#Joy
Obudziłam się oparta o drzewo. Obok mnie klęczał ten sam chłopak, którego widziałam przed utratą przytomności. Był on szatynem oraz miał piwne oczy.
Siedziałam i nic nie mówiłam, no bo od czego miałabym zacząć? Może od tego?: ~ Cześć, jestem Joy, wyglądam jakbym zjadła za dużo białej czekolady, przez co nikt w szkole mnie nie lubi i ogólnie jestem dziwna. ~ Taaak, na pewno to by go do mnie przekonało.Wracając, ów chłopak przykładał mi właśnie mokry, zimny kawałek materiału do czoła. Czyżbym miała siniaka od rannego klepnięcia się w czoło? Żartuję, pewnie uderzyłam się o coś jak się wywalałam na ziemię przed chwilą.
~ Wait, czy aby na pewno to było przed chwilą? Ile ja już tu leżę pod tym drzewem? ~ pomyślałam i spojrzałam na chłopaka w nadziei, że zrozumie, co chciałam wiedzieć. Ale on nie wytrzymał mojego wzroku i pod pretekstem wypłukania materiału, który służył jako okład, wstał i udał się do pobliskiej rzeczki.
Gdy zniknął mi z pola widzenia, podniosłam rękę do czoła i palcami dotknęłam delikatnie miejsce, na które miałam przykładany kawałek mokrego materiału. Nie wyczułam jakiejś głębszej rany, więc byłam spokojniejsza.
Kiedy zobaczyłam, że wraca, mogłam przyjrzeć się całej jego postaci. Ogólnie wyglądał na niewiele starszego ode mnie. Ubrany był w zwykłą bluzkę i spodnie oraz pelerynę. Cały jego strój składał się z ciemnozielonego materiału, jedynie peleryna miała brązowy kolor. Przez ramię zwisał mu kołczan ze strzałami, ale łuk stał oparty o drzewo, przy którym siedziałam.
Kiedy znowu do mnie podszedł, zobaczyłam, że chyba postanowił zacząć jednak jakąś rozmowę. I nie myliłam się.
- Jak się czujesz? Już lepiej ci,... - w tym miejscu zrobił pauzę.
- Joy - powiedziałam - Miło mi.
- Joy... - zamyślił się, a po chwili dodał - Ekhem...no to jak, nie kręci ci się w głowie ani nic innego się nie dzieje?
Miałam wrażenie, że trochę za bardzo się mną przejmuje, ale nie zaprzeczę, że to było urocze z jego strony.
- Nic, ale dzięki za troskę - gdy to powiedziałam, on wyraźnie trochę się zmieszał - Długo leżałam nieprzytomna?
- Zaledwie pięć minut.
Przypomniałam sobie, że ja mu się przedstawiłam, a on mi nie.
- Jak mam do ciebie mówić? Masz jakieś imię? - zapytałam go, a chłopak się uśmiechnął. Miał naprawdę ładny uśmiech.
- Jestem Kaydeen. - odpowiedział i zrobił lekki ukłon w moją stronę - Pochodzę z krainy Zielonych Elfów, Gardenii.
- Gardenii? Czy to gdzieś w Ameryce?
- Ameryka? Co to takiego? - tym razem on nie wiedział o co chodzi.
- Dużo by tłumaczyć...Wracając do...Gardenii...Czy właśnie w niej jesteśmy?
- Nie, jesteśmy w krainie Białych Elfów - tu spojrzał wymownie na mnie-A przynajmniej w miejscu, które się tak nazywało...Granica Gardenii jest kilka godzin drogi stąd.
- Czyli tak: Gardenia to kraina Zielonych Elfów i ty z niej pochodzisz - tu spojrzałam na Kaydeena - Kraina Białych Elfów to...Czy wiesz jak ona się nazywa?
- Wiem. A ty wiesz?
- Nie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, a po chwili dodałam - A powiesz mi?
- Tej nazwy nie wolno nam wymawiać. Ale myślę, że ty raczej powinnaś wiedzieć jak ta kraina się nazywała - powiedział z naciskiem na "ła".
- A niby czemu akurat ja? - zapytałam, a Kaydeen spojrzał na mnie z politowaniem, jakbym powiedziała najgłupszą rzecz na świecie. Tylko, że ja naprawdę nie wiedziałam o co mu chodziło.
- Bo jesteś jednym z ocalałych Białych Elfów. Masz białe włosy, jasną karnację, o spiczastych uszach nie mówię, bo wszystkie je mają...Wynik: pochodzisz z tej krainy.
I wtedy zaczęłam powoli rozumieć. Nie miałam specyficznego wyglądu(no dobra w porównaniu do ludzi to miałam), ja po prostu byłam elfem. Ale jedno mnie zastanawiało: dlaczego ocalałym? Postanowiłam się o to dopytać.
- A powiesz mi dlaczego ocalałym? - powiedziałam z naciskiem na ostatnim wyrazie.
Kaydeen chyba trochę się zmęczył tym ciągłym odpowiadaniem na moje pytania, ale nie chciał dawać tego po sobie poznać.
- Niewiele Białych Elfów zostało po Wielkiej Wojnie, w której walczyły z Ognistymi Elfami jakieś piętnaście lat temu.
- A co doprowadziło do tej wojny?
- Ogniści uważali za nie sprawiedliwe to, że tylko Biali mogą latać na smokach (Czy ja się nie przesłyszałam? Latanie na smokach?). Tak głosiła legenda: "Tylko elf z krainy Białych może dosiąść smoka. Ale tylko po spełnieniu warunku: musi udowodnić, że jest tego godzien.". Później stała się zasadą. Ogniści wyhodowali własne smoki, a potem wyruszyli nimi na wojnę. Nikt nie wiedział jak tego dokonali.
- A jaki był dowód na to, że ktoś już udowodnił? - temat coraz bardziej mnie wciągał. Czułam, że od Kaydeena całkiem dużo się dowiem, więc nie przestawałam go pytać.
- Wtedy jedno pasmo włosów stawało się jasnoniebieskie.
Gdy to powiedział, bez namysłu złapałam za wisior, w którym miałam zdjęcie rodziny elfów z takimi właśnie pasmami. Czyli oni mogli latać na smokach. Jedynie niemowlę nie mogło, ale ono wtedy nie miało w ogóle włosów. Chłopak musiał zauważyć jak sięgnęłam ręką do naszyjnika, bo dodał:
- Pozwoliłem sobie go otworzyć. kiedy byłaś nieprzytomna.
- Ile zobaczyłeś? - zapytałam trochę na niego zła. W końcu grzebał w nieswoich rzeczach.
- Na tyle dużo, aby coś stwierdzić. Ale zapytam cię jeszcze o coś. Ile ty masz dokładnie lat i czy byłaś tu już kiedyś?
- Niedługo skończę piętnaście, a byłam tu wczoraj po raz pierwszy. A co? - odpowiedziałam ze zdziwieniem.
- To, że para królewska Białych Elfów miała córkę, która urodziła się kilka dni przed rozpoczęciem Wielkiej Wojny. Słyszałem, że ukryli ją w świecie pozbawionym magii, a potem słuch o niej zaginął. - Kaydeen popatrzył na mnie i czekał, aż coś odpowiem.
Jednak mnie kompletnie zamurowało. Dopiero po paru minutach przypomniałam sobie, że on nadal wyczekuje ode mnie jakiegoś odzewu.
Otworzyłam wisior i wskazałam na zdjęcie, mówiąc:
- Czy oni w takim razie mogą być moimi rodzicami?
- Mogą być, a nawet są.
- Skąd to wiesz? - zapytałam podejrzliwie.
- Mam swoje sposoby - powiedział i uśmiechnął się - Ale tak na prawdę, to jest tak napisane na tym wisiorze.
Wtedy przypomniałam sobie, że faktycznie na wierzchu z jednej i z drugiej strony widziałam napisy, których rozszyfować lusterkiem się po prostu nie dało.
- A co dokładnie tam było napisane?- "Ava. Księżniczka Białych Elfów".
*****
Nareszcie skończyłam! No, to teraz mogę się zacząć uczyć do jutrzejszego konkursu :'D Piszcie co sądzicie, tylko, żeby nie powstawała komentarzowa rozmowa licząca 30 odpowiedzi haha XD Nie to, że coś zabraniam, ale wczoraj moja książka skoczyła na #174 miejsce z #501 ! Chyba za sprawą tych komentarzy ;D. Jak się wyjątkowo spodobało, dawajcie też gwiazdki. To ogromnie motywuje! Co do nexta, to powiem, że może pojawić się już jutro, no chyba, że dadzą mi dużo pracy domowej... Ale jestem dobrej myśli i ogólnie myślę pozytywnie. Dzisiejszy rozdział włącznie z tą paplaniną, którą właśnie czytasz ma 1000 słów! Rekord! Pozdrawiam! :D
![](https://img.wattpad.com/cover/86083857-288-k325938.jpg)
CZYTASZ
Całkiem inna historia o smokach i elfach
FantasyDziewczyna o imieniu Joy wiele lat temu została podrzucona starszemu małżeństwu. Swoim wyglądem odróżnia się od ludzi z otoczenia, przez co czuje się inna i odepchnięta. Nie zna ani swoich prawdziwych rodziców ani nawet swojej przeszłości. Ale nie...