• 15 •

361 53 8
                                        

Otworzyłam oczy i podniosłam się biorąc gwałtowny wdech. To był tylko sen. Westchnęłam głęboko doprowadzając się do spokoju z wzrokiem wbitym w kołdrę. Układałam sobie wszystko po kolei w głowie i przetrawiłam te chore zdarzenia mojej wyobraźni.Przeciągnęłam się czując dozę bezpieczeństwa i rozejrzałam się powoli po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Otworzyłam szerzej oczy i zasłoniłam usta. Dwie białe i brązowe ściany, czarne biurko i komoda. Byłam u siebie. Podniosłam się szybko z łóżka.

— Mamo? — krzyknęłam i wybiegłam z pokoju.

Szlam przez krótki korytarz uważnie rozglądając się przy tym na wszystkie strony. Nagle usłyszałam grające cicho radio w kuchni na końcu mieszkania. Dotarłszy do źródła muzyki przystanęłam i spojrzałam na wnętrze pomieszczenia zza ściany. Przy kuchence stała kobieta o czarnych włosach i mieszała coś na patelni nucąc piosenkę z głośnika pod nosem.

— Mamo? — zapytałam ponownie

Kobieta odwróciła się szybko. Napotkała moj zbłąkany wzrok i uśmiechnęła sie ciepło. Wytarła dłonie o czerwony fartuch i wsunęła kosmyki włosów, które wypadły z jej krótkiego kucyka, za uszy.

— Castrid, wstałaś już. Siadaj skarbie zaraz ci podam. — powiedziała i wróciła do wykonywanej czynności

Posłusznie usiadłam na drewnianym krześle, które lekko pode mną zaskrzypiało i oparłam głowę na nadgarstkach. Popatrzyłam na sylwetkę mojej mamy, stojącej do mnie tyłem. Wyraźnie przytyła i przerzedziły jej się włosy. Co chwila przestępywała z nogi na nogę nie mogąc utrzymać ciała w spokoju. Odwróciwszy sie w moją stronę,  podeszła do stołu i położyła przede mną talerz z parującą jajecznicą i tostem.

— Skąd się tu wzięłam? — zagadałam chcąc wiedzieć dokładnie na czym stoję

— Nie rozumiem — odparła patrząc na mnie badawczo.

— Byłam w ośrodku i nagle jestem... tutaj.

— Ah, o to ci chodzi. Zasłabłaś na wycieczce i dyrektor musiał cię odwieźć . — uśmiechnęła się lekko — Idę do salonu, jakby coś się działo to wołaj.

Wyłączyła melodię lecącą z radia i wyszła. Zastanawiałam się o jaką wycieczkę jej chodziło. Czy nie wiedziała gdzie naprawdę byłam? Wyglądała na zupełnie nieświadomą, a przynajmniej dobrze udawała. Popatrzyłam na jedzenie nie czując przypływającego apetytu. Nagle zdałam sobie z czegoś sprawę. Wstałam szybko od stołu i pobiegłam do swojego pokoju starając się nie potknąć. Zamknęłam drzwi na klucz i spojrzałam na ściany.

— No gdzie jesteście... — szepnęłam

Odsunęłam szafę. Przesunęłam papiery z biurka. Zajrzałam do zeszytów wertując prędko każda stronę. Nigdzie nie było moich krajobrazów. Oddech mi przyspieszył i poczułam serce panicznie uderzające o moją klatkę piersiową.

— Gdzie jesteście? — powtórzyłam

Wyciągnęłam rękę w stronę ściany, ale od razu ją cofnęłam. Bałam się tego co się nastąpi. Głowę wypełniły myśli, że spełnią sie moje najgorsze obawy. Zrobiłam kilka powolnych, ale stanowczych kroków w przód i ponownie wyciągnęłam dłoń przed siebie. Moje palce dotknęły zimnej powierzchni ściany, a ja zamknęłam oczy. Przesunęłam rękę w dół, po czym spowrotem ją cofnęłam. Podniosłam powieki, a ściana była biała.

— Nie! — krzyknęłam i uderzyłam pięściami w twardą powierzchnię upadając na kolana — Nie, nie, nie!

Byłam wściekła. Jak to się mogło stać? Dlaczego byłam tak nieuważna? Wstałam gwałtownie czując buzującą we mnie furię. Chwyciłam torbę leżącą na podłodze koło biurka i wygrzebałam z niej mały telefon. Wybrałam właściwy numer i wsłuchiwałam się niecierpliwie w sygnał, ktory po chwili ustąpił męskiemu głosowi po drugiej stronie.

— Halo? — odezwał się

— Joshua?

Dzień dobry
Te rozdziały są świątecznym cudem. Cudem jest też świeżo opublikowane opowiadanie mojej przyjaciółki Julciak22 pt. "Rge Velt: Nowy początek", na które wszystkich bardzo serdecznie zapraszam. Następny rozdział pojawi się szybciej niż ostatni, obiecuję.
Pozdrawiam
Blessed Peas

AtelierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz