#11

119 12 0
                                    


Yixing pov.

-Biegnij za nią!- krzyknął Baek w moją stronę.

-Co?- spytałem zdezorientowany.

-Biegnij kurwa!- wydarł się głośniej, a ja dopiero sobie uświadomiłem, że Rin uciekła. Natychmiast wybiegłem z komendy w celu znalezienia jej.

Park?

Miasto?

Czy las?

Oczywiście, że wybrała by las bo nikogo tam nie ma i może pobyć w samotności. Szybko się tam skierowałem i zacząłem go przeszukiwać. Zaczynało się robić ciemniej i zimniej, a jej nie ma. Usłyszałem cichy płacz i ruszyłem za źródłem dzwięku. Zauważyłem postać siedzącą na pniu... Rin. Natychmiast pobiegłem do niej i opatuliłem ją swoją bluzą. Usiadlem koło niej, a ta wtuliła się we mnie i zaczęła szlochać. Wziąłem dziewczyne na ręcę i zacząłem kierować się z nią do naszego domu. Ta wtuliła się we mnie i prawdopodobnie zasnęła. Spoglądnąłem na nią przez co kącik moich ust podniósł się do góry. Wyszedłem z lasu i zostało nam jakieś 5 minut drogi do domu. Szybko poprawiłem Rin i ruszyłem w kierunku mieszkania. Gdy znaleźliśmy się przed blokiem wpisałem sprawnie kod i wszedłem do klatki. Ostrożne wchodziłem na drugie piętro i zapukałem do drzwi. Drzwi otworzył mi Lu z Jun Su na rękach. Przepuścił mnie do środka, a ja zaniosłem dziewczyne do swojego pokoju. Ułożyłem ją wygodnie na łóżku, przykryłem kołdrą i pocałowalem w czoło. Miałem już wychodzić z pokoju gdy usłyszałm jak telefon Rin zaczął dzwonić. Wziąłem urządzenie do ręki i odebrałem.

~Halo?

~Halo Pani Byun ChanRin?- spytał głos po drugiej stronie który brzmiał bardzo poważne. Szczerze troche się przeraziłem

~Nie, jej przyjaciel Zhang Yixing- chyba jeszcze nie miałem prawa nazywać się jej chłopakiem?~ ChanRin śpi

~Mógłby pan jej przekazać, że jej mąż jest w szpitalu?- co? Baek jest w szpitalu? Przecierz pare godzin temu ja i Rin odwiedzaliśmy go w więzieniu. Co połknął widelec i tak chciał uciec? Przecierz to nie możliwe on by się nie posunął do tak drastycznych rzeczy... chyba, że ?

~Oczywiście przekaże, dobranoc- nie czekając dłużej na odpowiedz rozłączyłem się i odłożyłem telefon obok Rin. Szybko wstałem i wyszedłem z pokoju kierując się do salonu. Zgrabnym ruchem wziąłem Tao pod rękę i zacząłem go prowadzić do przed pokoju.

-Ubieraj się jedziemy do szpitala- oznajmiłem, a ta panda stała i się na mnie lampiła. Walnałem go w bok, a ten szybko się ogarnął i zaczął się ubierać. Jak najszybciej wyszliśmy z mieszkania i poczłapaliśmy do samochodu. Zająłem miejsce kierowcy i z piskiem opon ruszyliśmy. Na miejsce dotarliśmy po zaledwie 2 minutach. Natychmiast pobiegłem do recepcji, a Tao powoli za mną biegł. Słabą kondycje ma.

-Przepraszam gdzie... znajde Byun Baekhyuna- powiedziałem zdyszany do pielęgniarki. Ta tylko spojrzała na mnie, a następnie w papiery.

-Pan?

-Zhang Yixing- odpowiedziałem natychmiastowo, a kobieta tylko kiwnęła głową.

-Sala 45 i tylko pan może wejść- powiedziała wskazując na mnie długospisem. Wymieniłem się z Tao spojrzeniem, a ten posłał mi łagodny uśmiech. Odwrócilem się i strzeliłem jak proca do danej sali. 41, 42.... o 45!! Nadusiłem klamke i wparowałem do pomieszczenia. Pierwsze co zauważyłem to Hyun leżący na łóżku podłączony do różnej aparatury. Podszedłem do niego i usiadłem na łóżku spoglądając na niego.

-O hej Yixi- powiedział i się do mnie przytulił. Co mu podali, że jest tak szczęśliwy i miły dla mnie?

-Hej- odpowiedziałem nie mrawo- Co ci się stało?- spytałem lustrując jego ciało.

-A nic wielkiego- odpowiedział natychmiastowo i zaczał się śmiać. Dobra to już jest chore. Za dużo szczęścia i miłości leci od tego typka. Napewno go podmienili.- Tylko za kilka dni rozpoczynam chemie bo ponoć na przeszczep za późno.-;zaraz chwila jaka chemia?

Przeszczep?

Czy Baek ma raka?

Ale przecierz to nie możliwe!

Prawda?






Internetowy Książe IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz