• 5 •

591 67 2
                                        

— Szukasz czegoś? — zapytał obojętnie

Przełknęlam ślinę na widok wysokiego bruneta z dużą blizną, przecinającą jego twarz od łuku brwiowego, aż do brody, jakby po poparzeniu. Włosy zakrywały mu niemal całe czoło, a ja miałam wrażenie, że wyrwałam go ze snu.

— Tamta kobieta — wskazałam palcem w druga, pustą stronę korytarza — powiedziała, że to jest mój pokój. Czy coś.

— Aha — od razu się ożywił — Świetnie.

Pociągnął mnie za rękę wgłąb pomieszczania. Tam zauważyłam siedzącą na biurku po turecku dziewczynę, która bacznie mi sie przyglądała.

— To jest Morgana. — powiedział chłopak

— A ty jak się nazywasz? — odezwała się szatynka

— Castrid. — odparłam niepewnie

— Wiesz gdzie jesteś? — kontynuowała rozmowę

— Niezbyt.

— Powinnaś. Jaką masz moc? — zaczęła wypytywać

— Moc? Ty to nazywasz mocą?

— Zapytałam cię o coś.

— Maluję palcami — wyciągnęłam w przód rękę i pomachałam w jej stronę

— Dobra. Ten tutaj to Patrick i nie panuje nad swoim ogniem. Między innymi dlatego ma poparzoną twarz.

— Tak, tak — mruknął chłopak i rzucił się na łóżko

— Siadaj, opowiem ci — poklepała miejsce obok siebie. Oparłam się o biurko i wpatrywałam się w nią wyczekująco — To miejsce jest straszne. Na początku nic nie wiedzieliśmy, tak jak ty, jednak po pewnym czasie przejrzeliśmy na oczy. Tu jest mnóstwo ludzi oprócz nas. W tym budynku są setki pokoi, w każdym inna osoba z inną zdolnością. Ich celem jest wyłapanie wszystkich i trzymanie tutaj, bo ich zdaniem nasze moce wyniszczają społeczeństwo.

— Nie chcieliście stąd uciec? — zapytałam

— Gdyby to było takie łatwe, nie rozmawiałabyś tu ze mną.

— I ze mną — krzyknął Patrick w poduszkę, na co Morgana przewróciła oczami.

— Wypuszczają nas z pokoi tylko na stołówkę i to pod stałym nadzorem. Na piętro niżej nie ma możliwości się dostać bez specjalnego pozwolenia. Słyszałam historię, że jakiś chłopak stąd uciekł. Bez żadnego wezwania, na dół próbował zejść trzy razy, a drzwi głównych nikt podobno nie pilnuje. Teraz może ci się to wydawać nieznaczące, ale wkrótce, kiedy pobędziesz tu pare dni, zobaczysz jaki to jest horror.

- A ty jaką masz zdolność? - zapytałam, zmieniając temat, a dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem i odwróciła się w stronę okna

Rozejrzałam się po pokoju po braku odpowiedzi ze strony Morgany.Była w nim jedna sofa i piętrowe łóżko, na ktorego dole leżał śpiący już chyba chłopak. Znajdowało się też tu małe, drewniane biurko w odcieniu ciemnego pomarańczu, czarna komoda i twardy, szary dywan. Z zamysłu wyrwał mnie głos szatynki.

— Miałaś przyjaciół? — zamrugałam kilka razy

— Co?

— No wiesz, znałaś kogoś, miałaś przyjaciół, chłopaka?

— Miałam przyjaciela. Stracił przytomność, kiedy mnie wyprowadzano. — spojrzałam na kanapę — Gdzie ja śpię?

— Na sofie oczywiście, co myślałaś?

— Tylko pytam, spokojnie.

— Łazienka to tamte drzwi na prawo od komody. I tak byś zapytała.

Wzruszyłam ramionami. Zapowiada się długa noc.

Pozdrawiam ZojaChmielewska i liczę na dalsze komentarze z twojej strony ;)
A co do rozdziału. Miało go dzisiaj nie być, ale w poprzednim obiecałam, że będzie w poniedziałek, więc dotrzymuję słowa. Mam nadzieję, że miło się czytało i czekam na uwagi.
Pozdrawiam
Blessed Peas

AtelierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz