Rozdział 2

841 74 12
                                    


Szybko zapomniałem o dziewczynach, które na mnie napadły. Bardziej interesowało mnie to, dlaczego cała szkoła boi się jakichś lasek i to do tego nazywa ich Marcepanki. Przez cały tydzień nie było Guy'a, a nie chciałem pytać kogoś innego, bo nie wiedziałem, komu mam ufać.

W piątek chłopak zjawił się w szkole. Od razu do niego podszedłem.

-Cześć Jack!-powiedział i uśmiechnął się.-Co tam?

-Wiesz, zostawiłeś mnie z garstką informacji, a ja jestem ciekaw z natury-powiedziałem.-I mam sporo pytań.

-Pytaj. Ja ZAWSZE ci odpowiem.

-Dlaczego Marcepanki?-spytałem, na co Guy'owi zszedł uśmiech z twarzy.

-Nie brnij w to chłopie-rzekł po chwili, a potem odetchnął.-Pochodzą z starego rodu Mare zu Pane. To brzmi jak mar-ce-pan. A one to dziewczyny, więc...Marcepanki? Jack, proszę daj sobie z nimi spokój.

-Ale...

-Nie, Jack. Zajmij się czymś innym. Cześć!

Czemu tak się zdenerwował? Dać spokój? No dobra. Nie na długo, ale dam sobie spokój.

Kiedy skończyłem już lekcje, przechadzałem się po szkole. Pełno medali, dyplomów...aż nagle coś usłyszałem. Bardzo cichy dźwięk. Fortepian. Zainteresowało mnie to i ruszyłem za muzyką. Dotarłem do niewielkiej sali muzycznej. Faktycznie za instrumentem siedziała jasnowłosa dziewczyna. Jej place zwinnie skakały po klawiszach, a ona sama z zamkniętymi oczami oddawała się muzyce. Właśnie skończyła utwór otworzyła oczy i siedziała. Trwało to dobre dwie minuty, kiedy w końcu podeszła do gitary. Zamknęła oczy i zaczęła grać i śpiewać.

All I want is nothing more...

To było najpiękniejsze, co w życiu słyszałem. Czas zatrzymał się nagle i słyszałem tylko ją. Wtapiała się w muzykę. Była nią. Nie chciałem, by kiedykolwiek przestała. Ale przestała. Otworzyła powoli oczy. Duże, błyszczące, błękitne oczy.

Odłożyła gitarę i ruszyła do wyjścia. Oparłem się o ścianę i czekałem. Spostrzegła mnie i zatrzymała się. Stała chwilę przypatrując się. A potem wyszła i stanąłem z nią twarzą w twarz. Z daleka wydawała się bardzo ładna, ale z bliska...Wyglądała idealnie. Jasne, platynowe włosy opadały na ramiona i kręciły się delikatnie na końcach. Usta pomalowane na różany kolor wykrzywione w delikatnym uśmiechu. Jasna cera, na której miała prawie niewidoczne piegi. I oczy. Duże, błękitne oczy. Odbijałem się w nich. Były jak dwa lustra, w których mogłem się przejrzeć.

Stała przede mną i patrzyła dumnie. Czekała na komplement. Ewidentnie czekała na komplement. Gdybym teraz powiedział jej, że jest najpiękniejszą dziewczyną jaką widziałem, albo że jej muzyka była najpiękniejszą jaką słyszałem powiedziałaby: "Dziękuję" i rozmowa by się skończyła. Niedoczekanie. Musiałem powiedzieć coś, co sprawi, że będzie o mnie myślała. Bo ja na pewno będę myślał.

-Denna ta twoja muzyka.-rzekłem tylko. Jej mina była bezcenna. Nie spodziewała się. Będzie myśleć.

Odszedłem, choć wcale nie miałem na to ochoty. Chciałem tam stać i patrzeć się w jej oczy. Ale nie mogłem. Jeżeli chciałem coś z nią ugrać, musiałem się najpierw trochę pobawić.

All I want...Pov. Jack ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz