24

32 3 0
                                    

- Rozmawialiśmy o Damonie.

- A konkretnie? - spytała z irytacją. Miała już po dziurki w nosie ciągłego życia w niewiedzy. Chciała z tym skończyć w choć małym stopniu. W tej jednej kwestii. Przynajmniej na razie.

- Nie powinienem z tobą rozmawiać - mruknął. Założył ręce na piersi i spojrzał na nią z góry, przy tym wzroście nie miał z tym problemu.

- Matko, John! Musisz mi odpowiedzieć! - wykrzyknęła. Była na skraju wytrzymałości. Zwinęła dłonie w pięści, by nie zacząć skubać skórek wokół paznokci.

- Rozmawialiśmy o Damonie. I o tobie. Cornelia za wszelką cenę chciała was rozdzielić. Nie mam pojęcia, dlaczego tak się uparła na tego wampira, ale w końcu osiągnęła cel.

- Co masz przez to na myśli? Co mu zrobiła?

W umyśle nastolatki przewinęła się cała masa obrazów. Od uwięzienia Damona w lochu głęboko pod ziemią, przywiązanego do ściany, o chlebie i wodzie po wieloosobowe gwałty na mężczyźnie. Pokręciła głową z rezygnacją.

Jej wampir siedzący na krześle, z rękoma przywiązanymi za plecami. Tors pokryty ogromną ilością krwawiących ran. Miał spuszczoną głowę, przez co nie mogła zobaczyć jego twarzy, ale wiedziała, że jest wyczerpany. Napinał mięśnie, chcąc przerwać więzy, które tylko bardziej wpijały się w nadgarstki czarnowłosego. Splunął na podłogę, ślina była zmieszana z krwią.

- Nie sądzę, żeby coś mu zrobiła. Nie wiem wiele więcej niż ty Annabeth. Nie powinienem ci nic mówić.

Wzdrygnęła się na dźwięk jego głosu, pochłonięta chorymi wyobrażeoniami losu, który mógł spotkać jej przyjaciela.

- Ale coś wiesz!

- Tylko to, co ci powiedziałem. Cornelia to silna Zjawa. Jeśli jeszcze nie wie, że rozmawiamy, zaraz się dowie. Minutę zajmie jej dojście do tematu. A to nie pomoże ci w znalezieniu odpowiedzi na pytania, które zaprzątają twój móżdżek - warknął. Puknął ją w czoło i odszedł.

Stała tam dłuższą chwilę z zaciśniętymi pięściami. Na pewno nie powiedział jej wszystkiego. Musiał wiedzieć więcej, tylko nie chciał jej powiedzieć.

Rozprostowała palce i skierowała się z powrotem do bazy. Czuła, że gorycz wypełnia jej gardło. Miała ochotę krzyczeć na każdą mijaną osobę. Wstukiwała kod do pokoju, gdy zobaczyła znajomą czuprynę.

- Jordan! - wykrzyknęła i pokuśtykała w stronę mężczyzny. Odwrócił się ze zmarszczonymi brwiami. Pociągnęła go do swojego lokum.

- Jak chciałaś mnie zaprosić na randkę, wystarczyło powiedzieć.

- Wiesz coś na temat miejsca pobytu Damona? - spytała, ignorując jego zaczepki.

- O czym ty mówisz? Powinien być tutaj, z tobą.

- Naprawdę nic nie wiesz? - mruknęła. Zmarszczyła brwi. - Podobno wyjechał. Bez słowa.

- I zostawił Selinę? - zapytał, widząc kotkę. - Nie zostawiłby jej. Jasne wiedział, że się nią zajmiesz, ale on ją kocha, jeśli wyjechał, zabrałby ze sobą rudzielca.

- W takim razie coś się musiało stać - sapnęła. - John twierdzi, że Cornelia mogła mu coś zrobić. No, może nie do końca, ale...

- Rozumiem. To możliwe. Od początku ostrzegała, że mamy się trzymać od ciebie z daleka. - Kręcił się chwilę. W końcu zatrzymał wzrok na szafie. - To jego pokój?

Potwory Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz