Tu mały wstęp. W tym rozdziale pojawiają się dwie nowe postacie! Obie są robione z moich chęci ale także obie osoby istnieją naprawdę! NIE BIĆ, NIE TŁUC I NIE PALIĆ... miłego czytania!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
[Wiola]
Kolejny ranek. Piękny. Słońce świeci i razi w oczy. Dzień w sam raz by zalać podłogę krwią. Wzięłam głęboki wdech. Usłyszałam pukanie do drzwi mojego biura. Obróciłam się do nich przodem.
-Wejść- Powiedziałam dość głośno. Do pokoju wszedł mój pracownik.
-Dziś o 20.00 powinno wszystko być w porządku
-WSPANIALE!- Krzyknęłam z radością.-Wyjdź- rzekłam groźnie. Skinął głową i wyszedł. Popatrzyłam jeszcze raz na okno i sama wyszłam z biura. Skierowałem się do mojego pokoju.
Kiedy byłam w swoim pokoju podeszłam do łóżka i usiadłam koło śpiącego wybranka serca.(W tym momencie... błagam nie zabijajcie mnie ;^; dop.aut)-Pora wstawać Jacob- wyszeptałam mu i pocałowałam go w policzek.
-ymmmmm... jeszcze chwila koteczku- westchną i złapał mnie i przytulił. Próbowałam się wydostać z jego uścisku. Niestety lub stety był żelazna przez co nie dałam rady się wydostać.
-Puść mnie- wyszeptałam.
-Nie, Ty też zostajesz- odpowiedział mi i mocniej mnie przytulił.
-Ale pora rozpocząć show- pianęłam. Popatrzyła na niego on patrzył na mnie ciepłym wzrokiem. Uśmiechnął się dał mi buziaka w czoło.
-Było tak odrazu.- puścił mnie. Ja wstałam i pomogłam mi stanąc na równe nogi. Dał mi jeszcze jednego całusa i poszedł do szafy.
Ja wyszłam z pokoju i skierowałam się do mojego pięknęgo ogrodu.
Byłam na miejscu. Rzeczywiście wszystko było gotowe. Podeszłam do niej. 13 lat, a taka dorosła... ciekawe.-Jak się masz moje słonzeczko?- zapytałam z uśmiechem na twarzy.
-Czemu? Co ja wam zrobiłam?-pytała, a w Jej [kolor] oczach malował się strach.
-Powtarzasz się słonko.- odpowiedziałam. Dla niej z oczu leciały łzy.- Wszystko gotowe. Od dzisiejszej nocy jesteś tylko moja.
-Przecież mają jeszcze jeden dzień!-krzyknęła
-Oi... [Imię]... przecież dziś kończy się o 24.00 czyli w nocy- uśmiechnąłem się psychicznie.- Dzięki tobie mam piękną posiadłość-dodałam po chwili.
-To jest moja posiadłość- krzyknęła znowu
-Przecierz osoby martwe.... nie mają domu... czy majątku.- Odparłam z jeszcze większym uśmiechem. Zaczęła łkać. -Ejjjjjjjjj... nie płacz. Zmienisz się w swoim ulubionym miejscu... to chyba powód do radości!-krzyknęła z szczęściem w głosie
-Nie nawidze cię.-wyszeptała cicho ale na tyle głośno bym usłyszała.
<><><><><><><><><><><><><>
Chyba nie mam talentu do pisania długich rozdziałów :/
TRUDNO!Wszystkie błędy są spowodowane pisaniem na telefonie no i pisze to w trakcie drogi!
Oki... dalej... mam małą poprawkę z poprzedniego rozdziału. Dla jakiegoś człeka niespodobało się pocieszenia więc kto moja poprawka z Cielakiem:
Mam nadzieje że już wszystko jest ok...
Jest jeszcze taka sprawa, iż postanowilam zrobić Live będę coś tam rysować i odpowiadać na pytania jak będą, byśmy są poradami itp. ... piszcie co o tym myślicie...
Także zmieniłam nazwę!
Z ,,Serce Nie Sługa,,
Na ,,Stare Rany,,. Ten tytuł mi bardziej pasuje :3BAJO!!!
CZYTASZ
Ciel x Reader // Stare Rany
Fanfiction[Imię] [Nazwisko], dziewczyna z wysoko postawionej rodziny. Za młodu była szczęśliwa, uśmiechnięta i bardzo lubiła bawić się z Ciel Phantomhive oraz Elizabeth Midford. Niestety w wieku 6 lat jej rodzice zginęli w wypadku. Z początku w prowadzeniu ro...