• 28 •

161 19 17
                                        

Przeciskając się ponownie wąskim tunelem weszłyśmy do groty. Przymrużyłam oczy. Wydawała się ona dużo mniejsza niż za pierwszym razem i tym razem panowała tu zupełna cisza.

— Skąd o tym wiedziałaś? — zapytała Anislee badając otoczenie wzrokiem

— Nie ważne. — westchnęłam — Idę spać. 

— Poczekaj, jest potwornie zimno — powiedziała Scarlet — Musimy zapalić ognisko.

— Potrafisz rozpalać ognisko? — spytałam, na co odpowiedziała mi cisza. — Zawsze pomagał nam Patrick, same nie damy sobie z tym rady. Żadna z naszych mocy nie wydziela ciepła, a samo swiatlo tylko nas narazi.

Dziewczyna pokiwała głową zamyślona i zrezygnowała z dalszej dyskusji. Ułożyłam się na skalistej ziemi tak, aby żaden kamien nie wbijał mi się w ciało, co było trudne, ale do zrobienia.
Jaskinia się zmieniła, jakby już nie próbowała zachęcić mnie żebym w niej została, jakbym przepuściła jedyną szansę. Nie wiał tu wiatr co prawda, ale było potwornie zimno i wilgotno.
Dopiero teraz, kiedy spokojnie leżałam, poczułam przylepiające się do mojego ciała ubranie. Dżinsy były całe poharatane, tak jak moje nogi, które zaczęły piec w momencie, w którym sobie o nich przypomniałam.

Wąska smuga światła księżyca przebijała się przez ciemny tunel. Scarlet i Anislee już spały, a ja czułam zbyt duży niepokój, żeby zmrużyć oko. Położyłam się na plecach, tracąc moją pozycję, w której nie czułam ostrych kamieni pod sobą. Delikatnie stukałam czubkami palców o zimną ziemię. Nie czułam się zmęczona. Wiem, że byłam ale tego nie czułam. Miałam katar i co chwilę wycierałam nos o rękaw bluzy. Brzydzilo mnie to. Usiadłam i zaczęłam grzebać po kieszeniach kurtki i dżinsów w poszukiwaniu choćby zużytej już chusteczki. W jednej z nich poczułam kartkę. Wyciągnęłam ją ostrożnie, żeby nie porwać wilgotnego papieru. Rozłożyłam delikatnie i przez zmrużone oczy zobaczyłam małe pismo. Niestety nie byłam w stanie go przeczytać z powodu braku światła. Wstałam i podeszłam do wyjścia. Przecisnęłam się na zewnątrz i podziękowałam w duchu za bezchmurną noc, dzięki której światło księżyca w pełni, rozświetlało otoczenie. Przesunęłam kartkę bliżej oczu i zaczęłam czytać szeptem, żeby bardziej skupić się na tekście, a nie na niskiej temperaturze wżerającej się w moje ciało.

" W twoim sercu jak przy dziurze
Zagina się przestrzeń.
Kiedy stracisz swą uwagę
Ujrzysz grotę uśpień "

Nagle usłyszałam cichy chrzęst za moimi plecami. Odwrociłam się powoli. Niczego za mną nie było. Nawet wejścia do jaskini.

Dziękuję za przeczytanie kolejnego rozdziału. Jak zawsze liczę na komentarze z waszej strony.
Pozdrawiam
Blessed Peas

AtelierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz