To, co zrobiłem było głupie. Albo nie. To co zrobiłem było bardzo głupie. I nie przemyślane. I głupie. Ale też zabawne.
W nocy wkradłem się do szkoły, co nie było specjalnie trudne, bo ich zabezpieczanie ssie. Obkleiłem całą szkołę przeprosinami. A potem zdecydowałem się na napisanie tego w najbardziej widocznym miejscu-na budynku.
Rano, kiedy szkoła została otwarta zadzwoniłem do Ani. Zjawiła się błyskawicznie. I była zachwycona. Kazała mi iść się przespać, ale nie mogłem przegapić miny Elsy. Potem poszła do Roszpunki, a ja wleciałem na dach szkoły i obserwowałem.
Po jakimś czasie stało się to nudne. Dopóki nie pojawiła się ona. Jak zawsze wyglądała doskonale. No może oprócz spiętych w kucyka włosów. Kiedy widziałem jak spada jej torba, a ona otwiera szeroko usta zaśmiałem się. Właśnie o to chodziło. Potem podeszły do niej koleżanki. Chwilę rozmawiały, a potem pociągnęły Elsę do szkoły. Zleciałem w dół i weszłam za nimi. Schowałem się za jedną z szafek i patrzyłem. Na początku jej mina była zabawna, ale potem, kiedy zdenerwowana rozmawiała z Anią, a potem wybiegła nie było mi do śmiechu. Chciałem za nią pobiec, ale poczułem silną rękę na moim ramieniu.
-Jesteś wzywany do dyrektora.-powiedział sucho jakiś facet, najprawdopodobniej nauczyciel. Chciałem zaprotestować i znaleźć Elsę, ale nie potrzebowałem więcej kłopotów, więc go posłuchałem.
-Jack, dokonałeś największego ataku wandalizmu, jaki zna nasza szkoła.-mówił dyrektor, kiedy już tam byłem.-A mieliśmy tu dwie, niezapowiedziane imprezy, "atak terrorystyczny" i dilera narkotyków.
-Skąd wiecie, że to ja?-spytałem. O nic nie mogli mnie oskarżyć.
-Panie Frost, niech pan przestanie się wypierać. Kamery pana nagrały. Zepsuł pan wszystkie oprócz tej w pokoju nauczycielskim. Dokładnie widać, jak przykleja pan na ścianie kartki.
Okej, zrobiłem to tylko dla żartu. Nie widziałem tam żadnej kamery. Musiała mi umknąć.
-Nic nie powiem.
Dyrektor spojrzał na mnie tak, jakby widział jak się topię. A potem wyszedł z gabinetu. Dosłownie na chwilę.
-Skoro ty nie chcesz mówić znajdziemy kogoś, kto będzie chciał.-powiedział kiedy wrócił.
Potem zaczął pisać coś na komputerze. Już go nie lubiłem zastanawiałem się tylko, kogo wezwie. Nie miałem kumpli, oprócz Guy'a, ale on i tak nic nie wiedział. Kiedy drzwi gabinetu otworzyły się, a do pokoju weszła Elsa zamurowało mnie. Miała czerwone i lekko napuchnięte oczy. Płakała. W mojej głowie zrodziło się miliony pytań. Dlaczego płakała? Ktoś ją skrzywdził? Ktoś się z niej śmiał? I najważniejsze: Czy to przeze mnie?
Dziewczyna weszła do gabinetu i usiadła nie spoglądając na nią. Twarz miała ściągniętą i poważną. Nie mogłem oderwać od niej oczu. Miałem ochotę jej dotknąć, złapać za rękę, przytulić...Musiałem jednak siedzieć spokojnie. Więc pan dyrektor wezwał moją wybrankę?
-Panno Elso-powiedział.-Do naszej placówki chodzi 542 uczniów. 262 chłopców i 280 dziewczyn. Ale spośród tych dziewczyn jest tylko jedna, która ma na imię Elisabeth. Ty. Nie pozostaje więc nic innego jak uważać, że ten wandalizm jest oddany tobie.
-Zgodzę się z panem w zupełności.-powiedziała z pewnością.- Jestem pewna, że ten wybryk obecnego tu chłopaka jest "sprezentowany" dla mnie. Niestety, nic o tym nie wiedziałam. Jego zachowanie jest pozbawione mojej ingerencji.
-Nie potrzebny ci adwokat.-Sama jesteś o wiele lepsza. Nie wiem dlaczego wybrałaś kierunek muzyczny, skoro na pewno zostałabyś świetny prawnikiem.
-Panie McGrass, rozmawiamy tu o akcie wandalizmu, a nie mojej przyszłości.
Kurde, była dobra. Bardzo dobra, a w tym kucyku i pozbawionej wyrazu twarzy mogła uchodzić za naprawdę dobrą adwokatkę.
-No tak.-znów odezwał się dyrektor.- A więc do rzeczy. Pan Jack, nie chce powiedzieć ani słowa. Nie broni się, nie atakuje. Nie wiem co mam z nim zrobić. A skoro robił "to" dla ciebie, myślę, że powinnaś mówić za niego.
Spojrzała na mnie. Jej wzrok zdawał się mówić "Zabiję cię", ale coś w jej oczach zaprzeczało. Zamknęła oczy i potarła skroń prawą ręką.
-Proszę pana, nie wiem dlaczego Frost to zrobił.
Chciałem słuchać dalej, ale to w jaki sposób powiedziała "Frost" przyprawiło mnie o dreszcze. Przejście z "f" na "r" w moim nazwisku brzmiało nieziemsko. Kiedy znów je powiedziała miałem ochotę ją pocałować. Ogarnąłem się dopiero, kiedy z boskich ust Elsy padło inne nazwisko. Nazwisko dyrektora.
-Nie jesteśmy na ty. Ale znów pan zbacza z tematu, panie McGrass.
-Skoro według ciebie na to zasługuje, niech tak będzie.-powiedział do niej, a potem odwrócił się do mnie-Zostajesz zawieszony w prawach ucznia na trzy tygodnie. Oprócz tego jesteś zobowiązany do posprzątania tego bałaganu. Nie masz też szans na pozytywną ocenę z zachowania. Dziękuj pannie Elsie. Skończyłem.
Czy ona...obroniła mnie? Czy nie wylatuję ze szkoły? Uśmiechnąłem się szeroko i ruszyłem za Elsą, która już wyszła.
-Elsa!-krzyknąłem.-Zaczekaj!
Zatrzymała się.
-Dziękuję-powiedziałem. Naprawdę byłem jej wdzięczny, a skoro mnie obroniła, to znaczy, ze mi wybaczyła.-Posłuchaj, ja...
-Nie.-powiedziała i odwróciła się w moją stronę. Nie wyglądała jakby mi wybaczyła.-Pomogłam ci, ale to wszystko, Frost. Nie chodź za mną i daj spokój mnie i mojej siostrze.
-Ale...
-Nie. Za dużo namieszałeś.-powiedziała i odeszła.
Czy ja właśnie...Boże, płakała przeze mnie. Straciłem szansę. Znów miałem ją przepraszać? Poczułem się jak dupek. Znowu.
CZYTASZ
All I want...Pov. Jack ✔
Fiksi PenggemarJackson Overland Frost, czyli po prostu Jack. Beztroski, wiecznie żywy chłopak, który nie dość, że jest Strażnikiem Marzeń, posiada moc władania lodem. Nigdy się nie zakochuje. Typowy bad boy, który traktuje dziewczyny jak zabawki na jedną noc. Czy...