- Porozmawiajmy - zwróciłem się do Naruro kiedy byliśmy we własnej sypialni.
- O czym? - spytał lekko zdziwiony. Nie bardzo chciałem poruszać ten temat ale musiałem się dowiedzieć co powoduje u niego takie zachowanie.
- Czy... Czy wszystko u ciebie w porządku? Martwię się - wyszeptałem w jego kierunku. Jego źrenice rozszerzyły się. Rozchylił usta jakby chciał coś powiedzieć. Jednak zamknął je po chwili jakby się rozmyslił. Chcąc dodać mu otuchy położyłem dłoń na jego ramieniu. - Przecież możesz mi powiedzieć, Naru.
Widziałem, że poczuł się niezręcznie. Momentalnie jego policzki się zaróżowiły. To było nawet słodkie, pomyślałem.
- Nie rozumiem o czym mówisz... - odparł sucho. Nie byłem pewien jak powinienem zareagować.
- Jesteś ciągle nie obecny. Cały czas o czymś myślisz i jesteś niezdarny bardziej niż normalnie... Do tego co chwilę tłuczesz talerz! Nie próbuj mi wmówić, że wszystko jest okej... - wydusiłem wszystko na jednym wydechu. Podniosłem głos mimo, że tego nie chciałem.
- P-po pr-rostu s-się s-tresuje... W-wiem, że m-masz dużo na głowie a ja nie potrafię c-ci pomóc. Wręcz sam jestem problemem i nie u-umiem nic z t-tym zr-robić - zaczął szlochać. Nie chciałem żeby płakał. Z drugiej strony przynajmniej wygadał się co mu na duszy leży.
Przyciągnąłem go do przytulenia. Trochę się opierał jednak po chwili uległ, smarkając w moja bluzę.
- Przestań się martwić, mazgaju - uśmiechnąłem się łagodnie. - Przecież nic się nie stało. Masz prawo czuć się niekomfortowo tak samo jak Itachi...
- No właśnie! - przerwał mi. - Musisz zajmować się Itachim, a nie niezdarnym mną! - krzyknął, osuwając się ode mnie.
- Uspokój się, proszę... - poprosiłem. Położyłem mu dłoń na ramieniu. - Nie musisz się aż tak przejmować. Za jakiś czas wszystko wróci do normy.
- A jak nie? - spojrzał prosto w moje oczy. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Nie wiedziałem co zrobimy jeśli nic się nie zmieni. W ogóle nie myślałem o takiej opcji.
- Nie myślmy o tym. Już późno, chodźmy spać - ucałowałem blondyna w czoło.
W nocy nie mogłem spać. Patrzyłem jak wtulony we mnie Naruto słodko śpi. Mimo wszystko ciesze się, że udało mu się zasnąć. Cały czas się zamartwiał. Rozumiałem to doskonałe.
Jednak sam też nie byłem spokojny. Cały czas myślałem o jego pytaniu. Co jeśli nic nie będzie takie jak dawniej? Miałem nadzieję, że atmosfera w domu się poprawi. Chciałbym żeby Itachi przypomniał sobie chociaż część rzeczy z naszego wspólnego życia. Tylko tyle. A może aż tyle?
***ranek***
*NARUTO*
Obudziłem się w objęciach Sasuke. Mruknął niezadowolony kiedy odsunąłem jego rękę aby wstać. Uśmiechnąłem się łagodnie po czym udałem się do toalety. Umyłem zęby. Kiedy chciałem wziąć szybki prysznic poczułem jak ktoś obejmuje mnie w talii.
- Chciałeś sam wziąć prysznic? - usłyszałem szept Sasuke. Jego ciepły oddech owiał moje ucho i szyję. Przeszły mnie dreszcze.
- Sasuke... - mruknąłem kiedy Uchiha lekko przygryzł płatek mojego ucha. Objął mnie mocniej i zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi. Jęknąłem na tą przyjemność. Czułem się zrelaksowany i spokojny. - Może wreszcie wejdziemy pod prysznic? - zaśmiałem się łagodnie.
- Oczywiście skarbie - ucałował mnie w kark, po czym udaliśmy do kabiny. Włączył ciepłą wodę, która delikatnie muskała nasze ciała. Sasuke zaczął delikatnie masować moje plecy. Przymknąłem oczy, a on przesunął dłonie na tors. Zsunął dłoń niżej i niżej, a z moich ust wydobywały się coraz głośniejsze jęki. Uchiha objął dłonią moje przyrodzenie...
- Pospieszcie się! Śniadanie na stole! - usłyszeliśmy głos Itachiego.
_______________
Nie zabijecie mnie za to, proszę? XD Itachi jak zwykle wie kiedy wbić na scenę i zawojować świat... ;)
Chcecie Q&A z postaciami? :)
Do następnego kochani x