7. Twój anioł stróż

478 59 17
                                    

---Baekhyun ---

Obudziłem się z bólem głowy, uchyliłem powieki, ale gdy zobaczyłem, że jest nadal ciemno, zamknąłem oczy. Leżałem spokojnie na wznak, próbując zebrać myśli. Nie wiedziałem, która jest godzina, ani kiedy ja w ogóle położyłem się spać. Jedynie w głowie miałem strzępki snu, w którym to tłukłem poduszką wysokiego chłopaka. Ziewnąłem, szeroko otwierając usta i przykryłem się szczelniej kołdrą. Kiedy zaczynałem znowu odpływać do krainy snów, usłyszałem kichnięcie.

- Na zdrowie. - powiedziałem zaspanym głosem.

- Dziękuję. - odpowiedział mi ktoś niskim głosem.

Czekaj co?!

Otworzyłem szeroko oczy i powoli wyciągnąłem lewą rękę, która natrafiła na rękaw skórzanej kurtki. Szybko zabrałem rękę jak oparzony. Właśnie dotknąłem ramię jakiejś osoby leżącej obok mnie.

- Czyli to nie był sen? - zapytałem zrezygnowany. Chłopak obok prychnął rozbawiony.

- Nie Baekhyun. - Po usłyszeniu jego głosu, przypomniałem sobie wszystko co się wcześniej wydarzyło.

- Kim ty jesteś?

- Park Chanyeol. Twój anioł stróż.

Zastanawiałem się czemu ja jeszcze nie uciekałem, nie krzyczałem, cokolwiek. Przecież ten cały Chanyeol, wcześniej, nie wiadomo skąd znalazł się w moim domu, schował się do szafy, potem zrobił z ręki zapalniczkę, a teraz leży sobie ot tak na moim łóżku i mówi, że jest aniołem stróżem. Aniołem!
Zanim zdołałem wymyślić co robić, Chanyeol zaczął opowiadać.

- Pewnie mi nie wierzysz. Nie dziwię ci się. Jednak mówię prawdę. Czuwam nad tobą od chwili twoich narodzin, znam cię na wylot. Na przykład, na prawej stopie masz małą bliznę, po tym jak w wieku pięciu lat nastąpiłeś bosą stópką na rozbite szkło. Także wiem, że masz niesamowity talent jeśli chodzi o śpiew. Uwielbiam słuchać jak śpiewasz. Szkoda, że robisz to tylko gdy jesteś sam.

Mogłem sobie tylko wyobrazić, że gdy wypowiadał te słowa to się uśmiechał.

- Boże teraz pewnie jeszcze bardziej uważasz mnie za psychola. -

- Nie wiem czemu, ale ci wierzę. Naprawdę, proszę mów dalej.

Chanyeol poruszył się niespokojnie i kątem oka zobaczyłem jak obraca się w moją stronę. Szybko odwróciłem wzrok. Wcale, a wcale się nie zawstydziłem.

- No to....

❇❇❇

Odłożyłem telefon na szafkę. Była godzina 4:35 nad ranem. Rozmowa z Chanyeolem zajęła mi ponad pięć godzin. Dziwię się, że rodzice nic nie słyszeli, ale to całe szczęście. Przez ten cały czas omówiliśmy chyba wszystkie sprawy, te ważniejsze i te całkiem nieistotne. W pewnym momencie temat zszedł nawet na gry komputerowe. Kto by pomyślał, że anioły też grają na komputerach. Inaczej wyobrażałem sobie te istoty, ale tak jak mówił Chanyeol oni nazywają się
" fałszywe anioły ", bo w ogóle nie przypominają tych aniołów ze skrzydłami i aureolami itd. Od Parka dowiedziałem się na ten temat mnóstwo rzeczy, między innymi o magii. Niesamowite, że ona istnieje. Ten fakt bardzo mnie ucieszył.

I co mamo? Kto tu miał rację?

Wracając do tematu, muszę przyznać, że te parę godzin wystarczyło bym polubił Chanyeola i całkowicie zaakceptował to kim jest. Czułem jakbyśmy znali się wieki. W zasadzie to super sprawa możliwe, że jako jedyny z ludzi wiem o istnieniu aniołów stróżów, a swojego mogę widzieć i dotykać, a wszystko za sprawą tego naszyjnika z małymi skrzydełkami, dlatego już nigdy go nie zdejmę. W dodatku mój stróż jest zabawny, utalentowany (wspominał, że sam uczył się grać na pianinie, gitarze i perkusji- szacun) lubi to co ja i najważniejsze jestem jego oczkiem w głowie. Warto też wspomnieć, że jest przystojny, gdybym go spotkał na ulicy na pewno zwróciłby moją uwagę i to nie ze względu na jego śmieszne, odstające uszy.

Spojrzałem na śpiącego obok Chanyeola. Musiałem go mocno zamęczyć swoimi pytaniami. Zasnął na boku zwrócony w moją stronę, z lekko podkurczonymi nogami,( które były strasznie długie, będę musiał się go spytać o jego wzrost). Zmusiłem się, żeby wstać do łazienki. Gdy szybko załatwiłem to co potrzeba, zdjąłem ubrania i w bokserkach i koszulce z powrotem położyłem się do łóżka. Przykryłem nas obu kołdrą i zgasiłem lampkę, stojącą na szafce, którą wcześniej zapaliłem, żeby cokolwiek widzieć. Łóżko było wystarczająco duże na dwie osoby, ale ja po chwili namysłu przysunąłem się jak najbliżej Chanyeola. Jak tylko to zrobiłem, poczułem jak jego ramię obejmuje mnie w pasie.
O matko!
Całe szczęście, że było ciemno, bo zapewne policzki miałem teraz czerwone. Na dodatek Chanyeol przytulił się do mnie jak koala. Jego włosy, pachnące cytrynowym szamponem łaskotały mnie w policzek. Było mi ciepło i przyjemnie. Uśmiechnąłem się szeroko, gdy wyszeptał :

- Dobranoc Baeki.

---Chanyeol ---

Obudził mnie dzwonek telefonu. W całym pokoju rozbrzmiewała już chyba po raz trzeci, piosenka G-dragona. Niezadowolony pobudką, szturchnąłem Baekhyuna, który nadal spał. Leżał rozwalony na łóżku, cały odkryty, bo kołdra leżała na podłodze. Podczas snu strasznie się kręcił, cud, że mnie nie zwalił.

- Baekhyun ktoś dzwoni. Obudź się. - potrząsnąłem jego ramię. Wreszcie otworzył oczy i nieobecnym wzrokiem rozejrzał się. Przeniósł spojrzenie na mnie i rozpromienił się.

- Dzień dobry Chanyeol. -

- Dzień dobry. - wyszczerzyłem zęby w uśmiechu, a w oczach zebrały mi się łzy. Nie sądziłem, że zwykłe "dzień dobry" i uśmiech mogą tak wzruszyć. Znowu rozdzwonił się telefon Baekhyuna.

- Słucham. - Odebrał Hyun, siadając.
- Przepraszam spałem... czternasta? Naprawdę już tak późno?

W czasie gdy on rozmawiał, wstałem i rozciągnąłem się. Dawno nie spało mi się tak dobrze.

- O boże! Całkiem zapomniałem! Daj mi pół godziny. - Baekhyun bez słowa wybiegł z pokoju. Zdziwiony wzruszyłem tylko ramionami. Pościeliłem mu łóżko, a po chwili wrócił Baek z szczoteczką do zębów w buzi. Z torby stojącej koło kartonów, wyciągnął czyste ubrania.

- Szapomniałem całkiem, dsziszaj jadę do Szehuna. - tłumaczył mi, starając się by nie wypadła mu szczoteczka z buzi. Pobiegł z powrotem do łazienki, a po piętnastu minutach wrócił ubrany w rurki i czarną bluzę i z ułożonymi włosami.

- Za niedługo przyjedzie Kyungsoo i wreszcie się wyniosę z tego domu. - Oparł dłonie na biodrach, uśmiechając się przy tym szczęśliwie.
Ubrałem swoją skórzaną kurtkę i buty.

- To ja już będę się zbierał. - Chociaż wcale nie chcę.

- Co? Jak to idziesz? Czemu?

- No...muszę wrócić do własnego mieszkania. -

Baekhyun posmutniał gdy wyminąłem go i wyszedłem z jego pokoju. Miałem już zejść na dół, powstrzymała mnie ręka Hyuna. Spojrzałem na jego minę zbitego szczeniaka.

- Nie idź. Proszę. Przecież musisz zobaczyć gdzie będę mieszkał, żebyś mógł do mnie przychodzić. To co pojedziesz ze mną do Sehuna? -

Zacisnąłem wargi. I jak ja mam go teraz zostawić?

- Dobrze pojadę. - Baekhyun uśmiechnął się promiennie i wciągnął mnie z powrotem do swojego pokoju.

❇ ❇ ❇

Niedługo potem przyjechał Kyungsoo, sam, bo tłumaczył, że Jongin miał zajęcia z baletu. Razem z Hyunem i panem Byun, pozanosili pudła do samochodu. Jeszcze Baekhyun pożegnał się z rodzicami, obiecując, że wkrótce ich odwiedzi. Jak upewnił się, że na pewno wsiadłem z nimi do samochodu, dał znać Kyungowi, żeby ruszać.

❇ ❇ ❇

Dziękuję za gwiazdki! ^^

Fake angels #Chanbaek ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz