18. No to wojna

1.5K 76 4
                                    

Na ich czele stała Bellatrix, a tuż za nią Lucjusz Malfoy...

- To nie musi się tak skończyć
- powiedział Harry.

- Musimy dokończyć dzieło Czarnego Pana! I zabić zdrajczynie, jego własną, rodzoną córkę - przywuczczyni zaśmiała się.

Po chwili tego żałowała, błagając o litość. Potraktowałam ją cruciatusem. Zginęła w męczarniach. Śmierciożercy nie odważyli się przyjść jej na pomoc. Tylko cofnęli się o kilka kroków.

- Zamierzacie walczyć? - zapytałam.

- Tak! - zdobył się na odwagę Lucjusz.

Lecz po chwili leżał martwy na ziemi. Potraktowałam go Avadą. Potter i Granger patrzyli na mnie przerażeni.

- Teraz można, jest wojna! - oznajmiłam.

- Imperius - rzucił jakiś śmierciożerca.

Przestałam się ruszać. Po tem zastałam chęć uderzyć się w twarz. Zrobiłam to. Zaczęłam torturować się cruciatusem.

- Zostaw ją! - usłyszałam głos Harrego.

Szybko rzucił zaklęcie unieruchomiające.
Poczułam ulgę. Szybko rzuciłam kilka niewybaczalnych i połowa śmierciożerców załatwiona. No może trochę przesadziłam. Ale co najwyżej ćwiartka!

- Harry zostaw! - krzyknęłam.

- Suzan, spokojnie. Weź różdżkę do dłoni - wyjąkał.

- To nie ty mnie trzymasz? - zapytałam.

- Nie... - wycedził.

Odwróciłam gwałtownie głowę.
To Pettigrew!

- Zamień się z powrotem w szczura!
- rzuciłam bezmyślnie.

Oberwałam w twarz. Widziałam jak Harry wyrywa się do animaga, a Hermiona trzyma go za rękę i z łzami w oczach próbuje powstrzymać.
Nagle poczułam ból, momętalnie upadłam na ziemię. Zbliżała się ciemność, ale ja nie zamierzam się poddawać!
Szybko wyszeptałam Avada Kedabra. Powstrzymałam Petara.
Po tym z wycieńczenia upadłam i zasnęłam.

Ciemność...

Otworzyłam powoli oczy. Nade mną klęczała Hermiona. Byłyśmy prawdopodobnie w podziemiach Hogwartu.

- Co się stało? - pytałam.

- Po tym jak zabiłaś Pettigrewa nikt nie zauważył, że zemdlałaś. Śmierciożercy zaczęli nas atakować.
Zaczęła się zacięta walka. Gdy pomogłam Ginny i jakiemuś sześcioroczniakowi to postanowiłam schować się w lochach, ale po drodze napotkałam ciebie. Nie miałam serca cię zostawić. Szybko lewitowałam cię do tego miejsca. To było pięć minut temu - wyjaśniła.

- Ale już po wszystkim? - zaniepokoiłam się.

- Niestety nie - zasmuciłam się.

- Idę walczyć! - poderwałam się z ziemi.

- Jesteś za słaba! - krzyczała.

- Mam to w dupie! Muszę im pomóc!

Dziewczyna pobiegła za mną. Tuż przy wyjściu z zamku natknęłam się na Harrego.

- Chodźcie! Mamy dużo rannych, ale bardzo mało śmierciożerców! Idziemy to zakończyć raz na zawsze!
- krzyczał.

Posłusznie udałyśmy się za nim. Po drugiej stronie stał Dumblerdor, a wokół niego roiło się od śmierciożerców.

- My przejmujemy Hogwart - odparł jeden z nich.

Prychnęliśmy śmiechem i wyciągnęliśmy różdżki.
Po chwili nasze miny zrzedły. Pojawiło się mnóstwo wilkołaków i wampirów. No teraz to już po nas.

- Nie mamy szans, inni zrezygnowali i zchowali się w murach Hogwartu
- szepnął Harry.

Czyli zostaliśmy sami.
Nagle jakiś wampir znalazł się za moimi plecami. Czułam jego oddech na moim ramieniu.

- Jesteś nasza kochanie - powiedział.

Wykonałam nagły ruch ręką, a nos wampira był złamany.
No co? I tak już po nas.

Córka Czarnego PanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz