17. Poważna rozmowa

1.6K 81 4
                                    

Prawie przebili barierę!
Biegnę do dyrektora. Biegłam na oślep z krwią w oczach. Nagle na kogoś wapdłam. Boleśnie upadłam na plecy. Postać wycelowała we mnie różdżką.
Okazało się, że to Harry.

- Stój, jestem po waszej stronie!
- krzyknęłam.

Chłopak nadal trochę niedowierzając podał mi rękę. Wstałam z okropnym bólem pleców i nóg.

- Ja, Hermiona, Dumblerdor i ty mamy szansę pokonać ciemną stronę. Nasza czwórka ma największe szanse
- oznajmił.

- No wow! - zaśmiałam się.

Chłopak zrobił obrażoną minę.
Nagle poczułam jakieś zaklęcie które mnie odpycha do tyłu. Upadłabym gdyby nie Harry. Ten bohatersko złapał mnie w swoje silne ramiona.

- Bariery już nie ma! - krzyknęłam.

- Spokojnie, pozbyli się jednej. Stworzyliśmy ich mnóstwo na wszelki wypadek. Jeśli chcę się do nas dostać, zwalczą jeszcze conajmniej siedem barier, przepraszam osiem! Zobacz ile sił zmarnowali. Poddadzą się
- wyjaśnił.

- A to zaklęcie? - spytałam.

- To tylko wściekła Ginny celująca w Blaisa - uśmiechnął się.

Popatrzyłam mu w oczy. Były piękne, w odcieniach zieleni. On patrzył w moje, ale one były szaro - czerwone. Nie podobały mi się, jemu najwyraźniej tak. Ta chwila mogła trwać wiecznie. Nadal trzymał mnie w objęciach.
Zbliżył swoją twarz do mojej. Nasze usta dzieliły centymetry, już nie! Oddychaliśmy wspólnym powietrzem. Miał nastąpić ten momęt, pierwszy pocałunek! Jednak nie mogłam...

- Harry nie - zamknęłam oczy.

- Co się stało? - zapytał zmartwiony.

- Ja mam chłopaka - krew znów pociekła po moich policzkach.

- Nie płacz! Każda łza, to jedna kropla krwi mniej z twojego organizmu
- oznajmił.

- To nie ważne! Zerwalam z tobą, bo nie chciałam, abyś za mną tęsknił, obwiniał się, że to przez ciebie taka się stałam i nie chciałam żebyś zrobił to jako pierwszy, zerwał ze mną
- opuściłam wzrok.

- Rozumiem... - przytulił mnie.

- Przepraszam, ale kocham was dwuch. Jednak jeśli Draco zaatakuje Hogwart to zginie, z moich rąk
- oznajmiłam.

- Dobrze wiedzieć - usłyszałam głos Malfoya.

- Draco! Ja... - zacięłam się.

- Byłabyś w stanie mnie zabić, jeszcze kochasz Pottera, super - powiedział.

- Ej... Dziu...! - Hermiona nie dończyla.

Potchnęła się o głaz biegnąc. Upadlaby twarzą w ziemię, gdyby nie Ślizgon. Złapał ją zręcznie w swoje silne ramiona. Spojrzeli sobie w oczy. Super mój były (chyba) zakochał się w moim wrogu (chyba) teraz już nic nie wiem.

- Znaleźli dziurę w barieże. Śmierciożercy są w środku pola ochronnego! - wreszcie oprzytomniała.

- Harry, Hermiona chodźcie!
- zawołałam.

Pobiegliśmy w kierunku nieprzyjaciół. Na ich czele stała Bellatrix, a tuż za nią Lucjusz Malfoy.

Córka Czarnego PanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz