— Joy, skarbie, obudź się. Zasnęłaś na parapecie.
Ze snu wyciągnął mnie głos Emiliany, która stała teraz nade mną i próbowała mnie obudzić.
— Na szczęście zdążyłaś wypić czekoladę zanim zasnęłaś, bo kubek upadł na podłogę i się zbił.
~ Kurde, znowu upuściłam kubek. Który to już? Szósty? Nie powinnam siedzieć wieczorami przy oknie, zwłaszcza z moją ulubioną gorącą czekoladą. ~ pomyślałam i wstałam z parapetu, miejsca obleganego przeze mnie przez prawie cały czas, kiedy jestem w domu. Tutaj odrabiam lekcje, czytam książki fantasy z pobliskiej biblioteki, odpoczywam i rozmyślam. To moje miejsce, mój kąt.
Udałam się po dębowych schodach na górę do swojego pokoju. Niestety z niego nie ma takiego widoku jak z okna, od którego właśnie odeszłam.
Otworzyłam drzwi, które skrzypnęły cicho na mój widok i rozejrzałam się po pokoju. Łóżko po prawej, okno i biurko pod nim na wprost, a po lewej szafa. Nic specjalnego, powiedziała by dziewczyna w moim wieku. Ja jednak uważałam inaczej. dawno temu w tej szafie bawiłam się z Horacym w Narnię. Łóżko kupili specjalnie dla mnie, a na biurku rysowałam jak znajdują mnie na schodach.
Podeszłam do mojego plecaka leżącego na łóżku i zaczęłam się pakować na jutro do szkoły. Miejsce to nie pozwala mi, ani nikomu innemu być sobą, bo zawsze znajdzie się ktoś, komu będzie to przeszkadzało. Moja "inność" przeszkadza wszystkim. Niby nie jestem albinosem, ale i tak mnie nim nazywają. Ja już nic nie poradzę na to, że jestem strasznie blada, a włosy w zimie po prostu zlewają się ze śniegiem. I jeszcze te spiczaste uszy jak u elfów. Gdyby istniały, pewnie podejrzewałabym, że jestem jednym z nich, ale żyję w normalnym świecie, tutaj można je spotkać tylko w książkach lub filmach, a tego zobaczyłam już mnóstwo. W końcu uwielbiam fantastykę. W pobliskiej bibliotece przeczytałam już wszystkie książki z tego gatunku i teraz chodzę tam i tylko pytam się, czy jest coś nowego. Czasem idę tam tylko pogadać z bibliotekarką, która jako jedyna, z ludzi spoza rodziny, mnie rozumie. Potrafię przegadać z nią parę ładnych godzin, a potem zazwyczaj wracam do domu na swój parapet.
Było już późno, więc postanowiłam położyć się spać. Umyłam się, przebrałam i wskoczyłam pod kołdrę. Z dołu było słychać jak Horacy wstaje ze swojego ulubionego fotela. Emiliana też ma swój kącik. Zazwyczaj siedzi w bujanym fotelu przy kominku i robi na drutach. W zeszłą zimę dostałam od niej piękny srebrny szalik i rękawiczki.
Leżąc w łóżku i patrząc w sufit rozmyślałam nad sobą. I nagle naszła mnie myśl, aby iść do biblioteki. Już! Zaraz! Jakby coś mnie tam ciągnęło. Zdrowy rozsądek jednak podpowiadał mi, że i tak bym tam nie weszła, bo już zamknięte o tej porze. Postanowiłam w takim razie udać się tam jutro jeszcze przed lekcjami, a skoro pierwszą lekcję zaczynam dopiero o ósmej czterdzieści pięć, to będę miała trochę czasu.
Przed zaśnięciem oglądałam w dłoniach mój naszyjnik. Dojrzałam pięknie wykaligrafowane litery w języku, którego nie potrafiłam rozszyfrować. Z przodu widać było jeden wyraz, a z tyłu jakby całe zdanie. Byłam już bardzo zmęczona, więc postanowiłam pogłowić się nad tym jutro.
*****
Rano obudziłam się poczuciem, że dzisiaj nie będzie zwykłego dnia. W pędzie pobiegłam do łazienki, umyłam się i ubrałam w zwykłe dżinsy i szary sweterek, a włosy zostawiłam rozpuszczone, tylko je uczesałam i ułożyłam tak, aby nie było widać wystających spiczastych uszu. Zeszłam do kuchni na śniadanie. Emiliana stała przy kuchence i smażyła naleśniki. Dodawała do nich konfitury z wiśniami, a z nimi smakują jeszcze lepiej.
CZYTASZ
Całkiem inna historia o smokach i elfach
FantastikDziewczyna o imieniu Joy wiele lat temu została podrzucona starszemu małżeństwu. Swoim wyglądem odróżnia się od ludzi z otoczenia, przez co czuje się inna i odepchnięta. Nie zna ani swoich prawdziwych rodziców ani nawet swojej przeszłości. Ale nie...