Popołudniowe słońce oświetlało ich twarze od kilku godzin. Bellamy wracał na wyspę w towarzystwie Liona, zasiadał na krańcu niewielkiej łódki. Wiosłował leniwie w porównaniu do przywódcy. Jednak był zmęczony. Cały poranek zajmował się przeszukiwaniem szczątków. Ostatecznie ziemianie nie znaleźli niczego konkretnego. Parę części, z którymi nic nie zdziałają.
- Potrzebujecie mechanika? - Bellamy odezwał się, nie przestał jednak wiosłować.
- Co masz na myśli? - Lion nawet się do niego nie odwrócił. - Czyżbyś odkrył przez tą noc jakiś nowy talent?
- Na Arce mamy wielu mechaników, dla których taki sprzęt jest błahostką.
- Dziękuję za te jakże przydatne informacje - ziemianin sapnął ironicznie.
- Nie mówiłem o sobie. W obozie mamy wielu...
- To jest teraz twój obóz - przerwał mu Lion.
Bellamy ucichł. Sytuacja go denerwowała. Był zwykłym parobkiem bez głosu. Nienawidził bezsilności. Jednak zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Nie chodziło tylko o jego bezpieczeństwo. Clarke i Charlie byli zależni od jego stopnia posłuszeństwa.
Wiosła uderzające o taflę wody były jedynym dźwiękiem od kilku bardzo długich dla Blake'a sekund. Zaryzykował. Wrzucił wiosła do łodzi wzdychając głośno.
- O co wam w ogóle chodzi? Chcecie zabić wszystkich? - Zaczął agresywnie.
Lion zareagował od razu. Odwrócił się do niego przodem marszcząc brwi. Wyraźnie nie rozumiał zamiarów chłopaka.
- Nie jesteśmy wrogami Ludzi Nieba. Jeśli nie będziecie wchodzić nam w drogę, to nie ucierpicie.
- To jaka jest wasza droga?
Przywódca uśmiechnął się delikatnie.
- Ziemianie. Ci, którzy odrzucili naszą propozycję rozwoju.
- Camp Jaha nie ma wrogów. Moglibyście się do nich przyłączyć. Zyskać sojuszników i wsparcie mechaników, medyków, strategów, wojowników...
Lion uniósł do góry jedną brew w zdziwieniu.
- Dlaczego mieliby chcieć z nami połączyć siły?
- Ja i Clarke... byliśmy kiedyś przywódcami pierwszych ludzi nieba.
- Chyba bandy dzieciaków bez rozumu. Nie oszukuj się, znamy wasze możliwości.
Bellamy zacisnął szczękę.
- Lexa - zaczął od nowa - nienawidzisz jej?
- Uważam, że na naszym stopniu zaawansowania nie jest dla nas zagrożeniem.
- A liczebność?
Lion westchnął zaczynając wiosłować na nowo. To samo zrobił Blake.
- Dlaczego ludzie nieba chcieliby zawiązać z nami sojusz? - Zapytał, co wyraźnie zszokowało bruneta. Lion upewnił go, że faktycznie próbuje przemyśleć jego propozycję.
- Lexa nas zdradziła. Jestem pewien, że moi ludzie - przełknął ślinę - moi byli ludzie, będą chcieli się na niej odegrać wcześniej czy później.
- Przyprowadź Clarke dzisiaj wieczorem pod mój namiot. Zobaczymy co ona o tym sądzi.
Bellamy już ucieszył się w duchu. Pozostała tylko niepewność. Jak zareaguje na tę wiadomość Clarke?
CZYTASZ
Medicine | Bellarke (ZAWIESZONE)
Hayran Kurgu(ZAWIESZONE) Myślał, że nie czeka go już nic więcej niźli samotna śmierć pośrodku miejsca, którego nie sposób nawet opisać. Tym czasem spotkało go coś, w co nigdy nie wierzył. Doznał cudu, jakim okazała się zostać Clarke Griffin. ...