• 21 •

369 55 13
                                        

Otworzyłam powoli oczy. Leżałam oparta plecami o zimną, drewnianą ścianę chatki, a głową o ramię Darrena. Opowiadał mi coś zanim zasnęłam, ale pamiętałam to jak przez mgłę. Uwielbiałam takie spokojne momenty jak ten. Chłopak jeszcze spał i słyszałam tylko spokojne oddechy. Czułam spokojne bicie swojego serca. Uświadomiłam sobie, że byłam zmęczona uciekaniem przed... no właśnie, czym? Nie wiedziałam co się dzieje, co mi grozi i co mam robić. Potrzebuję wskazówek.

— Śpisz? — usłyszałam po mojej lewej stronie

Już chciałam odpowiedzieć, kiedy zorientowałam się, że nie powiedział tego Darren. Poderwałam się i odruchowo chciałam krzyknąć kiedy zobaczyłam jasnożółte oczy wpatrujące się we mnie, ale w porę ktoś zasłonił mi usta dłonią.

— Nie wrzeszcz. To my. — powiedziała osoba przede mną

Zmarszczylam brwi i podsunęłam się do Darrena. Chłopak miał sen jak kamień. Chciałam go szturchnąć w bok i liczyć na jakąkolwiek pomoc z jego strony, kiedy nagle zauważyłam mały, pomarańczowy płomyczek. Rozświetlił delikatnie ciemność wokół mnie i dzięki temu byłam w stanie poznać twarze obcych. Na ziemi koło mnie siedzieli kolejno Anislee, Patrick, Morgana i jakaś nieznana mi dziewczyna. Odepchnęłam rękę Anislee i usiadłam prosto.

— Jak i skąd wy się tu wzięliście? — szepnęłam zaskoczona

— Tak samo jak chłoptaś za tobą. — zmarszczyłam brwi — Nie mówił ci? Oh, pewnie myślał, że tu nie przyjdziemy i ujdzie za bohatera. — usłyszałam ciche chrząknięcie, na co Anislee westchnęła i spowrotem oparła się o ścianę. Spojrzałam na Morganę,  która starała się zwrócić na siebie uwagę

— Castrid, to jest Scarlet.

Zza pleców Morgany wyłoniła się dziewczyna o blond włosach i jaskrawo- brązowych oczach. To wyglądało bardzo dziwnie. Ciemny kolor mieniący się neonowo przy odrobinie światła wydawałby się niemożliwy. A jednak. Nagle coś mi zaświtało. Scarlet to była ta dziewczyna, której dał pierścionek jeden z ochroniarzy i z którą planowałam porozmawiać o ucieczce. Wyobrażałam ją sobie zupełnie inaczej, ale szczerze mówiąc, była ładniejsza niż myślałam. Miała porcelanową skórę i była bardzo drobna, chociaż mogło mi się to wydawać, ze względu na to, że siedziała skulona i zgarbiona. Postanowiłam, że porozmawiam z nią później. Chciałam jak najszybciej przejść przez ten okropny etap nieświadomości.
Nagle Patrick szybko zgasił płomień i przywarł do ściany, a reszta towarzyszy poszła w jego ślady. Przestraszona, nie wiedząc o co chodzi, zrobiłam to samo. Wiedziałam, że nienajlepiej będzie, jeśli się teraz odezwę. Poczekałam, aż napięcie zeszło i Morgana westchnęła z ulgą.

— Co się dzieje? — zapytałam jak najmniej słyszalnym szeptem

— Szukają nas. — odparł Darren

Odwróciłam się gwałtownie. Kiedy on się obudził?

— Kto taki?

— Tabry.

Dziękuję za 3k. Buziaczki wszystkim.
Pozdrawiam
Blessed Peas

AtelierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz