Rozdział 8

6 3 0
                                    

Calum
- Kurwa, chowaj się. To twoja matka - powiedziałem kiedy wyjrzałem przez wizjer.

Sam spanikowała i szybko pobiegła na górę, prawie przewracając się na schodach. Kiedy całkowicie zniknęła mi z oczu, otworzyłem drzwi. Za zewnątrz stała brunetka w średnim wieku. Miała krótkie włosy, piegowaty nos i szaroniebieskie podkrążone oczy. Najwyraźniej nie spała całą noc.

- Witaj, Calum - uśmiechnęła się niewyraźnie - Mam nadzieję, że nie przeszkadzam?

- Um, właściwie to...

- Chciałam się ciebie zapytać -przerwała mi - czy widziałeś dzisiaj Sam?

- Sam...?

- Jesteście w jednej klasie. Brunetka mojego wzrostu, ubiera się na ciemno, lubi siatkówkę.

- A, tak. Kojarzę, ale nie widziałem jej. Właściwie to nie zadaję się z dziewczynami tego typu - powiedziałem obojętnie.

- Oh...um, no tak. W każdym razie, jakbyś ją spotkał to proszę, mógłbyś mnie o tym powiadomić?

- No dobra, ale czemu pani mnie o to prosi?

- Uciekła z domu i nie wróciła na noc - westchnęła - Martwię się o nią tym bardziej, że nigdy się tak nie zachowywała...

- Może miała powód - mimo woli powiedziałem to z naciskiem i powagą.

Pani Reed spojrzała na mnie z zaskoczeniem. Podtrzymałem jej wzrok beznamiętnie, lecz trochę poważnie. Zmarszczyła brwi i spróbowała zajrzeć do środka, ale częściowo jej to uniemożliwiłem.

- A kiedy twój tata wróci z pracy? - siliła się na obojętność, ale słychać było w jej głosie lekkie zaniepokojenie.

- Późno. Chyba o 20:00 jeżeli się nie mylę.

- Mhm, dobrze. Będę już iść, miłego dnia - uśmiechnęła się sztucznie i poszła do swojego domu.

Zamknąłem drzwi i zawołałem Sam, aby zeszła na dół.

Sam

Usłyszałam zamykające się drzwi, a następnie nawołującego mnie Caluma. Zeszłam na dół i zobaczyłam chłopaka grzebiącego w lodówce.

- I co powiedziała? - zapytałam, mimo że już chyba znałam odpowiedź.

- Poprosiła, abym ją poinformował kiedy cię spotkam - odpowiedział nie odrywając wzroku od lodówki.

- Niedługo będzie pizza. Nie powinieneś teraz objadać się - powiedziałam po dłuższej chwili.

- Luz. I tak jem więcej niż ty - powiedział obojętnie i wyjął jakiś owocowy jogurt.

Usiadłam na kanapie i wróciłam do oglądania meczu Chelsea F.C. - Bayern Monachium. Chwilę później dołączył do mnie Calum, już bez jogurtu.  Pod koniec drugiej połowy akcja się bardzo rozwinęła i zawodnicy Bayernu przejęli piłkę będąc na stronie przeciwnika.

- Będzie spalony - i jak powiedziałam, tak się stało, a zawodnicy Chelsea mieli rzut wolny.

- Wiesz co to spalony? - zapytał zdziwiony Calum. Chciało mi się  śmiać, bo jego wyraz twarzy był naprawdę zabawny.

- Jak widzisz - odparłam z dumą - Nie tylko ty brałeś udział w zawodach piłki nożnej.

Kapitan Chelsea wykonał rzut wolny, którego bramkarz nie obronił. Po tym nastała przerwa.

Poszłam do łazienki "wymienić się", a potem z powrotem zeszłam na dół. Będąc jeszcze na schodach zadzwoniła do mnie mama, ale oczywiście nie odebrałam i wyłączyłam komórkę. Na całej długości kanapy leżał rozwalony Calum i zmieniał kanały. Weszłam do kuchni, aby się napić, ale przerwał mi dzwonek do drzwi i stłumiony głos:

He Still Tries Where stories live. Discover now