Rozdział 7

5 3 0
                                    

Nie wiem czego spodziewałam się po mieszkaniu Caluma, ale nie tego. Było bardzo czysto, wystrój przyjemny i gościnny, ale nowoczesny. Na ścianach panowała biel i jasny beż, a meble były brązowe. Stałam w przedpokoju i przyglądałam się pomieszczeniu.

- Zdejmiesz buty czy masz zamiar stać tak całą noc? - z zamyślenia wyrwał mnie Calum. Stał teraz przede mną w samej bluzie i jeansach.

Posłusznie zdjęłam obuwie i kurkę, a następnie wzięłam swoją torbę i poszłam za Calumem do "mojego" pokoju.

W środku pięknie pachniało lawendą, ściany i meble były białe. Zbyt jasno jak dla mnie, ale musi wystarczyć na pewien czas.

- Dlaczego twoja siostra tutaj nie mieszka? - zapytałam.

- Nie twoja sprawa - odpowiedział szorstko.

Spojrzałam się na niego. Spoglądał teraz w okno, a ręce trzymał w kieszeniach. Twarz miał kamienną.

- Nieważne.

Odłożyłam torbę i włączyłam kaloryfery, bo było mi bardzo zimno.

- Szafa i szuflady są puste, więc możesz tam wrzucić swoje ubrania. Jeśli jesteś głodna to możesz coś zjeść, lodówkę mamy pełną. Tylko nie tykaj mojej szarlotki - ostatnie zdanie powiedział w miarę stanowczo. Mimo woli roześmiałam się.

- A gdzie twój tata?

- Chyba śpi - wzruszył ramionami.

- Dzięki.

Chłopak uniósł brwi.

- A, jasne, nie ma problemu - wzruszył ramionami i wyszedł z pokoju.

Zaczęłam się rozpakowywać i ułożyłam na półkach książki. W pewnej chwili zadzwonił do mnie telefon. Julie. Pewnie mama już u niej była. Albo nadal jest i teraz dzwoni do mnie z jej telefonu. Moje serce przyśpieszyło, ale odebrałam.

- Halo?

- Matko Boska, żyjesz! - usłyszałam przyjaciółkę - Dziewczyno, twoja matka była u mnie przed chwilą. Powiedziała, że uciekłaś.

- Wiedziałam, że przyjdzie do ciebie - prychnęłam.

- Ale... Dlaczego? Co się stało?

- Ponieważ Louis uwięził mnie w samochodzie i zaczął obmacywać kiedy ciebie odwieźliśmy - na samo wspomnienie mój głos zaczął się łamać, a do oczu napłynęły łzy - Najgorsze jest to, że mama mi nie uwierzyła, kiedy jej o tym powiedziałam.

- Co?! Boże! Musisz to zgłosić na policję!

- Nie ma mowy! Policja nic nie da, a może tylko zaszkodzić.

- Gdzie ty teraz jesteś?

- Lepiej będzie, jeśli się nie dowiesz. Mogę cię tylko zapewnić, że mam dach nad głową.

- Sam, powiedz mi. Mogę ci pomóc.

- Jak? Nie jesteś w stanie mi pomóc. Nikt nie jest... - teraz rozpłakałam się całkowicie - Proszę, nie dzwoń do mnie. Skontaktuję się z tobą w najbliższym czasie. Nie mów nic chłopakom, to pogorszy sprawę.

- Dobrze - pociągnęła nosem - Ale pamiętaj, że w razie czego pomogę ci.

- Kocham cię - mówiąc to rozłączyłam się.

Teraz dałam się ponieść emocjom i po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Schowałam twarz w dłonie i wydałam z siebie stłumiony szloch. Zaczęły mi się przypominać najgorsze chwile w moim życiu - śmierć ukochanej babci, wypadek taty, poznanie Louisa, przeprowadzka Ashley i teraz ta sytuacja w samochodzie.

He Still Tries Where stories live. Discover now