Rozdział 4

14 3 2
                                    

Stałam jak wryta przyglądając się wardze Luke'a. Znajdował się w niej teraz czarny, okrągły kolczyk. Wiedziałam, że znajomość chłopaka z Michaelem, Ashem i Calumem źle się skończy. Zawsze ubierał się w swetry albo dopasowane bluzy, a teraz? Teraz miał na sobie czarne rurki i bluzkę Nirvany. Nirvany! Przecież on takiej muzyki nie słucha!
Podeszłam razem z Julie do chłopaka nie wiedząc za bardzo, co powiedzieć.

- Luke, eeeh, co ty... znaczy... d-dlaczego...? Ugh, coo... przecież ty... ale...ugh - byłam całkowicie sfrustrowana. Jako oni mogli mu coś takiego zrobić?

- Cóż, jeśli o to pytasz - przejechał dłońmi wokół całego ciała łącznie z wargami - stwierdziłem, że nie chcę już być kujonem, z którego wszyscy się śmieją. No i w sumie wyglądam w tym zajebiście.

Zajebiście? Ja pierdole, wyprali mu mózg.

- Nikt cię nie wyśmiewał! Tylko Mike i Ash, a teraz zobacz co z tobą zrobili.

- A co? Źle wyglądam?

- N-nie al-le to nie twój styl...

- Hej Reed - podszedł do nas Calum z Ashtonem zawieszając ramię na moich plecach. Starałam strącić je, ale nie ustąpił. - Podoba ci się nowy Luke?

- Nie! Co wy żeście z nim zrobili? To nie jest Luke, którego znałam.

- Wam się chyba naprawdę nudzi, najpierw wyśmiewacie go, a potem zmieniacie go na jednego z was. To jest chore - powiedziała z oburzeniem Julie.

Ash zbliżył się do niej oblizując wargi.

- My się chyba jeszcze nie znamy - powiedział uwodzicielskim głosem.

- I się nie poznamy, trzy metry ode mnie albo zarobisz kopa w jaja - odezwała się groźnie.

- Ludzie, odpierdolcie się. Jestem teraz taki i taki kurwa zostanę czy się to podoba, czy nie - powiedział wkurzony Luke.

Matko Boska, zniszczyli go.

- S-słucham? Luke... - prawie wyszeptałam.

- Słyszałaś, odpierdol się albo... - Calum miał już dokończyć, gdy stanął za mną Connor.

- Albo co? - zapytał stanowczo blondyn. Jego piwne oczy pożerały Caluma, a ten zdjął ze mnie rękę.

Ta sytuacja najwyraźniej go rozbawiła, bo uniósł ręce w obronnym geście, a na jego twarzy zawitał szczeniacki uśmiech.

Connor spojrzał na Luke'a, zdziwił się i miał już coś powiedzieć, ale chwyciłam Julie za nadgarstek i powędrowałyśmy do łazienki. Musiałam ochłonąć.

Usiadłam pod ścianą opierając łokcie na kolanach jednocześnie łapiąc się za głowę.

- Jak? Jak mógł się na coś takiego zgodzić? - Julie zaczęła histeryzować - Czemu w ogóle zaczął się z nimi zadawać? Jeszcze do tego ten Ash. Ugh, następnym razem jak się do mnie odezwie to już bez ostrzeżenia dostanie wpierdol. Ha, nie wierzę...

- Julie! - krzyknęłam. Miałam dosyć już tej całej gadaniny, potrzebowałam spokoju, aby to wszystko przetrawić - Czy możesz na chwilę się zamknąć? Takim gadaniem nie pomagasz.

Nigdy się na nią nie wydarłam. Nigdy. Nie dziwne więc, że poczuła się w tym momencie urażona i miała minę skrzywdzonego szczeniaczka.

- Przepraszam... - prawie wyszeptałam - Dla mnie to też jest trudne, okej? Po prostu...ughh... Potrzebuję czasu aby to sobie przyswoić i zastanowić się, co będzie dalej.

Dziewczyna usiadła obok mnie, po czym przytuliłyśmy się. Razem zaczęłyśmy zastanawiać się, jak sprowadzić dawnego Luke'a i czy to w ogóle jest możliwe.

He Still Tries Where stories live. Discover now