5. Mogę ci pomóc

489 65 3
                                    

---Luhan ---

- Czy ty oszalałeś?! - wykrzyczałem do słuchawki.

Przed chwilą zadzwonił do mnie Kris i ten debil wesołym głosem powiedział, że był u Chanyeola. On miał być geniuszem, a okazuje się, że jest głupi jak but.

- Błagam powiedz, że nie pytałeś się go o Baekhyuna. - wyjęczałem.

Po drugiej stronie zapadła cisza. W końcu odpowiedział przeciągając samogłoski.

- Niiieee.

Złapałem się za głowę. Przez niego cały plan może szlag trafić. Z nerwów chodziłem w kółko po pokoju.

- A nie pomyślałeś, że Chanyeol może coś podejrzewać? Do cholery, przecież ty go może raz w życiu odwiedziłeś i nagle wpadasz do niego i wypytujesz o życie prywatne. -
Kris prychnął.

- Wyluzuj, rozmawiasz ze specjalistą. -zmarszczyłem brwi.

- No i dowiedziałem się czegoś ciekawego.- zrobił dramatyczną pauze - Chanyeol zgubił swój naszyjnik, a raczej tylko tak twierdzi.

- No i co z tego?

- Nic nie rozumiesz - prychnął poirytowany. - To jest nasz problem, naszyjnik.

- Czy ty coś piłeś? - zapytałem.

- Nie wytrzymam. Ja już wszytko wiem. To przez naszyjnik Baekhyun widzi Chanyeola! Bo Chan wcale go nie zgubił, tylko dał jemu. Z tego co mówiłeś, Chanyeol zdjął czar niewidzialności gdy był w szpitalu, a że zawsze go nosił więc na 100% tamtego dnia również miał łańcuszek na sobie, który przejął magię. Więc za każdym razem jak ktoś dotknie naszyjnika zobaczy Chanyeola!

Zatkało mnie, ta teoria była szalona, ale genialna. Cofam wcześniejsze słowa, on naprawdę był geniuszem. Rzeczywiście Chanyeol ostatnio nie miał na sobie tego łańcuszka. Nigdy go nie ściągał, więc możliwe, że dał go Baekhyunowi. Idiota sam narobił sobie problemów.

- To co z tym zrobimy? Jak chcesz zabrać mu ten naszyjnik?

- Musimy poczekać, aż Baekhyun wprowadzi się do Sehuna, wtedy zabierzemy naszyjnik. Bez niego Baek nie zobaczy Chanyeola i wszystko powinno wrócić do normy. -

Uśmiechnąłem się. Jest sposób na to, żeby Chanyeol został ze mną, żeby pozostał aniołem.

Odwróciłem głowę, słysząc pukanie do drzwi.

-Muszę kończyć. - Szybko się rozłączyłem nawet nie czekając na odpowiedź Krisa.

-Proszę! -krzyknąłem. Do pokoju wszedł Xiumin, który przygarnął mnie do siebie, kiedy skłamałem mu o tym, że zalało mi mieszkanie. Nie mogłem mu, przecież powiedzieć, że tak na prawdę ukrywam się przed Chanyeolem. Na szczęście nie pytał się jeszcze, czemu ta awaria w moim mieszkaniu trwa już od tygodnia.

-Luhan, wychodzę do sklepu. Potrzebujesz czegoś? -

-Nie dzięki. - Usiadłem na łóżku i zacząłem czytać jakąś książkę. Xiumin nadal stał w przejściu i uważnie mi się przyglądał tymi swoimi kocimi oczami. Podniosłem wzrok na niego.

-Jeszcze tu jesteś? -zapytałem.

Zdawałem sobie sprawę z tego, że ostatnio zachowuję się dosyć niegrzecznie, ale nie miałem ochoty być miły, gdy ja tu przeżywam ciężkie chwile.

-Ostatnio dziwnie się zachowujesz. Czy wszytko w porządku?

-Oczywiście. - odpowiedziałem, zaciskając pięści.

-Nie wygląda. - stwierdził - Lu, mogę ci pomóc. Wystarczy, że powiesz mi o co chodzi. - zbliżył się do łóżka na co ja usiadłem wyprostowany.

-Mówiłem, że nic się nie dzieje. - zaczynałem się złościć. Xiumin zrobił zmartwioną minę.

-Proszę cię Luhan. -

Usiadł na łóżku i położył rękę na moim kolanie.
Nienawidzę gdy ktoś bawi się w psychologa. Do cholery, jak będę chciał to komuś się wyżalę . Jestem dorosły, wiem co mam robić.
Gdy zobaczyłem, że znowu otwiera usta, coś we mnie pękło. Zerwałem się z łóżka i napotkałem zdziwione spojrzenie Xiumina.

- Zostaw mnie w spokoju!

Wybiegłem z domu nie zabierając niczego. Gdy się zmęczyłem, przystanąłem pod sklepem z odzieżą. Obserwowałem mijających mnie ludzi i samochody na ulicy, dopóki się nie uspokoiłem. Gdy adrenalina mi opadła, zrobiło mi się zimno, dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że jestem ubrany tylko w spodnie i koszulkę z krótkim rękawem. Na dodatek byłem w domowych kapciach. To chyba nie była najlepsza decyzja by uciekać z mieszkania Xiu. Sam nie wiem co mnie napadło, coś za często mi się to teraz zdarza.

Jako, że zamarzałem, wszedłem do sklepu. Po przekroczeniu wejścia od razu zrobiło mi się cieplej. Na szczęście w środku była tylko sprzedawczyni i jakaś kobieta, którym nie towarzyszyły ich anioły stróże. Miałem szczęście. Teraz pozostawał problem, co robić? Pozostawało tylko jedne miejsce, do którego mogłem pójść, a było nim mieszkanie Sehuna. Lecz gdy tylko przeszedłem przez drzwi na zewnątrz i owionęło mnie zimne powietrze, zawróciłem. Niezadowolony stwierdziłem, że muszę ukraść ubrania. Poszedłem na koniec sklepu do działu męskiego i wziąłem czarną kurtkę puchową i szarą bluzę. Gdy materiały dotknęły mojej skóry, stały się niewidzialne dla ludzkiego oka. Spojrzałem na swoje stopy w kapciach, na których wyszyte były jelonki. Rozejrzałem się po sklepie, szukając butów, przecież nie będę chodził po mieście w kapciach. Niestety żadnych nie widziałem, ale za to mój wzrok powędrował w stronę drzwi do magazynu. Uśmiechnąłem się zwycięsko. Od razu po wejściu znalazłem kogoś adidasy, były trochę za duże, ale darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Tak wyposażony, udałem się do Sehuna.

❇ ❇ ❇

Wszedłem do mieszkania Sehuna. Pomimo dość wczesnej godziny, to wszędzie panowała ciemność. Jednak Sehun był obecny , bo czułem jego aurę. Kiedy wzrok przyzwyczaił mi się do mroku, rozebrałem się i po cichu poszedłem do kuchni. Po ciemku nalałem sobie wody do szklanki i wypiłem ją duszkiem.

Czemu wcześniej nie pomyślałem o tym, żeby tu przyjść?

Tutaj wreszcie się uspokoiłem i poczułem ulgę. Nareszcie nikt nie będzie do mnie gadał, ani się pytał o głupoty.
Stanąłem przed drzwiami do sypialni. Spod drzwi przedostawało się delikatne światło. Więc tutaj się schował.
Wszedłem do środka i wzrok od razu powędrował mi do szerokiego łóżka na środku pokoju, na którym leżał Sehun z rękami złożonymi za głową. Wpatrywał się w sufit nieobecnym wzrokiem. Na nocnym stoliku paliła się mała lampka , a z głośników radia leciała cicho muzyka. Nie myśląc nad tym co robię, obszedłem łóżko i położyłem się na plecach, obok Sehuna. Złożyłem ręce na brzuchu i tak jak on wlepiłem oczy w sufit. Tego było mi potrzeba- cisza, spokój i zapach perfum (który bardzo mi się podobał), leżącego obok mnie chłopaka. Po chwili, obaj westchnęliśmy w tym samym czasie. Uśmiechnąłem się, lekko rozbawiony naszym zgraniem i przewróciłem na bok w stronę Sehuna. Przytuliłem się do poduszki i zapatrzyłem się na profil chłopaka. Leniwie wzrokiem sunąłem po ostrej szczęce, pełnych ustach, ładnie zaokrąglonym nosie i lekko spadzistym czole. Potem musiałem powstrzymać się od tego by nie poczochrać jego farbowanych na blond włosów.
Czasami zazdrościłem mu takiego męskiego wyglądu, bo oczywiście ja zostałem obdarowany delikatną, prawie dziewczęcą urodą.
Przymknąłem oczy, wsłuchując się w jego spokojny oddech. Mógłbym tak leżeć w nieskończoność. Nawet nie wiedziałem kiedy, zapadłem w sen.

Fake angels #Chanbaek ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz