Rozdział 10: Nocny wypadek

803 59 7
                                    


Dzisiaj przyszłam deczko spóźniona, ale na szczęście inni pracownicy nie mieli mi tego za złe. Odebrałam od nich klucze, włączyłam generator i usiadłam przed kamerami. Chwilę tak siedziałam i bezczynnie kręciłam się na fotelu, gdy poczułam, jak burczy mi w brzuchu.

Westchnęłam i wzruszyłam ramionami. Co miałam do stracenia? Chyba mnie nikt nie zaatakuje, chociaż nic nie wiadomo z tymi nowymi. Ewentualnie zawołam Foxy'ego, Bonniego lub Chicę.

Wparowałam do kuchni jak gdyby nigdy nic. Gdy tylko przekroczyłam próg, stanęłam jak wmurowana. Prócz mnie były tam też dwie kobiety - dwa animatroniki. Przetarłam oczy.


- Jeden - wskazałam na jedną - dwa - wskazałam na drugą.


Dwie kobiety, dwie „Chici". Jedna z nich była tą starą, zakochaną po uszy w Bonnie'm, a druga była jakby jej lepszą wersją. Była wyższa, ładniejsza, a nawet szczuplejsza. Ponadto miała dłuższe włosy i musiałam przyznać, że wyglądała o wiele atrakcyjniej od tej starej Chici. W jednej chwili coś mnie trafiło, jak grom z jasnego nieba. Zakryłam twarz w dłoniach i w duchu błagałam, aby moje przypuszczenia się nie sprawdziły. Nie dało się ukryć, że one obie kłóciły się i to zawzięcie.


- Proszę was, powiedzcie, że nie kłócicie się o Bonnie'go.


- Bonnie'go? Ja miałabym się o niego kłócić? On wygląda jak jakiś kelner, błagam cię - rzuciła nowsza Chica, a mi spadł kamień z serca.


- Jak nazwałaś mojego chłopaka?! - wyparowała stara Chica, a ja już wiedziałam, że nic tu po mnie.


Ukradkiem wzięłam sobie kawałek pizzy i wyszłam z kuchni. Nie radziłabym teraz nikomu wchodzić tam. To mogłoby się źle skończyć. Gdy kobiety się kłócą, to lepiej im nie przeszkadzać. Taka kłótnia to gorsza od okresu, naprawdę. Sama jestem kobietą i znam się na rzeczy.

Usiadłam przed biurkiem, przeżuwając kolejne kawałeczki pizzy, oglądałam co się dzieje w całym lokalu. Zrobiło się tam trochę tłoczniej, ale przynajmniej miałam na wszystkich podgląd. Zastanawiałam się jak nazywa się reszta. Poznałam Mangle i Marionetkę. Reszty, jeżeli chodzi o imiona, to nie znam. Ale nie dało się nie zauważyć, że ci nowi są nowszymi wersjami tych starych, jedynie czasami się różnią płcią, chociażby jak w przypadku Foxy'ego i Mangle. Od razu zauważyłam, że Mangle to lepsza wersja Foxy'ego. Jednakże była o wiele lepsza, taka miła i sympatyczna, nie to co on.


Spojrzałam na lewy korytarz i aż mnie wcięło, gdy zobaczyłam biegnącego Foxy'ego. Po chwili zacięcia włączyłam przycisk do zamykania drzwi, jednakże zrobiłam to trochę za późno. Nagle usłyszałam trzask. Długi, metaliczny głos rozniósł się po pomieszczeniu. Drzwi ponownie się otworzyły. Spojrzałam w tamtą stronę i o mały włos nie dostałam zawału serca.


Czym prędzej padłam na kolana i zaczęłam delikatnie uderzać Foxy'ego po policzku. Przygniotły go drzwi! Jeżeli coś mu będzie, to kto wtedy będzie mi umilać tutaj czas? Kto wtedy będzie mnie nękał i pomagał w razie czego? Do jasnej cholery! O czym ja myślę, przecież moim największym zmartwieniem powinno być to, że mnie z pracy wyleją!


Lisiasty nie reagował na żadne moje pytanie. Kompletnie nie miałam pojęcia, co takiego mam zrobić. Ostatecznie chwyciłam go pod pachami i jakoś udało mi się niezauważonej przedostać się z nim do Pirackiej Zatoczki. W środku byłam pierwszy raz. I spodziewałam się, że to jest o wiele głębsze, a to było takie płytkie, iż ledwo się tam kto mieścił. Dotknęłam tylniej kotary i okazało się, że za nią jest dalsza część pokoju. Ściany wyglądały jak kotara, czyli fioletowe w gwiazdki. Ponadto znajdowała się tam drewniana szafa i dwuosobowe łóżko.

Five Nights at Freddy'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz