#Joy/Ava
Którejś nocy nie mogłam zasnąć. Mijała już dwunasta w nocy, przynajmniej tak mi się zdawało, a ja nadal nie spałam. Przewracając się z jednego boku na drugi, otwierając i zamykając oczy na przemian, odkrywając kołdrę i z powrotem nasuwając ją na głowę, myślałam o przeróżnych wydarzeniach z mojego życia. Tej nocy naszło mnie na wspominanie wszystkiego, co tutaj mi się przytrafiło i tego, co zostawiłam w dawnym świecie.
Pierwsze spotkanie ze smokami nie było zbyt przyjemne, aby myśleć o nim nie wiadomo jak długo, więc skupiłam się na miłych wspomnieniach. A poznanie Kaya na pewno mogłam do nich zaliczyć. Pomyśleć, że od tamtego czasu upłynęło już kilka tygodni... Od czasu, kiedy opuściłam swój dom i przeniosłam się tu, do miejsca, z którego pochodzę naprawdę, a którego nie potrafię za nic sobie przypomnieć. Bardzo żałuję, że byłam wtedy za młoda na zapamiętanie tego królestwa i ludzi na obrazku w naszyjniku, których powinnam poznać od razu, gdyż byli moją biologiczną rodziną.
Myśląc o rodzinie przypomniałam sobie również o tej zastępczej. Emiliana wraz z Horacym pewnie nie byli zadowoleni, że uciekłam. Tylko, że ja musiałam to zrobić. Czułam potrzebę odzyskania tego, co moje i przywrócenie ocalałym Białym Elfom ich domu. Mieli nadzieję, a ja nie mogłam im jej odebrać. Musiałam walczyć.
Nie mam pojęcia, czy moi prawdziwi rodzice by chcieli, abym się poddała czy poświęciła dla dobra ludu. Napewno dużo się starali, żebym miała jak żyć. Nie przewidzieli wojny, którą napotkali po drodze. Przez nią wszystko się zmieniło. Nie byli w stanie obronić swój naród. Wsie, miasteczka i miasta... Jedne za drugim szły z dymem po najazdach Elfów z Redmontu, lecących na swoich specjalnych smokach, które zionęły ogniem na kilkadziesiąt metrów. Z tego co się dowiedziałam tutaj, niektóre ocalały, ale co nam po budynkach, jak elfy mieszkające tam zostały pomordowane. Przeżyli tylko nieliczni. Spotykałam ich na codzień w bazie. Widać było, że tęsknią za dawnymi czasami, a gdy ich mijałam, w ich oczach błyskała iskierka nadziei, że kiedyś sprawię, aby powrócili do swych stron. Ich spojrzenia dawały mi motywację, że jest o co walczyć i dlatego naprawdę nie chciałam ich zawieść.
A co, jeśli jednak się nie uda?, pomyślałam. Od razu potrząsnęłam głową. Musi się udać, nie ma innej opcji., skarciłam się.
Mimo, że odtrącałam od siebie myśl o bardzo możliwej klęsce, nie potrafiłam całkowicie wyrzucić jej z głowy. To był jak najbardziej prawdopodobny scenariusz mojej przyszłości i reżyser owego tekstu ani myślał całkowicie go skreślić, zostawiając jako pierwszorzędny zamiennik.
Te czarne myśli gnębiłyby mnie całą noc, gdyby nie to, że byłam już bardzo śpiąca. Udało mi się zasnąć ze zmęczenia, wywołanego przez te całe rozmyślania.
*****
Kolejny dzień nie różnił się bardzo od poprzednich w ostatnim czasie. Ciągle trenowaliśmy i muszę powiedzieć, że kilka razy trafiłam w sam środek tarczy. Za to w innych sposobach walki byłam przeciętna. Walka wręcz, na miecze, cokolwiek innego sprawiały mi trudność. Może i było teraz coraz lepiej, ale i tak na zawsze pozostanie mi w pamięci to, jak nie mogłam unieść miecza powyżej pasa.
Wszyscy nadal zamartwiali się szpiegiem, który jakiś czas temu wyśledził naszą bazę. Byliśmy w końcu jedną z tych, które pilnują granic Gardenii, a żeby dostać się do stolicy, musowo przez nie przejść. Trzeba było nas więc wyeliminować i to wszyscy podejrzewali. Nawet nie wiedzieli, jak bardzo trafne były ich podejrzenia.
Siedzieliśmy właśnie w stołówce i kończyliśmy jeść kolację. Wokół nas odzywały się głosy dzwoniących sztućców i odsuwanych co jakiś czas krzeseł.
CZYTASZ
Całkiem inna historia o smokach i elfach
FantasyDziewczyna o imieniu Joy wiele lat temu została podrzucona starszemu małżeństwu. Swoim wyglądem odróżnia się od ludzi z otoczenia, przez co czuje się inna i odepchnięta. Nie zna ani swoich prawdziwych rodziców ani nawet swojej przeszłości. Ale nie...