7 - Mrugnij

579 45 32
                                    


Popołudniowe słońce oświetlało ich twarze od kilku godzin. Bellamy wracał na wyspę w towarzystwie Liona, zasiadał na krańcu niewielkiej łódki. Wiosłował leniwie w porównaniu do przywódcy. Jednak był zmęczony. Cały poranek zajmował się przeszukiwaniem szczątków. Ostatecznie ziemianie nie znaleźli niczego konkretnego. Parę części, z którymi nic nie zdziałają.

 - Potrzebujecie mechanika? - Bellamy odezwał się, nie przestał jednak wiosłować.

 - Co masz na myśli? - Lion nawet się do niego nie odwrócił. - Czyżbyś odkrył przez tą noc jakiś nowy talent?

 - Na Arce mamy wielu mechaników, dla których taki sprzęt jest błahostką. 

 - Dziękuję za te jakże przydatne informacje - ziemianin sapnął ironicznie. 

 - Nie mówiłem o sobie. W obozie mamy wielu...

 - To jest teraz twój obóz - przerwał mu Lion.

Bellamy ucichł. Sytuacja go denerwowała. Był zwykłym parobkiem bez głosu. Nienawidził bezsilności. Jednak zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Nie chodziło tylko o jego bezpieczeństwo. Clarke i Charlie byli zależni od jego stopnia posłuszeństwa. 

Wiosła uderzające o taflę wody były jedynym dźwiękiem od kilku bardzo długich dla Blake'a sekund. Zaryzykował. Wrzucił wiosła do łodzi wzdychając głośno.

 - O co wam w ogóle chodzi? Chcecie zabić wszystkich? - Zaczął agresywnie. 

Lion zareagował od razu. Odwrócił się do niego przodem marszcząc brwi. Wyraźnie nie rozumiał zamiarów chłopaka.

 - Nie jesteśmy wrogami Ludzi Nieba. Jeśli nie będziecie wchodzić nam w drogę, to nie ucierpicie. 

 - To jaka jest wasza droga?

Przywódca uśmiechnął się delikatnie. 

 - Ziemianie. Ci, którzy odrzucili naszą propozycję rozwoju. 

 - Camp Jaha nie ma wrogów. Moglibyście się do nich przyłączyć. Zyskać sojuszników i wsparcie mechaników, medyków, strategów, wojowników...

Lion uniósł do góry jedną brew w zdziwieniu.

 - Dlaczego mieliby chcieć z nami połączyć siły? 

 - Ja i Clarke... byliśmy kiedyś przywódcami pierwszych ludzi nieba. 

 - Chyba bandy dzieciaków bez rozumu. Nie oszukuj się, znamy wasze możliwości. 

Bellamy zacisnął szczękę. 

 - Lexa - zaczął od nowa - nienawidzisz jej?

 - Uważam, że na naszym stopniu zaawansowania nie jest dla nas zagrożeniem.

 - A liczebność? 

 Lion westchnął zaczynając wiosłować na nowo. To samo zrobił Blake.

 - Dlaczego ludzie nieba chcieliby zawiązać z nami sojusz? - Zapytał, co wyraźnie zszokowało bruneta. Lion upewnił go, że faktycznie próbuje przemyśleć jego propozycję. 

 - Lexa nas zdradziła. Jestem pewien, że moi ludzie - przełknął ślinę - moi byli ludzie, będą chcieli się na niej odegrać wcześniej czy później. 

 - Przyprowadź Clarke dzisiaj wieczorem pod mój namiot. Zobaczymy co ona o tym sądzi. 

Bellamy już ucieszył się w duchu. Pozostała tylko niepewność. Jak zareaguje na tę wiadomość Clarke? 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 23, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Medicine | Bellarke (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz