22

46 4 0
                                    

Kolejne dni były ciężkie, ale pozwalali jej samodzielnie poruszać się po bazie. Zaczeli wdrążać w jej plan dnia treningi, spotkania i tym podobne. W ostatnim czasie poznała sporo miłych osób różnej rasy. Od syren po kitsune. Z niektórymi miała zajęcia, z innymi jadała posiłki. Najbardziej irytował ją brak wegetariańskich potraw, przez co w zasadzie nie jadła obiadów.

Pewnego dnia przyszedł po nią niejaki Carter, kitsune. Pokazał jej, gdzie znajduje się stołówka, pomieszczenie na wyposażenie dla pupilów ludzi, którzy tam mieszkali. Na każdym piętrze mieszkalnym znajdował się salon i kuchnia, mogła tam pójść w każdej chwili po jakąś przekąskę lub by obejrzeć telewizję. Była tam tylko dwa razy. Miała wrażenie, że wszyscy na nią patrzą, w dodatku nie do końca przychylnie.

Mephisto wciąż próbował wymykać się z pokoju. Brakowało mu powietrza. Odrobiny wolności. W końcu znalazła smycz w składziku i zabrała go na spacer. Nie był zadowolony z uwięzi, ale bała się o swojego kota. Nie mogła pozwolić, by się zgubił.

Nie była już zła na Damona. Starał się z nią spotykać, ale oboje nie chcieli, by narażał się jej matce. Poza tym większość jego zmian trwała około szesnastu godzin, w dodatku w nocy.

~*~

Cornelia wezwała go na rozmowę. Chciała koniecznie wiedzieć, dlaczego zdecydował się pozostać w bazie. Jakby to nie było oczywiste. Właśnie wracał do swojego pokoju, potwornie poirytowany po spotkaniu z szefową. Nie rozumiał, co jej tak bardzo przeszkadzało w tym, że spotyka się z Annabeth. Docierało do niego, że dziewczyna ma rację i matka ją porzuciła. Był pewien, że jej nie obserwowała do tej pory. Co się zmieniło?

Usłyszał cichy krzyk. Rzucił się biegiem w stronę źródła dźwięku. Dopadł drzwi i zaczął w nie walić. Chciał wstukać w klawiaturę kod, ale w tym samym czasie powłoka się uchyliła.

- Co się stało? Dlaczego krzyczałaś? - Przepchnął się do środka, rozglądał się na boki, lecz nic nie dostrzegł.

- Nadal mam koszmary - mruknęła siadając na łóżku. Dostrzegł, że jest roztrzęsiona, więc usiadł obok i przytulił ją do siebie.

- Chcesz o tym porozmawiać?

- Nie. Nie ma o czym. - Pokręciła głową.

- Na pewno?

Uśmiechnęła się lekko i wsunęła się pod kołdrę. Siedział dłuższą chwilę odwrócony plecami do dziewczyny, ale czuł na sobie jej wzrok. Zdjął kurtkę i rzucił ją na podłogę. Zaczął się odchylać, chcąc chwilę poleżeć, przeszkodziła mu w tym ściana, z którą zderzyła się jego głowa. Beth wybuchnęła głośnym śmiechem.

- To nie jest zabawne.

- Owszem jest. - Wyszczerzyła się. - Zostaniesz? - spytała cicho po chwili.

- Jeśli chcesz.

Nie odpowiedziała, jedynie patrzyła się w przestrzeń. Dostrzegł jej znurzenie, zdjął buty i pociągnął dziewczynę na poduszki. Oparła głowę na jego ramieniu.

- Zdejmij skarpety - wymamrotała.

- Serio?

- Serio. Obrzydzają mnie.

Posłusznie wykonał prośbę i przytulił do siebie nastolatkę. Gładził jej włosy, aż zasnęła. Przynajmniej tak myślał. W praktyce okazało się, że leży z otwartymi oczami, wgapiona w przestrzeń. Odetchnął, cmoknął ją w czubek głowy i mocniej ścisnął.

Potwory Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz