---Chanyeol ---
Prawie oficjalnie zamieszkałem razem z Baekhyunem i Sehunem. Tylko jeden raz byłem w swoim mieszkaniu i to tylko po to, żeby spakować trochę swoich rzeczy. Baekhyun zrobił mi miejsce w szafie, wspólne spanie czy branie prysznica stało się dla nas codziennością . Z racji tego, że jestem jego aniołem stróżem to jestem bardzo do niego przywiązany, ale teraz po spędzaniu z nim całych dni, to nie potrafię sobie wyobrazić choćby minuty bez mojego Hyuna. Dzisiaj po rehabilitacji, poszliśmy do oceanarium , taka zachcianka Baeka. Z jednej strony się cieszył, bo nie musiał za mnie płacić, a z drugiej był zły, bo nie pomyślał, że będzie tyle ludzi. Biedny nie mógł się odzywać przez cały czas, aż się w nim buzowało. Dla takiej gaduły jak on ciężko jest wytrzymać bez mówienia. Ja za to miałem z niego ubaw, co chwilę zadawałem mu pytania i prowadziłem irytujący go monolog. Przyznam, że sprawiało mi satysfakcję patrzenie na jego morderczą minę. Jednak po powrocie do domu, ten rzucił się na mnie z pięściami, krzycząc, że kiedyś tego pożałuję. Gdy się uspokoił, postanowiliśmy, że zamówimy pizzę. Dzień byłby udany, gdyby nie pewna osoba, która rzadko bywała w swoim mieszkaniu, która siedziała na MOIM miejscu, jadła MOJĄ część pizzy i patrzyła z dziwnym błyskiem w oku na MOJEGO Baekhyuna. Wpatrywałem się uporczywie w niego jakbym chciał wypalić dziurę w jego czole. Od kiedy to on ma prawo tak patrzeć na Baeka. Kiedy myślałem, że już bardziej mnie nie wkurzy, ten wyciągnął swoją rękę i chwycił dłoń Baekhyuna.
- Baekhyun, ale nadal będę mieć wyrzuty sumienia dopóki ci tego nie wynagrodzę.-udawał, że się zastanawia - Co ty na to, żebyśmy jutro poszli na miasto coś zjeść i się napić?-Z wielką chęcią! - odpowiedział Baek, starając się być poważnym. Wiedziałem, że się powstrzymuje od choćby skakania z radości, albo jeszcze czegoś gorszego. Wytrzymałem w tej kuchni jeszcze tylko pięć minut, potem zły poszedłem do pokoju Baekhyuna i usiadłem na parapecie z podkulonymi nogami. Jeszcze trochę, a szlag by mnie trafił. Już zaczynało mi się robić niedobrze od patrzenia na znaczące spojrzenia Sehuna posyłane w kierunku Baeka. Nie rozumiem czemu tak jestem o niego zazdrosny. Co mnie to obchodzi czy oni się wybierają na randkę, czy co. Albo czy będą razem. Przecież jestem tylko głupim aniołem stróżem, którego zadaniem jest tylko ochrona swojego człowieka. Nie mam prawa być zazdrosny i mieszać się w sprawy sercowe. Jednak widok rozpromienionego Baekhyuna w towarzystwie tego Sehuna, sprawił że zabolało mnie serce. Cholera jasna.
Spojrzałem w dół na ludzi spieszących się do domów. Może już w końcu czas dać trochę przestrzeni Hyunowi? Może czas już wrócić do własnego domu.Nie wiem jak długo tak siedziałem, ale na pewno długo bo bolały mnie wszystkie mięśnie. Po chwili przyszedł Baek z uśmiechem na ustach, zapalił światło.
- Przyniosłem ci kawałek pizzy. Specjalnie odłożyłem go dla ciebie.
Postawił talerz na biurku i gdy zobaczył moją minę od razu przybrał poważny wyraz twarzy.
-Stało się coś? - Odwróciłem głowę w stronę szyby.
-Nie, czemu.
-Bo wyglądasz jakbyś chciał kogoś zabić.
Może chcę, ale tą wiadomość wolałem zatrzymać dla siebie. Więc nic mu nie odpowiedziałem. W jednej chwili znalazł się koło mnie i schylił się i obrócił głowę tak by spojrzeć mi w twarz.
- Znowu zazdrość? No weź Chanyeol.
Prychnąłem i odsunąłem jego twarz ręką.
- Nie jestem zazdrosny, nie byłem i nie będę.- Acha. Skoro tak mówisz. -głośno westchnął - Tak się zastanawiałem, czy ty musisz być koło mnie przez cały czas? -Zapytał się przyciszonym głosem. Nie spodobało mi się to pytanie. Odwróciłem głowę od szyby i spojrzałem na Baekhyuna. Ta sytuacja robiła się niezręczna.
CZYTASZ
Fake angels #Chanbaek ✔
FanfictionBaekhyun prowadził normalne życie. Dopóki jednego dnia nie dowiedział się, że posiada anioła stróża. Przystojnego anioła, który w dodatku kocha się w Baekhyunie. Tylko czy to dozwolone by anioł i człowiek mieli jakiś kontakt, a co dopiero zakochali...