-Głupi gips! -rzuciłem ze złością pałeczki, które poturlały się po stole i spadły na podłogę . Wstałem od stołu głośno szurając krzesłem. Wygrzebałem z szuflady łyżkę i z powrotem usiadłem, zaczynając jeść ryż lewą ręką.
Minął tydzień odkąd wyszedłem ze szpitala. Teraz siedziałem w domu, odpoczywając od pracy, pod stałą opieką mojej matki, która prawie zawału dostała, dowiadując się o moim wypadku. Przez pół godziny płakała tuląc mnie do siebie, a ojciec w tamtym czasie chodził w kółko, powtarzając, że dorwie tego sukinsyna. Mam uroczych staruszków przyznam, całe szczęście, że miałem ten osobny pokój. Jedynym problemem jest to, że odkąd wróciłem do domu, czuję pustkę, jakby brakowało mi czegoś. Pytałem się rodziców, czy ktoś oprócz nich mnie odwiedzał, ale mówili, że tylko oni przyszli. Ja jednak pamiętam jak przez mgłę jakąś osobę, wysokiego mężczyznę, ale jak im to powiedziałem, stwierdzili, że musiało mi się coś przyśnić.-Baekhyun kochanie, zjadłeś już? Pamiętasz, że masz iść dzisiaj do lekarza ? -do kuchni weszła moja mama. Przewróciłem dyskretnie oczami, nie jestem małym dzieckiem mamo :
-Tak pamiętam, a teraz wybacz mamo idę się przebrać - wstawiłem brudne naczynia do zlewu i popijając herbatę, poszedłem do mojego pokoju. Jak ja bym chciał mieszkać sam, w prawdzie mam u rodziców wygodnie. Mama robi obiadki, pranie i sprząta, ale chcę się usamodzilenić, no i przecież nie zrobię imprezy gdy oni są w domu. Uśmiechnąłem się pod nosem, muszę jak najszybciej poszukać jakiegoś mieszkania.
Ściągnąłem dresy i jedną ręką próbowałem założyć rurki. Po kilku minutach byłem cały zgrzany, ale ubrany. W łazience umyłem twarz, nałożyłem krem jeszcze użyłem ulubionych perfum. W korytarzu założyłem kurtkę, buty i moją ulubioną czarną maskę. Wychodząc chwyciłem plecak z wieszaka i krzyknąłem tylko głośno, że wychodzę. Przystanąłem na progu z zamkniętymi oczami, wdychając chłodne powietrze. Sięgnąłem do kieszeni kurtki i wyciągnąłem stamtąd naszyjnik. Nie mam pojęcia skąd go miałem, znalazłem go w moim plecaku dzień po tym jak wróciłem do domu. Był ładny, na cienkim łańcuszku zawieszone były małe srebrne skrzydła. W prawdzie nie nosiłem go, ale lubiłem mieć go przy sobie. Uznałem go za swój talizman. Przyjemną chwilę musiał przerwać dźwięk przychodzącego SMS-a. Westchnąłem i wyciągnąłem telefon z kieszeni. Dostałem wiadomość od Kyungsoo:"Jak wyjdziesz od lekarza to wpadnij do nas. Mam, a raczej Jongin ma dla ciebie dobre wiadomości."
"ok" - odpisałem tylko, ciężko się pisze jedną ręką.Idąc chodnikiem zastanawiałem się o co może chodzić. Moja wyobraźnia podsuwała mi same niedorzeczne pomysły, no bo raczej nie jedziemy razem na wczasy na Hawaje? Fajnie by było.
Stanąłem przed przejściem dla pieszych, z każdej strony otaczali mnie ludzie i gdy zapaliło się zielone, ktoś popchnął mnie i wpadłem na osobę stojącą obok mnie.
-Przepraszam - wymamrotałem i kiedy już miałem wejść na pasy:
-Nic się nie stało - odezwała się osoba dziwnie znajomym głosem.
Przystanąłem, mężczyzna minął mnie i przeszedł na drugą stronę, wtedy ja ocknąłem się i szybko przebiegłem przez pasy, akurat gdy światło zmieniło się na czerwone. Szybko rozejrzałem się, ale nigdzie nie mogłem dojrzeć tego wysokiego mężczyzny. Coś w jego postaci sprawiło, że miałem ochotę za nim pobiec. Nawet nie widziałem jego twarzy, bo tak jak ja miał założoną maskę i na głowie miał kaptur, ale wystarczyło, że usłyszałem jego głos, a coś poruszyło się w moim sercu.
---CHANYEOL ---
Niedobrze, bardzo niedobrze. Jakim w ogóle cudem on mnie zobaczył. Przecież anioły są niewidzialne dla ludzi. Ta sytuacja nie powinna mieć miejsca. Jak ktoś ze starszych stróży się o tym dowie... lepiej o tym nawet nie myśleć. Wychyliłem głowę zza ściany budynku, a schowałem się w jakimś ciemnym zaułku. Baekhyun rozglądał się dookoła , musiał mnie szukać. Westchnąłem i wszedłem głębiej w zaułek. Mój mały Baekkie, miałem ochotę podbiec do niego. Zaraz jednak odrzuciłem tą myśl, pogorszyłbym tylko sytuację. Teraz pilnie muszę zwrócić się do kogoś o pomoc. Byun nie miał prawa mnie dostrzec ani usłyszeć, a co jeśli moja moc się wyczerpała? W prawdzie nigdy nie odnotowano takiego przypadku, żeby ktoś stracił moc, ale kto wie? Od zawsze czułem, że różnię się od reszty. Zamknąłem oczy i kiedy nie wyczułem aury Baekhyuna, wyszedłem z ukrycia. Poprawiłem kaptur i wyciągnąłem telefon. Wybrałem numer do jedynej osoby, której ufam.
-Halo.
-Luhan, mam problem. Nie wiem co robić. Nigdy o czymś takim nie słyszałem. I..
-Hej uspokój się Chanyeol. Powoli, o co chodzi?
- Wiesz to chyba jednak nie jest rozmowa na telefon -wyszeptałem.
Słyszałem jak tamten westchnął-Za pół godziny u ciebie -powiedział i rozłączył się. Spojrzałem zdziwiony na telefon, wkurzyłem go czymś?
Po piętnastu minutach byłem już w swoim mieszkaniu. Ze względu na to, że miał wpaść Luhan, postanowiłem je trochę ogarnąć. Gdy wstawiałem naczynia do zmywarki, rozległ się dzwonek do drzwi. Pobiegłem je otworzyć i do środka wszedł Lu. Uścisneliśmy sobie dłonie, a on ściągnął buty i kurtkę. Gdy zamykałem drzwi, tamten bez słowa poszedł do pokoju i usiadł na kanapie. Usiadłem na przeciwko w fotelu i spojrzałem na blondyna, który wgapiał się we mnie intensywnie tymi swoimi sarnimi oczami. Na jego uroczej twarzy teraz malował się grymas niezadowolenia.
- Chanyeol- powiedział.
- Tak?
- Powiesz mi wreszcie o co chodzi? -Zapytał, krzyżując ramiona. Ktoś tutaj wstał lewą nogą. Przejechałem ręką po włosach i westchnąłem.
- To poważna sprawa, chyba nawet bardzo poważna. I...- zmarszczył brwi - Jezu! Luhan czy ty jesteś na mnie zły, czy co? -Nie wytrzymałem. Wyraz jego twarzy momentalnie się zmienił, spuścił oczy i przgryzł wargę.
- Przepraszam. Mam po prostu problemy z podopiecznym. -zacisnął pięści na rękawach swojej czarnej bluzy. Zrobiło mi się głupio, przecież nie tylko ja mam problemy. Jesteśmy przyjaciółmi od dawna, a ja nie zauważyłem, że Luhan również jest czymś zmartwiony.
- Wybacz, że tak na ciebie naskoczyłem. Chcesz może o tym pogadać?
-Nie! Nie potrzeba -zaprzeczył szybko - To ja ciebie miałem wysłuchać. Nie przejmuj się mną. Na prawdę. - zmusił się do lekkiego uśmiechu.
Nadal się wachałem, no ale Lu jest dorosły, sam podejmuje decyzje. Nie mając innego wyboru, zacząłem mówić :
- Wspominałem ci, że Baekhyun miał wypadek? -pokręcił głową przecząco - Baekhyuna potrącił samochód i był w szpitalu. Ja oczywiście tam byłem, tylko, że wszedłem również do jego pokoju. - blondyn otworzył szerzej oczy.
- Chanyeol, nie podoba mi się to. Do czego ty dążysz?
- Zdjąłem na ten czas czar niewidzialności i... rozmawiałem z nim. Po prostu nie wytrzymałem, ale nie martw się potem usunąłem mu wspomnienia -
Po chwili, która dla mnie była wiecznością :- To było bardzo nierozważne zachowanie.-
Nie spodziewałem się takiej spokojnej reakcji, tylko że :- Tylko to nie jest koniec opowieści -wykręcałem palce w zdenerwowaniu.
- Dzisiaj śledziłem go, i przez
przypadek na mnie wpadł i przeprosił mnie, a ja głupi odpowiedziałem, że nic się nie stało. I on, Baekhyun zareagował na mój głos. - zrobiłem pauze i po chwili dodałem, drżącym głosem - Luhan on mnie zobaczył.❇❇❇
Dziękuję bardzo tym osobom, którym chce się czytać moje wypociny.
CZYTASZ
Fake angels #Chanbaek ✔
FanfictionBaekhyun prowadził normalne życie. Dopóki jednego dnia nie dowiedział się, że posiada anioła stróża. Przystojnego anioła, który w dodatku kocha się w Baekhyunie. Tylko czy to dozwolone by anioł i człowiek mieli jakiś kontakt, a co dopiero zakochali...