40

1.2K 55 13
                                    

*no srka, zdjęcia mi się kończą💔*

Obudziłam się w moim pokoju co mnie zdziwiło. Myślałam, że będzie gorzej, a jednak!
Ola leżała pod łóżkiem na karimacie, chyba chciała być przy mnie. Martwi się, o mnie, chociaż mój organizm jest chyba na stanie wyczerpania. Co ukrywać, nie jestem pewna, że zostanę na tym świecie jeszcze długo. Ale jestem prawie pewna, że rak powrócił. Czuję to w środku, coś mi to podpowiada. Może powinnam powiedzieć to Oli żeby poszła ze mną do lekarza? Dowiedzieć się co mi serio jest, bo już nie wiem nic o sobie.

-O obudziłaś się?- zapytała wyrywająca mnie ze stanu umysłu siostra.

-Taak, chwilę przed Tobą.- odpowiedziałam patrząc się nadal w jeden punkt.- A co mi się w ogóle stało?.- zapytałam nie pewna.

-Wstałaś wczoraj rano, ogarnęłaś się i w ogóle. Przyszłaś do kuchni na śniadanie, po czym ogarniałaś swój telefon. Czytałaś coś i płakałaś w jednym momencie. Uznałam, że piszesz z Arturem, zignorowałam twoje zachowanie dopóki nie usłyszałam dość głośnego huku. Wtedy leżałaś już na podłodze. Przytomna, widocznie zemdlałaś. Zadzwoniłam po karetkę. Przez całą noc się nie obudziłaś, dawali ci różne leki i zrobili pare badań. I przekazali mi wiadomość, która może tobą wstrząsnąć, więc obiecaj mi, że przyjmiesz to normalnie na klate.- złapała moją rękę.

-Mam raka tak?- zapytałam łamiącym się głosem powstrzymując łzy.

-Niestety..-wyszeptała płacząc mi na zaciśniętą rękę.

-Ej, Ola. Ja teraz nie mogę się dołować! Muszę mieć pozytywne nastawienie, dużo motywacji i wiary, że uda mi się to pokonać drugi raz. W tej przygodzie grają uczucia, to zawsze wygrywa. Dam radę! I proszę nie dołuj mnie już.- uśmiechałam się na siłę, obejrzałam się za siebie i dopiero teraz zauważyłam kroplówkę obok łóżka.

-Dobrze, trzymam za Ciebie kciuki.- szybko otarła łzy z policzków.- Masz gościa.- wydukała wychodząc z pokoju.- Do później.- wyszła, a wymienił ją Artur. Najważniejsza dla mnie osoba w tej sytuacji. To on daje mi siłę na wszystkie dni. Jego uśmiech daje mi takiego power'a, że to silniejsze niż chemia. Potrzebuje go do pokonania tej walki.

-Kochanie.- podbiegł do mojego łóżka, uklęknął i przytulił mocno.

-Tak bardzo Cię potrzebowałam.- powiedziałam patrząc w jego niebieskie oczy.

-Ja też Cię bardzo potrzebowałem i potrzebuje.- szepnął i położył swoją głowę na moim brzuchu i zacisnął mocno moją rękę.
Czułam, że płakał, szlochał i to było czuć przez to, że na mnie leżał. Położyłam moją drugą rękę na jego skroni i zaczęłam ją lekko gładzić.

-Będzie dobrze.- zaczęłam po chwili.

-Obiecujesz?- poderwał się.

-Dla Ciebie wszystko.- uśmiechnęłam się ściskając jego dłoń.- Dobra nie dołujmy się, teraz pogadajmy.- zachęciłam go, co wyszło na dobre. Po całej rozmowie, usnęłam.
~*~

perspektywa Artura

*Jesteś moim lekarstwem, skuteczniejszym niż jakakolwiek chemia. Kiedy jesteś obok wszystko się zamyka. Kiedy odchodzisz wszytko się otwiera, ból jest nie do zniesienia i przez ten czas czuje jakbym umierała. Najlepiej byłoby gdybyś był zawsze obok, ale to niemożliwe. Gorzej byłoby gdyby to stało się w Niemczech. Jednym promykiem, który rozpala mój cały organizm jesteś Ty. Część mnie. Miłość.*

Przeczytałem ostatnią wypisaną przez nią stronę pamiętnika. Ona mnie potrzebuje jak nikogo innego. Jednego uczucia.. Miłości.
Tylko to mogę jej dać żeby zwyciężyła walkę.
Jak jej to ukazać. Będzie ciężko. Nie mogę jej teraz mieszać w moje problemy, musi najpierw wraz ze mną ogarnąć jej chorobę. Wiem co zrobię.

/narrator

Po tym mądrym przemyśleniu/spostrzeżeniu Artura od razu wyszedł z pokoju, w którym spała Zuzia. Po cichu zamknął drzwi i wystartował na dolne piętro niczym torpeda. Od razu sięgnął po swoją komórkę, wykręcił pewien numer i niezwłocznie wcisnął zieloną słuchawkę. Chwilę czekał, aż osoba po drugiej stronie raczy odebrać swoje urządzenie.

-Musimy porozmawiać.-powiedział niespokojnie brunet.

-Nie mów, że już się zdecydowałeś.-parsknął ktoś po drugiej stronie.

-Słuchaj tylko dzięki temu ona wyzdrowieje, a mnie nie znajdą tutaj, dwie osoby, które łączy jedna ta sama miłość na tym zyskają. Poza tym długo to nie potrwa, najwyżej 2 tygodnie miną, a oni już zaprzestają poszukiwania. Będzie dobrze, obiecała mi to.-odpowiedział na pogardę nastolatek.

perspektywa Oli

Weszłam do łazienki żeby sprawdzić czego brakuje, bo miałam wybrać się do sklepu, ale co  innego przykuło moją uwagę. Sterta ciuchów w koszu na pranie. Może Zuza coś jeszcze ma w pokoju. Ona zawsze ma milion brudnych ciuchów walających się na podłodze. Dość głośno wtargnęłam do pokoju, ale nieskutecznie, bo Zuzia zasypiała, a równie wystraszyłam Artura.

-Przepraszam.- wydukałam.- Ja tylko po pranie.- uśmiechnęłam się sztucznie.
Wzięłam to po co przyszłam i wyparowałam z pokoju. Ruszyłam do pomieszczenia, w którym przed chwilką byłam. Włożyłam brudne ciuchy do pralki, co zajęło mi trochę czasu. Wlałam do wyznaczonych miejsc, odpowiednie płyny. Uruchomiłam urządzenie i strzepnęłam rękoma na znak skończonej pracy.
Umyłam ręce, w tym samym czasie lekko uchyliłam drzwi nogą, bo zza nich usłyszałam znany mi głos. Należał on do Artura.

-Słuchaj tylko dzięki temu ona wyzdrowieje, a mnie nie znajdą tutaj, dwie osoby, które łączy jedna ta sama miłość na tym zyskają. Poza tym długo to nie potrwa, najwyżej 2 tygodnie miną, a oni już zaprzestają poszukiwania. Będzie dobrze, obiecała mi to.-usłyszałam głos nastolatka. Dodał po tym słowa pożegnania i się rozłączył. Słyszałam jak wchodził już po schodach postanowiłam nie zamykając drzwi od łazienki, bo usłyszałby i wzbudzałoby to podejrzenia, że może coś słyszałam. Odwróciłam wzrok i wpatrywałam się w moje ręce. Przez dłuższy czas nie było słychać kroków chłopaka. Uniosłam głowę.

-Aaa!- odskoczyłam na co brunet się zaśmiał.

-Głupi, przestraszyłam się!- mówiłam wycierając ręce w ręcznik.

-No już dobrze, dobrze.- uśmiechnął się.- Idę zrobić sobie herbatę. Chcesz coś ciepłego do picia?- zapytał odwracając temat od jego rozmowy.

<-Z kim gadałeś?- zapytałam stanowczo.

-Nie twój interes, najlepiej będzie jak od was sobie pójdę i zostawię Twoją siostrę, chcesz żeby cierpiała?>

-Haloo?- Artur machał ręką przed moją twarzą, tym samym wyciągając mnie z zamyślenia.

-Ttak..Zrób mi herbatę, proszę musze trochę wy-chillować.- odpowiedziałam ciesząc się, że sytuacja z moich myśli nie zdarzyła się na prawdę.

-Mógłbyś..- zaczęłam.

-Tak z cytryną, Ty i Zuzia jesteście takie same. zaśmiał się i poszedł w stronę kuchni. Na tą całą sytuacje cicho westchnęłam i wyszłam z łazienki.

perspektywa Zuzi

Usłyszałam ciche śmiechy z innego pomieszczenia. Postanowiłam wstać, ale kroplówka mi w tym przeszkadza. Dobra dam sobie spokój, niech chociaż oni na chwilę oderwą się od tej szarej rzeczywistości.

Heja! Ostatnio pisałam tak w kratkę, więc tu postanowiłam dać nieco inny rozdział, ale też bardzo długi, bo na 1000 słów. Mam nadzieję, że się podoba wam taka forma rozdziału. Gwaizdkujcie i piszcie w komentarzu, czy lepiej częściej krótsze rozdziały czy dłuższe ale rzadziej. Buzka i miłej niedzieli!💕

Jeżeli zobaczycie jakiś błąd w rozdziale, napiszcie w komentarzu!

Come back, bae...|| Artur SikorskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz