Tym razem znajdowałam się przy wyjściu. Czerwony napis z napisem „Wyjście/Exit" najbardziej wyróżniał się na tle ciemnych, brudnych ścian przepełnionych rysunkami i obrazami z pizzerii, w której pracowałam na samym początku tej chorej historii.
Zaczęłam przemierzać korytarze, aby dostać się do pokoju strażnika. Nic się nie zmieniło, kompletnie. Cieszyłam się jedynie z tego, że zanim się tu pojawiłam, nie miałam jakiś jeszcze drastycznych scenek. Wystarczyło mi to, że widziałam, jak Springtrap się wykrwawia w tym stroju. To i tak było już dość.
Wreszcie doszłam do swojego pokoju, w którym siedział już Springtrap. Teraz jednak wyglądał inaczej. Ostatniej nocy wyraźnie było widać, że miał na sobie strój, a pod spodem znajdują się jego... resztki poprzedniego ciała. Teraz jednak wyglądał o wiele lepiej. Miał złote włosy, normalnie było widać skórę, jedynie porozcinaną w niektórych miejscach. Krótko mówiąc, teraz wyglądał jak Springtrap, którego znałam z domu strachu.
Siedział na fotelu, odwrócony do mnie plecami. Odchrząknęłam. Powolnym ruchem zaczął przekręcać się w moim kierunku. Patrzył na mnie znudzonym wzrokiem. Uniósł jedną brew - czekał aż coś powiem.
- Hejka, to znowu ja - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Niestety.
- Hej! Może by tak grzeczniej?
- Bo co? Czy ja ci wyglądam na grzecznego królika?
- Właśnie, co się stało? Przecież wczoraj wyraźnie widziałam na tobie strój, a teraz wyglądasz... jak wtedy.
- To proste. Widziałaś moją historię, jak strój mnie zatrzasnął. Wtedy jakoś nie miałem czasu na ponowne przyzwyczajenie się i uspokojenie, dlatego widziałaś mnie tak, ale gdy cię nie było, po prostu pogodziłem się z sytuacją i scaliłem z tym strojem, dlatego teraz wyglądam tak. Myślisz, że oni na początku wyglądali tak, jak ich pamiętasz? Jeżeli tak, to się mylisz. Wyglądali zupełnie inaczej. Przede wszystkim wyglądali całkowicie jak zwierzęta. Nie było w nich widać żadnego człowieczeństwa. Dopiero z biegiem lat zaczęli przyzwyczajać się i oswajać ze swoją sytuacją, dlatego zaczęli przypominać ludzi. Ponownie zaczęli cieszyć się z życia i takie tam.
- Ja... nie wiedziałam.
- A czy ty cokolwiek wiesz?
- Nie.
- No właśnie. Powinnaś się cieszyć, że przyszłaś w najlepszym dla nich momencie, bo inaczej nie byliby tacy subtelni. I nie mogłabyś się pieprzyć z Foxy'm - uśmiechnął się pod nosem.
Cholera jasna, musiał to powiedzieć, nie mógł się powstrzymać. Co za cham. Hej...
- A skąd ty to wiesz?
Springtrap wzruszył ramionami i zaczął się pomału ode mnie odwracać.
- Zgadywałem. Na początku miałem powiedzieć, że to Marionetka, ale stwierdziłem, że to nie twoje klimaty. Szczególnie, że w domu strachów nie doszło między wami do niczego. I słyszałem jak rozmawialiście o Foxy'm. A gdy się nagle pojawił jak Filip z Konopi i powstrzymał mnie przed zabiciem cię, to już się utwierdziłem o tym w stu procentach.
- Jak to się pojawił? Czyli kiedy chciałeś mnie zabić, to on nagle się pojawił, tak?
- A ty co, głucha jesteś czy jaka? Nie pamiętasz tego?
CZYTASZ
Five Nights at Freddy's
Fanfiction„Freddy Fazbear Pizza", wesoła restauracja dla dzieci, z animatronikami - człowiekopodobnymi robotami, którzy zabawiają dzieci swoimi przysmakami, piosenkami i historyjkami, a rodzice myślą, że to personel przebrany za zwierzęta. Jednakże prawda jes...