
FanfictionLuluś: Rin proszę Luluś: Miał już trzy próby samobójcze Luluś: Obwinia się o wszystko ChaRi95: Zapomnijcie ChaRi95: O wszystkim co ze mną związane! Luluś: Ale to jest nie możliwe... Rozdziały dodawane co tydzień w środe ;) Jeśli nie czytałeś/aś częś...