Otworzyłam powoli oczy. Leżałam oparta plecami o zimną, drewnianą ścianę chatki, a głową o ramię Darrena. Opowiadał mi coś zanim zasnęłam, ale pamiętałam to jak przez mgłę. Uwielbiałam takie spokojne momenty jak ten. Chłopak jeszcze spał i słyszałam tylko spokojne oddechy. Czułam spokojne bicie swojego serca. Uświadomiłam sobie, że byłam zmęczona uciekaniem przed... no właśnie, czym? Nie wiedziałam co się dzieje, co mi grozi i co mam robić. Potrzebuję wskazówek.
— Śpisz? — usłyszałam po mojej lewej stronie
Już chciałam odpowiedzieć, kiedy zorientowałam się, że nie powiedział tego Darren. Poderwałam się i odruchowo chciałam krzyknąć kiedy zobaczyłam jasnożółte oczy wpatrujące się we mnie, ale w porę ktoś zasłonił mi usta dłonią.
— Nie wrzeszcz. To my. — powiedziała osoba przede mną
Zmarszczylam brwi i podsunęłam się do Darrena. Chłopak miał sen jak kamień. Chciałam go szturchnąć w bok i liczyć na jakąkolwiek pomoc z jego strony, kiedy nagle zauważyłam mały, pomarańczowy płomyczek. Rozświetlił delikatnie ciemność wokół mnie i dzięki temu byłam w stanie poznać twarze obcych. Na ziemi koło mnie siedzieli kolejno Anislee, Patrick, Morgana i jakaś nieznana mi dziewczyna. Odepchnęłam rękę Anislee i usiadłam prosto.
— Jak i skąd wy się tu wzięliście? — szepnęłam zaskoczona
— Tak samo jak chłoptaś za tobą. — zmarszczyłam brwi — Nie mówił ci? Oh, pewnie myślał, że tu nie przyjdziemy i ujdzie za bohatera. — usłyszałam ciche chrząknięcie, na co Anislee westchnęła i spowrotem oparła się o ścianę. Spojrzałam na Morganę, która starała się zwrócić na siebie uwagę
— Castrid, to jest Scarlet.
Zza pleców Morgany wyłoniła się dziewczyna o blond włosach i jaskrawo- brązowych oczach. To wyglądało bardzo dziwnie. Ciemny kolor mieniący się neonowo przy odrobinie światła wydawałby się niemożliwy. A jednak. Nagle coś mi zaświtało. Scarlet to była ta dziewczyna, której dał pierścionek jeden z ochroniarzy i z którą planowałam porozmawiać o ucieczce. Wyobrażałam ją sobie zupełnie inaczej, ale szczerze mówiąc, była ładniejsza niż myślałam. Miała porcelanową skórę i była bardzo drobna, chociaż mogło mi się to wydawać, ze względu na to, że siedziała skulona i zgarbiona. Postanowiłam, że porozmawiam z nią później. Chciałam jak najszybciej przejść przez ten okropny etap nieświadomości.
Nagle Patrick szybko zgasił płomień i przywarł do ściany, a reszta towarzyszy poszła w jego ślady. Przestraszona, nie wiedząc o co chodzi, zrobiłam to samo. Wiedziałam, że nienajlepiej będzie, jeśli się teraz odezwę. Poczekałam, aż napięcie zeszło i Morgana westchnęła z ulgą.
— Co się dzieje? — zapytałam jak najmniej słyszalnym szeptem
— Szukają nas. — odparł Darren
Odwróciłam się gwałtownie. Kiedy on się obudził?
— Kto taki?
— Tabry.
Dziękuję za 3k. Buziaczki wszystkim.
Pozdrawiam
Blessed Peas
CZYTASZ
Atelier
AventureKiedy tylko ludzie w czarnych garniturach zabierają Castrid do ciemnego samochodu, jest wściekła na siebie, że była zbyt słaba, by się postawić. Wiedziała, że to jej zdolność była tego powodem, ale nie wiedziała kto by ją chciał. Była bezużyteczna...
