Prolog

48 4 6
                                    

  Razem z tatą jechałam na przyjęcie urodzinowe jego siostry, cioci Rachel, która mieszka na drugim końcu Sydney. Mama nie pojechała z nami, ponieważ miała wtedy szkolenie. Była godzina 14, przyjęcie zaczynało się na 14:30, a nam zostało jakieś 60 kilometrów.

  Gdy tylko na skrzyżowaniu zapaliło się zielone światło, tata ruszył jak poparzony i na liczniki wybiło 60 km/h, potem 80, a następnie 100.

- Tato, proszę zwolnij. - upewniłam się, że pas jest dobrze zapięty i złapałam się uchwytu w drzwiach po mojej prawej.

-Nie chcę się spóźnić - tylko odpowiedział, a prędkość nie malała.
 
To stało się bardzo szybko. W jednej sekundzie poczułam silne uderzenie i okropny ból w dosłownie całym ciele. A potem ciemność.
 
Pierwsze, co zobaczyłam po przebudzeniu to biel połączona z błękitem. Leżałam na łożku, a przy mnie stała pani w białym szlafroku. Grzebała w szufladzie stolika nocnego. Kiedy zobaczyła, że się wybudziłam, powiedziała coś, ale nie usłyszałam co. Nie słyszałam kompletnie nic. Następnie wyszła z pokoju, a ja znów popadłam w sen.

  Gdy się tym razem obudziłam, przy moim łożku siedziała mama, cała zapłakana, a za nią stał mężczyzna w podeszłym wieku z łysiną na głowie i bujnymi wąsami. 

- Witaj, Samanto. Jak się czujesz? - zapytał lekarz. Teraz wszystko słyszałam. - Pamiętasz, co się stało?

- Jechałam na urodziny cioci. Tylko tyle - powiedziałam z trudem. Mój głos był trochę ochrypły.

- Miałaś wypadek. Samochód twojego taty zderzył się z innym samochodem. Przykro mi, Samanto.

Mama złapała mnie za rękę i wydała z siebie głośny szloch. Dlaczego ona płacze? Przecież żyję. Zaraz... tata. Nie...nie...

- Co z tatą? - zapytałam łamiącym się głosem. - Przeżył, prawda?

Spojrzałam na mamę. Pokręciła przecząco głową i schowała twarz w dłoniach.

- Przykro mi. Nie dało się go uratować, reanimowaliśmy go, ale bezskutecznie.

Poczułam jak gula w moim gardle rośnie, a do oczu zaczęły napływać łzy. Poczułam, jakby moje serce spłonęło, a mój świat zawalił mi się pod nogami.

Tata - człowiek, którego kochałam ponad życie, z którym miałam dużo lepszy kontakt niż z mamą, człowiek, który zaraził mnie swoją pasją do koni na zawsze odszedł. Odszedł i już nie wróci.

Znacie to uczucie? Kiedy tracicie najważniejszą osobę w waszym życiu? 
Kiedy wiecie, że już nigdy jej nie zobaczycie? Tego uczucia nie da się opisać. Jest zbyt okropne.

Zabiła go prędkość.

Teraz już nie kontrolowałam swojego ciała, pozwoliłam łzom lecieć strumieniami i schowałam twarz w dłonie wydając z siebie nieznośny szloch. 


  

He Still Tries Where stories live. Discover now