15. Już nie jesteś samotny

434 56 1
                                    

Chodziłem po całym domu, ciągnąc za sobą odkurzacz. Słuchałem przy tym muzyki, kręciłem biodrami i darłem się na cały głos. Mam nadzieję, że sąsiedzi nie będą się skarżyć. Ale co ja poradzę, że takie sprzątanie jest o wiele przyjemniejsze. Gdy uporałem się z odkurzaniem, wytarłem kurze tylko na wysokości oczu. Nie będę robił generalnych porządków tylko ze względu na odwiedziny Kyungsoo i Jongina. Jeszcze wstawiłem naczynia do zmywarki i padłem zmęczony na kanapę. To chyba był pierwszy raz w życiu gdzie tyle sprzątałem. W domu rodziców ograniczałem się do sprzątania własnego pokoju. Spojrzałem na duży zegar ścienny. Była dopiero czternasta, tamta dwójka miała przyjść o siedemnastej. Jak tak sobie leżałem i słuchałem muzyki to miałem wrażenie, że o czymś zapomniałem. Kiedy miałem już wyśpiewać refren piosenki, pojawił się z nikąd Sehun i nachylił się nade mną.

-Jezu! - Krzyknąłem i drgnąłem przestraszony. Zdjąłem słuchawki i pstryknąłem w czoło blondyna.

-Masz tak więcej nie robić, bo zawału dostanę. - Upomniałem go. Chłopak pokręcił głową z niedowierzaniem.

-Wołałem cię, ale zamiast odpowiedzi słyszałem twój śpiew.

-To słyszałeś jak śpiewam? - Skrzywiłem się.

-Wiesz trudno było nie słyszeć. Już na klatce schodowej cię słyszałem.

-Ups? -Wzruszyłem ramionami i wstałem z kanapy przeciągając się.

-Co tu tak czysto? - Rozejrzał się wokół Sehun.

-No przecież Kyungsoo by zawału dostał jakby zobaczył jaki był tu bałagan. Podreptałem do kuchni i wsadziłem do mikrofalowki mandu, przeniesione od naszej przemiłej sąsiadki. Sehun podążył za mną i usiadł przy stole.

-A czemu miałby zawału dostać? Przecież go tu nie ma. - Zapytał mnie zdezorientowany. Przygryzłem wnętrze policzka. To o tym zapomniałem. Nie powiedziałem mu o gościach, ani że moja mama przyjdzie w niedzielę. Wyjąłem talerz z mandu z mikrofali i postawiłem przed Hunem. Podałem mu pałeczki i usiadłem naprzeciwko.

-Bo zapomniałem ci powiedzieć, ale on i Jongin dzisiaj przychodzą o siedemnastej.

-Jongin tu będzie?! - Z trudem przełknął pierożka.

-No przecież mówię. A co to źle? Myślałem, że się to twój najlepszy przyjaciel? - Przechyliłem głowę na bok i oparłem łokcie na blacie stołu. Sehun wolno przeżuwał jedzenie, unikając mojego wzroku.

- Chyba jedynym. - Wymamrotał cicho. - Tylko on nazywa to przyjaźnią. My się znamy ledwo dwa miesiące. Jongin po prostu jednego dnia podszedł do mnie i zagadał. Od tamtej pory nie dawał mi spokoju. Ja wręcz od niego uciekałem przez pierwsze dni. Mówiłem mu, żeby mnie zostawił, ale on jest strasznie uparty. Dzwonił do mnie i przychodził tutaj przynosząc zawsze coś do jedzenia. Aż w końcu zacząłem go lubić, chociaż na początku miałem ochotę go zatłuc. I dopiero teraz, gdy tu zamieszkałeś nie zaczepia mnie tak jak wcześniej. Ahh sorry, że cię zanudzam.

Pokręciłem głową.
- Nie ani trochę. Nie wiedziałem, że Jongin jest taki wrażliwy i dobry.

- O co ci chodzi?- odłożył pałeczki na stół. Wziąłem głęboki wdech.

- Sehun chodzi mi o to, że on wyciągnął do ciebie rękę. Mieszkam tu już trochę i zauważyłem, że nie masz innych przyjaciół. O twoich rodzicach też nic nie słyszałem. Nikt do ciebie nie dzwonił, nie przychodził, ani ty nigdzie nie wychodziłeś na imprezy. Widać, że jesteś samotny. - Sehun siedział nieruchomo, ściskając mocno pięści. Wyglądał na zestresowanego. Nie wiem czy dobrze zrobiłem mówiąc mu swoje przemyślenia. Pod wpływem chwili wstałem i podszedłem do niego. Uniósł na moment swoje smutne oczy na moją twarz, a mnie tak rozczulił ten widok, że usiadłem mu na kolanach i mocno go przytuliłem. Na początku cały się spiął, ale potem rozluźnił się i odwzajemnił uścisk. Wtulił swoją twarz w zagłębienie mojej szyi, a ja delikatnie gładziłem jego plecy.

- Ale wiesz teraz już nie jesteś samotny. - Wyszeptałem - Masz Jongina i mnie, myślę że z Kyungsoo też się zaprzyjaźnicie. Zobaczysz będzie z nas fajna paczka przyjaciół.

- Dziękuję.

---Sehun ---

- Sehun! - Gdy otworzyłem drzwi, rzucił się na mnie Jongin razem z jego psem. Mocno mnie przytulił, miażdżąc mi przy tym żebra. Pudel zaś skakał na mnie, merdając ogonem jak szalony. Kim zachowywał się jakbyśmy nie widzieli się nie wiadomo jak długo. Brakowało tylko, żeby mnie pocałował. Czekajcie cofam to. Kiedy miałem odepchnąć jego ręce, dostałem od niego mokrego całusa w policzek.

- Kim Jongin. Co ty wyprawiasz? - Ktoś chwycił Niniego za ucho i odciągnął ode mnie. Dopiero teraz zauważyłem Soo, który z poirytowaniem przyglądał się całej tej scenie.

- Cześć wam. - Powiedziałem, ale mnie nie usłyszeli.

- No witam się z moim kochanym przyjacielem. - Poczochrał moje włosy, pacnąłem go w rękę i przygładziłem swoje włosy. Do poprawił swoje okulary i bez słowa minął nas i poszedł do kuchni gdzie przebywał Baek. Oparłem się o ścianę i czekałem, aż Jongin się rozbierze. Gdy zdjął kurtkę już miałem iść do tamtej dwójki kiedy do moich pleców przytulił się Kim. Zdążyłem się przyzwyczaić do jego, niektórych wybryków, ale to już była przesada.

- Co ty robisz? Przypominam, że twój chłopak jest w kuchni i cię zabije jak to zobaczy. -

- Nie zabije, on wie jak cię kocham. No właśnie przepraszam, że się nie odzywałem. Chciałem dać Ci trochę przestrzeni i czas na zakumplowanie z Bekonem. - Zaczął bujać nami na boki. - Wybaczysz mi? - Zapytał się słodkim głosikiem.

- Nie głupku.

- Sehun! - Wyślizgnąłem się z uścisku i zakrywając usta poszedłem do kuchni. Usiadłem na krześle obok Baeka, który zawzięcie o czymś dyskutował z Kyungsoo. Nadal zakrywałem usta obiema rękoma. Nie chciałem by zobaczyli mój szeroki uśmiech. Nie muszą wiedzieć jak bardzo uszczęśliwiło mnie to, że jesteśmy tu wszyscy razem. Nasza czwórka i biegający po całym mieszkaniu pies. Nawet podobał mi się uścisk Jongina, ale prędzej umrę niż mu się do tego przyznam.

Fake angels #Chanbaek ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz