Jako Strażnik spodziewałem się, ze do końca świata będę zajmował się dziećmi. Że moją rodziną już na zawsze pozostaną pozostali Strażnicy. Nie byłem rozczarowany,a pogodzony z moją przyszłością.
Ale moje własne dziecko? Coś co było moim dziełem? Moją krwią?
Nie. Tego zdecydowanie nie przewidziałem.
Kiedy pierwszy szok minął, zamknąłem oczy, a kiedy je otworzyłem świat wydawał się być piękniejszy. Ale widok smutnych oczu Elsy niszczył mi idealny porządek.
Podszedłem do niej i objąłem ją mocno. Zaszlochała żałośnie, a ja nie rozumiałem co się dzieje.
-Słońce..Co się dzieje? Dlaczego płaczesz? Coś cię boli?-usiadłem na kanapie i pociągnąłem ją na swoje kolana.-Elsa, powiedz mi dlaczego płaczesz?
-Bo...bo ja sobie nie poradzę...
-Nie poradzisz...? Co...-nie rozumiałem, co ona do mnie mówi.
-Nie wychowam go sama. Będę musiała go oddać. Nie poradzę sobie...
Poczułem ukłucie w sercu. Myśl o tym, że pomyślała, że zostawię ją, w dodatku z dzieckiem była bardziej bolesna niż cokolwiek innego.
Ułożyłem swoje wargi na jej, chcąc ją w ten sposób uspokoić.
-Czy ty myślisz, że będziesz sama?-zapytałem, przerywając pocałunek.
Pokiwała.głową i zaczęła szybciej oddychać.
-Nie wiedziałam o tym. Nie mogłam być w ciąży. To...tak nie powinno być. Przepraszam, Jack, naprawdę przepraszam. Ale...
Przerwałem jej znów ją całując. Jej gadanie było bezsensowne, szczególnie, że mogła wykorzystać swoje swoje usta w lepszy sposób.
-Elsa, nie zostawię cie. Nie zrobiłbym tego przedtem i nie zrobię tego teraz.-powiedziałem, kiedy w końcu skończyła gadać te swoje bzdury.
-Ale Strażnicy...
-Oni są nie ważni. Teraz najważniejsza jesteś ty. Ty i ten mały Jack'uś w twoim brzuszku.
Słysząc jej śmiech ucisk w sercu zelżał
-To nie musi być chłopak.
-Wiem. Ale cokolwiek by nie było, to jest nasze. MOJE. Ty i dziecko jesteście moi. I Nikt i nic tego nie zmieni. Rozumiesz?
Znów pokiwała głową. W tamtej chwili zamierzałem zmienić wszystko.
-Teraz to musimy zmienić dom. I zrobimy to teraz.
~***~
Nie sądziłem, że przeprowadzka może tyle trwać. Samo wybranie domu zajęło nam zbyt dużo czasu. Ale sam dom nie załatwiłby sprawy. Elsa musiała być moja oficjalnie. Jej wątpliwości, że ją zostawię sprawiły, że poczułem ochotę udowodnienia jej, że już na zawsze zamierzam z nią zostać.
Słowem-musiałem się jej oświadczyć.
Ale, że nigdy tego nie robiłem, zupełnie nie wiedziałem jak mam się za to zabrać. Kupiłem już pierścionek, który zawsze nosiłem przy sobie, bo chciałem mieć to już za sobą. Ale bałem się, ze ona mnie odrzuci. Dlatego zamierzałem to zrobić najlepiej jak się da.
-Jack!-moje rozmyślania przerwał krzyk mojej ukochanej. Starałem się dbać o nią jak najlepiej umiem, a ta mała żmijka wykorzystywała mnie jak się tylko dało. Ale bawiło ją to, a ja zdecydowanie wolałem, kiedy się uśmiechała. Poza tym robiłem dla niej wszystko.
-Co jest?-wszedłem do sypialni i uklęknąłem przy łóżku.-Potrzebujesz czegoś?
-Tak. Chcę lodów. O smaku mango.
Uniosłem brew wysoko. No nie, tego jeszcze nie było...
-Dlaczego...
-CHCĘ ICH, JACK-przerwała mi udając powagę, ale widziałem jak zaciska usta, by się nie roześmiać
-Dobrze słońce. Dostaniesz swoje lody-pocałowałem ją w czoło, a potem w brzuch.-Ty też ich dostaniesz brzdącu.
Oczywiście dostać lody o smaku mango to nie sztuka, szczególnie, kiedy miało się taki dar jak ja.
Dlatego kupiłem zwykłe mango i postanowiłem zrobić lody, dzięki czemu uniknąłbym tych wszystkich konserwantów, którymi napakowane są zwykłe lody. Kupiłem jeszcze bitą śmietanę, bo Elsa zjadała ją tonami.
Kiedy już miałem wracać zobaczyłem w kwiaciarni piękne białe róże. Nie zastanawiałem się, tylko od razu wziąłem cały bukiet. Moja ukochana uwielbiała, kiedy w domu były kwiaty, a te były cudowne.
Kiedy wróciłem do domu, przygotowałem jej lody. W pewnym momencie wpadłem na idiotyczny pomysł. Wyjąłem pierścionek z kieszeni i wsadziłem go do loda, a potem zamroziłem odrobinę bardziej. Byłem idiotą, ale na nic lepszego nie potrafiłem wpaść.
Zaniosłem deser dziewczynie, a na jego widok jej oczy się zaświeciły. Nie chciałem być przy tym, kiedy odkryje pierścionek, więc szybko się stamtąd ulotniłem i udałem się do kuchni.
"Brawo Jack-pomyślałem.-Nagroda Idiota Roku jest twoja"
Spojrzałem na kwiaty leżące na blacie. Stwierdziłem, że gorzej być już nie może, więc rozsypałem płatki po podłodze tak, że tworzyły drogę do salonu. Miałem tylko nadzieję, że nie wydrze się na mnie za bałagan.
Postanowiłem, że skoro już zamierzam się oświadczyć, to powinienem wyglądać lepiej niż w zwykłych dresach. Zmieniłem magicznie ubranie, ale nie potrafiłem stworzyć niczego poza koszulą i jakimiś czarnymi spodniami. Poruszyłem palcami we włosach tak, by je jakoś ogarnąć i doprowadzić do porządku.
Usłyszałem jak Elsa krzyczy moje imię, więc stanąłem tyłem do sypialni i czekałem, aż pojawi się moja wybranka.
-Puszczę ci płazem to, jak mnie wykorzystałaś z tymi lodami.-powiedziałem, kiedy poczułem jej -obecność.-Podoba ci się pierścionek?-spytałem, odwracając się w jej stronę. Widziałem jak lustruje mnie wzrokiem, a jej zaskoczone spojrzenie pozbawione było złości. To był dobry znak.
-Tak...Jest...śliczny, ale co tu się dzieje, Jack?-spytała, a ja ruszyłem w jej stronę.
-Nie jest śliczny. Nie jest wystarczająco śliczny. Nie ma takiego pierścionka, który byłby równie cudowny jak ty. A pragnąłem taki znaleźć.-zabrałem pierścionek z jej dłoni-Ale ma twój kolor oczu. Mimo, iż nie jest nawet w połowie tak głęboki jak twoje oczy, to i tak jest wystarczający, byś go nosiła.-uklęknąłem, a jej oczy zaszkliły się- Elso, nosisz moje dziecko. Niedługo będziesz mieszkać w moim domu. Chcę byś była moja oficjalnie. Mimo, iż zawsze byłaś moja. Od wieków należysz do mnie. A ja należę do ciebie. Dlatego pytam się teraz, oficjalnie. Elso Mare zu Pane, czy zostaniesz moją żoną?
Czas się zatrzymał. Nie myślałam, że to działo się naprawdę. Poczułam, że możemy mieć jakąś przyszłość. Że dziecko, które się narodzi będzie nasze. Że będziemy rodziną.
Kiedy z jej ust wydobyło się ciche potwierdzenie poczułem, ze nareszcie jest tak jak powinno być.
Wsunąłem jej pierścionek na palec, a potem oboje zatraciliśmy się w przyjemności.
CZYTASZ
All I want...Pov. Jack ✔
FanfictionJackson Overland Frost, czyli po prostu Jack. Beztroski, wiecznie żywy chłopak, który nie dość, że jest Strażnikiem Marzeń, posiada moc władania lodem. Nigdy się nie zakochuje. Typowy bad boy, który traktuje dziewczyny jak zabawki na jedną noc. Czy...