— Szukasz czegoś? — zapytał obojętnie
Przełknęlam ślinę na widok wysokiego bruneta z dużą blizną, przecinającą jego twarz od łuku brwiowego, aż do brody, jakby po poparzeniu. Włosy zakrywały mu niemal całe czoło, a ja miałam wrażenie, że wyrwałam go ze snu.
— Tamta kobieta — wskazałam palcem w druga, pustą stronę korytarza — powiedziała, że to jest mój pokój. Czy coś.
— Aha — od razu się ożywił — Świetnie.
Pociągnął mnie za rękę wgłąb pomieszczania. Tam zauważyłam siedzącą na biurku po turecku dziewczynę, która bacznie mi sie przyglądała.
— To jest Morgana. — powiedział chłopak
— A ty jak się nazywasz? — odezwała się szatynka
— Castrid. — odparłam niepewnie
— Wiesz gdzie jesteś? — kontynuowała rozmowę
— Niezbyt.
— Powinnaś. Jaką masz moc? — zaczęła wypytywać
— Moc? Ty to nazywasz mocą?
— Zapytałam cię o coś.
— Maluję palcami — wyciągnęłam w przód rękę i pomachałam w jej stronę
— Dobra. Ten tutaj to Patrick i nie panuje nad swoim ogniem. Między innymi dlatego ma poparzoną twarz.
— Tak, tak — mruknął chłopak i rzucił się na łóżko
— Siadaj, opowiem ci — poklepała miejsce obok siebie. Oparłam się o biurko i wpatrywałam się w nią wyczekująco — To miejsce jest straszne. Na początku nic nie wiedzieliśmy, tak jak ty, jednak po pewnym czasie przejrzeliśmy na oczy. Tu jest mnóstwo ludzi oprócz nas. W tym budynku są setki pokoi, w każdym inna osoba z inną zdolnością. Ich celem jest wyłapanie wszystkich i trzymanie tutaj, bo ich zdaniem nasze moce wyniszczają społeczeństwo.
— Nie chcieliście stąd uciec? — zapytałam
— Gdyby to było takie łatwe, nie rozmawiałabyś tu ze mną.
— I ze mną — krzyknął Patrick w poduszkę, na co Morgana przewróciła oczami.
— Wypuszczają nas z pokoi tylko na stołówkę i to pod stałym nadzorem. Na piętro niżej nie ma możliwości się dostać bez specjalnego pozwolenia. Słyszałam historię, że jakiś chłopak stąd uciekł. Bez żadnego wezwania, na dół próbował zejść trzy razy, a drzwi głównych nikt podobno nie pilnuje. Teraz może ci się to wydawać nieznaczące, ale wkrótce, kiedy pobędziesz tu pare dni, zobaczysz jaki to jest horror.
- A ty jaką masz zdolność? - zapytałam, zmieniając temat, a dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem i odwróciła się w stronę okna
Rozejrzałam się po pokoju po braku odpowiedzi ze strony Morgany.Była w nim jedna sofa i piętrowe łóżko, na ktorego dole leżał śpiący już chyba chłopak. Znajdowało się też tu małe, drewniane biurko w odcieniu ciemnego pomarańczu, czarna komoda i twardy, szary dywan. Z zamysłu wyrwał mnie głos szatynki.
— Miałaś przyjaciół? — zamrugałam kilka razy
— Co?
— No wiesz, znałaś kogoś, miałaś przyjaciół, chłopaka?
— Miałam przyjaciela. Stracił przytomność, kiedy mnie wyprowadzano. — spojrzałam na kanapę — Gdzie ja śpię?
— Na sofie oczywiście, co myślałaś?
— Tylko pytam, spokojnie.
— Łazienka to tamte drzwi na prawo od komody. I tak byś zapytała.
Wzruszyłam ramionami. Zapowiada się długa noc.
Pozdrawiam ZojaChmielewska i liczę na dalsze komentarze z twojej strony ;)
A co do rozdziału. Miało go dzisiaj nie być, ale w poprzednim obiecałam, że będzie w poniedziałek, więc dotrzymuję słowa. Mam nadzieję, że miło się czytało i czekam na uwagi.
Pozdrawiam
Blessed Peas

CZYTASZ
Atelier
AdventureKiedy tylko ludzie w czarnych garniturach zabierają Castrid do ciemnego samochodu, jest wściekła na siebie, że była zbyt słaba, by się postawić. Wiedziała, że to jej zdolność była tego powodem, ale nie wiedziała kto by ją chciał. Była bezużyteczna...