27

1.4K 63 4
                                    

Uwaga, uwaga!
Jeżeli macie jakieś mega supi obrazki pasujące do tego ff na media, wysyłajcie na pv wiadomości, miłego czytania🤗❣

10:30

Obudził mnie dźwięk sms-a.
Byłam przekonana, że napisał Artur, ale jednak się pomyliłam. Napisał do mnie Remik.

*od Remik*
Zapowiadała się nowa współpraca, szkoda, ale jeżeli twoi rodzicie zmienią zdanie albo ty zyskasz więcej czasu, napisz do mnie. Bardzo chętnie cię przyjmę do mymusic! Pozdro!

Fajnie, że jestem w jego 'rodzince' mile widziana, ale nie w tym momencie kiedy tyle rzeczy mam na głowie. Korzystając z okazji, że mam już telefon w rękach sprawdziłam social media. Typowa nastolatka. Po kilkunastu minutach wstałam, niechętnie ale się udało! Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Wyczesałam je szczotką i już mam się zabierać za suszenie ich. A tu bardzo miła niespodzianka, nie wzięłam mojej suszarki. A chyba nie wspominałam.

Moje włosy są strasznie grube i ciężkie, bardzo długo się je suszy i do tego musi być ogromna moc suszarki, a te hotelowe są do bani. No nic zostaje mi siedzieć przy tym urządzeniu, przed lustrem ok godziny. No świetnie!

~*~

Po długiej dosyć męczarni, wysuszyłam te moje nieszczęsne włosy! Umyłam zęby, podmalowałam się trochę oraz przebrałam się w koszulkę z poketów, biała z szarą kieszonką, w której znajduje się mops. Jest taki słodziutki, bo pokazuje środkowy palec.
Włożyłam jeszcze czarne rurki i napisałam do Artura.

*do Arturek*    
Hejka, jesteś w domu?

Po chwili dostałam odpowiedź.

*od Arturek*
Hej, jestem możesz wpaść właśnie robie zapiekany makaron, na pewno będzie ci smakował, przecież jestem świetnym kucharzem, prawda?

*do Arturek*
Oczywiście, zaraz będę:*

Wzięłam do mojego plecaka, ale to jednak worek: portfel, powerbank i legitymacje z niemieckiej szkoły, wszędzie ją biorę 'na wypadek'. Włożyłam jakieś pierwsze lepsze białe trampki, zarzuciłam na siebie katanę i przy wyjściu szybkim ruchem wzięłam klucze leżące na stoliku kawowym. Wyszłam z pokoju zamykając go. Szybkim krokiem szłam przez bardzo długi korytarz, wydawał się nie mieć końca. Z daleka widziałam tuż przy windzie postać podajże na moje oko to był mężczyzna. Wolałam się nim nie przejmować, przecież ja tylko stoję sama na przedostatnim piętrze, luuuzik.. Po niepewnym przejściu korytarza, byłam już pod windą, o dziwo nikogo tam nie było. Dziwne, gdzie ten facet? Trudno nie będę sobie nim gitary zawracać, kliknęłam przycisk, aby winda przyjechała. Uznałam, że bardzo wolno jedzie więc spokojnie mogę jeszcze ogarnąć social media. Po chwili usłyszałam kroki. Słyszalne były zza mnie. Czyli tu jednak ktoś był? Kroki się wydawały co raz bliżej, ten 'ktoś' chodził w tą i z powrotem. Uznałam, że schowam telefon, bo być może ta osoba mogłaby być złodziejaszkiem. Kroki powielały się, były coraz głośniejsze, w którymś momencie mogło się nawet czuć zapach perfum i chłód bijący od tego 'kogoś'. Dziwne zazwyczaj od osoby bije ciepło. Hmm. Winda jeszcze miała do przejechania 2 piętra i już mogę jechać. Znowu słyszę kroki, tylko teraz jakby jakiś tabun przebiegał po całym korytarzu. Są już bardzo blisko mnie jak i windy. Coraz bliżej. Są już blisko. Ciekawe co bym ujrzała patrząc się w tył, tam skąd dochodzą te kroki. Tak też chyba zrobie, odwróciłam się powoli i nie pewnie na pięcie, usłyszałam tylko huk. Gdzie ten 'ktoś'? Może go nawet nie było, tylko co spowodowało ten huk. Szłam w kierunku komody na korytarzu. Wyglądała dość dziwnie, tak pusto. Dlaczego? Obraz, który przed chwilą tu wisiał był na przeciwnej stronie korytarza, leżał pod ścianą. Nie był w dobrym stanie płótno było przebite. Ktoś musiał zrobić to ręką. Albo inną częścią ciała. No trudno, to już raczej nie moja sprawa tylko hotelu. Weszłam do windy i w spokoju zjechałam na parter. Przywitały mnie miło recepcjonistki i powoli wychodziłam z budynku. Nie jadłam śniadania, więc pójdę do Starbucksa. Tradycyjnie. Zamówiłam rogala i cappuccino.

Konsumowałam posiłek w bardzo szybkim tempie żeby jak najdłużej być u Artura. Po upływie ok. 6 minut wyszłam z kawiarni i szybkim krokiem ruszyłam w stronę bloku Arcziego. Ciekawe co on takiego upichcił. Stoję już pod jego blokiem, tak dlaczego nie wchodzę? Przez to wszystko zupełnie zapomniałam pod jaki numerem on mieszka.
No nie będę tak stać napisze do niego.

*do Arturek*
Jest sprawa, jaki masz numer mieszkania.

*od Arturek*
14 ciołku mały

Zadzwoniłam pod dany numerek.

-Zapraszam słoneczko.- usłyszałam z domofonu. Weszłam po schodach, bardzo szybko. Tak to nawet sprintem nie biegliście uwierzcie.

Zapukałam do drzwi.
Otworzyła mi Kosia.

-Hejka malutka.- chciałam ją przytulić, a ona pobiegła sobie w głąb domu. No nic czekam aż wróci. Długo nie czekałam, aż ktoś się zjawi. Zza drzwi wyszedł Artur.

-Hej kochanie.- uśmiechnął się szczerze, a mnie ogarnęło wewnętrzne ciepło i spokój.

Heejka😍 Długo nie wstawiałam rozdziału i za to was bardzo przepraszam, ale musiałam się przyłożyć do nauki.
Teraz mam 2 tygodnie wolnego so będą rozdziały częściej i Martyna będzie miała co czytać na noc😂😂😂
Gwiazdkujcie🌠 i komentujcie📝
Mam nadzieję, że da się chociaż czytać ten rozdział. Wybaczcie pisałam o 4 nad ranem😂 Miłej soboty wszystkim!

Jeżeli zobaczycie jakiś błąd w rozdziale, napiszcie w komentarzu!

Come back, bae...|| Artur SikorskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz